Logo Polskiego Radia
Czwórka
Marek Dziadukiewicz 20.04.2011

Lech już w finale.

Lech Poznań został pierwszym finalistą piłkarskiego Pucharu Polski.
Artjom RudniewArtjom Rudniewfot. PAP/EPA/ALESSANDRO DI MARCO

Mimo, że podopieczni Jose Marii Bakero w meczu rewanżowym przegrywali już w Bielsku-Białej z tamtejszym Podbeskidziem 0:2, to ostatecznie zespół aktualnego mistrza Polski cieszył się z awansu do finału piłkarskiego Pucharu Polski. Gospodarze dwubramkowe prowadzenie utrzymywali do 73. minuty, kiedy kontaktowego gola zdobył Bośniak Semir Stilic. Trzy minuty później wyrównał Artjoms Rudnevs, a w doliczonym przez sędziego czasie gry Łotysz zapewnił mistrzom kraju zwycięstwo, choć już remis 2:2 zapewniał im awans.

"Mimo porażki jestem dumny ze swoich zawodników. W rozgrywkach Pucharu Polski pokazali wszystko, co najlepsze. Pokazaliśmy, że nie jest przypadkiem, iż bijemy się o ekstraklasę. Po awansie nie chcemy być tylko statystami, lecz bić się z najlepszymi, rozgrywać takie spotkanie, jak w Pucharze Polski z Wisłą Kraków czy Lechem Poznań. Dziś przy stanie 2:0 już chyba zaczęliśmy myśleć o finale. Nie wzięliśmy pod uwagę, że gramy z tak klasową drużyną, jak Lech, bowiem w lidze prowadząc 2:0 nie wypuszczamy zwycięstwa z rąk. Okazało się jednak, że dwa gole to było za mało na drużynę poznańską. Uważam, że mimo naszej porażki, ten mecz przejdzie do historii klubu. Jest jednak trochę żal, że straciliśmy tą trzecią bramkę. Jak już mieliśmy odpaść, to lepiej po dwóch remisach" - powiedział po meczu opiekun Podbeskidzia Bielsko-Biała Robert Kasperczyk.

Nadal nie wiadomo, kto będzie finałowym rywalem zespołu z Poznania. Bliżsi awansu przed środowym rewanżem są piłkarze warszawskiej Legii, którzy w pierwszym meczu rozegranym w Gdańsku, po bramce Michała Kucharczyka, pokonali podopiecznych Tomasza Kafarskiego 1:0. Lechiści jednak już w tym sezonie pokazali, że wiedzą jak wygrywać na Łazienkowskiej i przed rewanżem nie stoją na straconej pozycji. Aby jednak myśleć o awansie piłkarze z Gdańska muszą zacząć strzelać gole (gdańszczanie nie zdobyli bramki od 19 marca).

Mimo korzystengo wyniku w pierwszym meczu, dużo większa presja spoczywać będzie na podopiecznych Legii. Jeżeli stołeczny zespół nie zdoła awansować do finału Pucharu Polski, spisze obecny sezon całkowicie na straty i doprowadzi tym samym do wściekłości zarówno działaczy jak i kibiców, którzy coraz ciężej znoszą kolejne rozczarowania serwowane przez podopiecznych Macieja Skorży.

Marek Dziadukiewicz