Logo Polskiego Radia
Czwórka
Ula Kaczyńska 06.02.2014

"Terminator", czyli jak zrobić coś z niczego

Kopalnia cytatów, nowatorskie rozwiązania w dziedzinie efektów specjalnych i on, Arnold Schwarzenegger, w roli elektronicznego mordercy. W tym roku mija 30 lat od premiery "Terminatora" Jamesa Camerona.
W tytułowej roli w Terminatorze wystąpił Arnold Schwarzenegger, późniejszy gubernator KaliforniiW tytułowej roli w "Terminatorze" wystąpił Arnold Schwarzenegger, późniejszy gubernator Kaliforniimat. prasowe
Posłuchaj
  • Efekty specjalne w "Terminatorze" - liczy się pomysłowość, a nie kosmiczny budżet (Czwórka/Czwarty wymiar)
Czytaj także

Kiedy w 1984 roku padł pierwszy klaps na planie "Terminatora", mało kto chyba przypuszczał, że 24 lata później film zostanie włączony do National Film Registry, czyli zbioru obrazów uznanych za dziedzictwo kulturowe Stanów Zjednoczonych, i będzie przechowywany w Bibliotece Kongresu dla przyszłych pokoleń.

Na realizację opowieści o cyborgu XXI wieku, który cofa się w czasie, by zgładzić matkę przyszłego lidera opozycji, reżyser miał zaledwie 6 i pół miliona dolarów. - To nie przeraziło Camerona, bo przez lata pracował jako asystent specjalisty od efektów w filmach Rogera Cormana, mistrza kina taniego i szybkiego - opowiada Bartosz Sztybor. - Dlatego też od razu narzucił sobie ograniczenia budżetowe i zrezygnował z użycia, tak popularnych wówczas, blue boxa oraz z komputerowo sterowanych kamer.

Zdecydował się na tańsze rozwiązania: animację poklatkową oraz tylną projekcję. - W "Terminatorze 1" najciekawsze sceny to te, które rozgrywają się w przyszłości, czyli walka ludzi z cyborgami. Cameron wykorzystał w niej minaturowe postaci oraz maszyny z przyszłości - mówi krytyk filmowy. - Niestety z braku pieniędzy nie mógł pozwolić sobie na zbudowanie dużego planu, dlatego elementy scenografii w zminiaturyzowenej wersji wykonał z kartonu i z gipsu oraz wykorzystał głębię ostrości.

"Odyseja kosmiczna" - arcydzieło sztuki wizualnej >>>

W takiej przestrzeni kręcono także sceny z udziałem prawdziwych aktorów. - Reżyser wykorzystał znaną w latach 50. tylną projekcję - tłumaczy ekspert "Czwartego wymiaru". - Na pierwszym planie zrobił niewielką scenografią pokazującą rozłupane mury i skradających się pomiędzy nimi ludzi, natomiast w tle puścił z projektora nagrany wcześniej film. Osiągnął naprawdę imponujący efekt, unikając wszelkich niedociągnięć.

"Terminator" doczekał się kontynuacji. W 1991 roku na ekrany film wszedł "Dzień sądu ostatecznego". Tym razem budżet produkcji wyniósł 102 miliony dolarów.

Kolejne części pojawiły się już po roku 2000, a premiera najnowszej planowana jest na 2015. Jej reżyserem jest Alan Taylor, twórca "Thora" oraz wielokrotnie nagradzanych seriali "Gra o tron", "Rzym" i "Mad Men".

(kul/pj)