Logo Polskiego Radia
Czwórka
Ula Kaczyńska 23.03.2014

Premiery filmowe: ożywiona sztuka Hoppera i samobójcy według Hornby'ego

Widowiskowy film akcji, spektakularne kino artystyczne i ekranizacja brytyjskiej powieści, czyli "Nauka spadania" według Hornby'ego - to nasze filmowe propozycje na pierwszy wiosenny weekend.
kadr z filmu Nauka spadania, reż. Pascal Chaumeilkadr z filmu "Nauka spadania", reż. Pascal Chaumeil mat. prasowe/Best Film

Malarz, który inspirował Hitchcocka i Mendesa doczekał się filmu o swojej twórczości. "Shirley - wizje rzeczywistości" w reżyserii Gustava Deutscha to historia Ameryki opowiedziana za pomocą obrazów Edwarda Hoppera.

- Klimat tego filmu jest niesamowity, choć pewnie znajdą się tacy, dla których cała opowieść będzie przydługa i pretensjonalna - mówi krytyk filmowy, Łukasz Muszyński. - Ale jesli ktoś lubi wtapiać się w świat przedstawiony na dużym ekranie i zapominać o reszcie - to to będzie właściwy wybór.

Nick Hornby napisał m.in. takie bestsellery jak "Wierność w stereo" i "Był sobie chłopiec", a że jest autorem brytyjskim, posiadł wyjątkowy sposób opisywania rzeczywistości. Robi to błyskotliwie, a zarazem refleksyjnie. Filmy zrealizowane na podstawie jego powieści cieszą się dużą popularnością.

- Akcja "Nauki spadania" rozpoczyna się w sylwestrową noc, na dachu londyńskiego wieżowca. Martin stoi na krawędzi. Kiedyś był sławnym prezenterem TV, dzisiaj chce skoczyć z dachu - nie on jeden. Samotna matka Maureen, pyskata nastolatka Jess i były muzyk, a teraz dostawca pizzy JJ, mają na ten wieczór taki sam plan. Choć są sobie zupełnie obcy, zawierają pakt. Postanawiają dotrwać do walentynek - opowiada Muszyński. - Niestety film jest nierówny i jak dla mnie za słodki. Być może dlatego, że film operuje brytyjskim poczuciem humoru, ale wyreżyserowanym przez Francuza.

W pierwszy dzień wiosny na ekrany kin wchodzi także filmowa wersja popularnej "komputerowej ściganki" - "Need for Speed". - Gry z tej serii sprzedały się na całym świecie w nakładzie ponad stu milionów egzemplarzy, dlatego myślę, że o sukces frekwencyjny tej produkcji nie musimy się martwić - uważa gość "Stacji Kultura". - Można jednak odnieść wrażenie, że tuż przed premierą twórcy próbowali się odciąć od komputerowego rodowodu. Czy słusznie - nie wiem, ale wiem za to, że największą zaletą filmu jest Aaron Paul, gwiazda serialu "Breaking Bad".

(kul / ac)