We wnętrzach, na chodnikach, na ścianach budynków – street art. Uliczna grafika coraz częściej pojawia się w przestrzeni publicznej, co więcej – zaczyna budzić podziw i zachwyt. O malowaniu na różnych powierzchniach i o warsztacie artysty ulicznego opowiadali w Czwórce Wojtek Wiśniewski z Taki Myk Studio, grafik, ilustrator Igor Chołda znany pod pseudonimem "Aqualoopa" i Robert Przepiórski, organizator festiwalu Street Art Doping.
– Każda ściana jest inna. Nie ma dwóch takich samych ścian – zwraca uwagę Wojtek Wiśniewski. Artysta, który od piętnastu lat zajmuje się graffiti i street artem, tłumaczy, że każdy twórca przed przystąpieniem do pracy dokładnie poznaje powierzchnię, na której zamierza coś namalować. – W przypadku ściany należy obejrzeć ją z każdej strony, zobaczyć, kiedy i w jaki sposób pada na nią światło, a także poznać fakturę i jej chłonność – tłumaczy.
Artyści uliczni posługują się głównie markerami i farbami. – Zafascynowany jestem kaligrafią mistrzów japońskich i te narzędzia są dla mnie odpowiednie, pozwalają mi na prawdziwą wolność – mówi Igor Chołda.
Z kolei Wojtek Wiśniewski w swojej pracy posługuje się głównie szablonami. – To matryce, przez które przechodzi farba w sprayu – wyjaśnia. Jak przyznaje, tworzenie szablonów jest bardzo pracochłonne, jednak gdy już zgromadzi się pewną ich liczbę, można je wykorzystywać na wiele sposobów. Robert Przepiórski dodaje, że mało osób zdaje sobie sprawę, iż prace tworzone przy użyciu szablonów złożone są z kilku warstw. Efekt nierzadko bywa oszałamiający.
Więcej o street arcie, malowaniu na żywo i dekorowaniu ścian w prywatnych domach w rozmowie Justyny Dżbik z gośćmi Czwórki. Wystarczy kliknąć w ikonę dźwięku w ramce po prawej stronie.
ap