Logo Polskiego Radia
Trójka
Ewa Dryhusz 16.04.2013

Matka Polka po przejściach

- Wielu ludzi żyje w toksycznych związkach i boi się do tego przyznać. Znacznie mniejsza grupa podejmuje jakiekolwiek kroki w kierunku, by to zmienić, bo to jest trudne - opowiada rozmówczyni Joanny Mielewczyk w audycji "Matka Polka Feministka". Dziś pani Agnieszka może powiedzieć, że jest szczęśliwa. Zanim to jednak nastąpiło, musiała zmierzyć się z trudną decyzją…
Bohaterka audycji bardzo długo czekała na zajście w ciążę (fotografia ilustracyjna)Bohaterka audycji bardzo długo czekała na zajście w ciążę (fotografia ilustracyjna)Glow Images/East News

Historia pani Agnieszki to opowieść nie tylko o samotnym rodzicielstwie, ale też o próbie ratowania siebie w związku i ratowania przyszłości dziecka. - Moje doświadczenia nauczyły mnie, żeby cieszyć się tym, co jest "tu i teraz". Urodzenie dziecka bardzo mnie zmieniło. Sprawiło, że jestem bardziej odpowiedzialna, pewna siebie, szybciej podejmuję decyzje - wyjaśnia rozmówczyni Joanny Mielewczyk.

Z jedną trudną decyzją pani Agnieszka musiała się zmierzyć całkiem niedawno. "Matce Polce Feministce" opowiada, że finalnie jej podjęcie zajęło kilka sekund, ale potrzebowała znacznie więcej czasu, by dojrzeć do tego kroku i gdy była w ciąży wyjść z toksycznej relacji z partnerem uzależnionym od alkoholu i innych używek. - Wierzyłam, że on się zmieni. Pomagałam, gdy spróbował pójść na terapię, natomiast zapomniałam o sobie - wylicza "pułapki" toksycznego związku.

Pamięta doskonale życie z katem, siebie w roli ofiary i te momenty, gdy po wybuchu złości, krzyku i psychicznym terrorze, następował jakiś element nagrody w postaci przytulenia czy milszego słowa. - Krąg moich znajomych był coraz mniejszy, coraz bardziej zawężony. On nie tylko degradował moją osobę, ale podważał też wiarygodność moich przyjaciół – wspomina.

Wykształcona, realizująca w pracy swoje pasje i odnosząca sukcesy zawodowe, pod naporem miażdżącej przemocy psychicznej uwierzyła, że to, co robi jest nic niewarte. - Byłam w jego oczach mało kobieca, beznadziejna i przez długi czas tkwiłam w tym przekonaniu. Szukałam winy w sobie – opowiada pani Agnieszka. Z najbliższego otoczenia nikt nie reagował.

Przyznaje, że ostatecznym impulsem do zmian było przekonanie, że musi ochronić dziecko i siebie. - Nie wiem co to znaczy spokojnie cieszyć się na narodziny dziecka i nie wiem co to znaczy tak naprawdę wychowywać spokojnie dziecko – mówi. Musiała szybko stanąć na nogi. Cały czas usiłuje pracować nad sobą. Czy Państwu udało się rozwiązać taką trudną sytuację? Gdyby i Państwo chcieli się podzielić swoimi doświadczeniami zapraszamy do kontaktu: matkapolka@polskieradio.pl

Audycja Joanny Mielewczyk gości na antenie w każdy wtorek o godz. 16.35.