Podczas ostatniego szczyt przywódców UE, poza budżetem na lata 2021-2027 i Funduszem Odbudowy dyskutowano również o kwestiach dotyczących środowiska. Unia chce bowiem przyspieszyć proces dekarbonizacji. Dlatego na szczycie przyjęto nowy unijny cel redukcji emisji gazów cieplarnianych - 55 proc. do 2030 r., w miejsce dotychczasowych 40 proc. Jak argumentowano, podniesienie celu było konieczne ze względu na pogłębiający się kryzys klimatyczny. Dla Polski to jeszcze większe wyzwanie.
- Sytuacja kryzysowa w tym roku pokazała, że emisja dwutlenku węgla zmniejszyła się bardziej niż dotychczas. Teraz musimy dobrze wydawać środki, które w budżecie Unii i planie pomocowym są dedykowane transformacji klimatycznej (…). Już w dotychczasowym budżecie UE było wiele przedsięwzięć, które sprzyjały transformacji energetycznej i są one przewidziane w nowej perspektywie – mówił dr Dudek.
Prognoza S&P: Polska osiągnie porozumienie z UE, a PKB w 2021 r. wyniesie 3,8 proc.
Zielona energia to obniżone koszty firm
W opinii Sławomira Dudka tzw. zielona transformacja to też rozwój gospodarki. Oznacza również bardziej efektywne pozyskiwanie energii w firmach i gospodarstwach domowych, a to skutkuje redukcją kosztów, co pomaga w obecnej, trudnej sytuacji. Jeśli do tego taką inwestycję w znacznym stopniu sfinansuje jakiś europejski program, to szybciej się ona zwróci, biorąc pod uwagę nakłady własne.
- Tylko nieliczne polskie firmy mają w swojej strategii cele redukcji emisji CO2 i wyzwania związane z klimatem. Jedna z naszych największych firm tj. Orlen właśnie taką strategię przedstawiła, ale to rzadki przypadek – mówił Andrzej Sadowski.
Zauważył, że ostatecznie bardzo dużo będzie kosztowała zielona transformacja, zwłaszcza takie kraje jak Polska. Środków własnych, jak i tych "darowanych", będzie mało w stosunku do zobowiązań, jakich się podjęliśmy.
- Ciągle niestety nie wykorzystujemy innowacyjnych rozwiązań powstających na polskich uczelniach technicznych dotyczących czystych technologii węglowych. Gdybyśmy je mieli, to inaczej rysowałaby się perspektywa restrukturyzacji naszego górnictwa. Notabene od kilku lat namawiała nas Komisja Europejska, dając na ten cel środki – mówił Andrzej Sadowski.
W jego opinii obecnie, w kryzysie gospodarczym, forsowany przez Komisję program redukcji emisji CO2 na wyższym poziomie może okazać się "nie ucieczką do przodu, tylko dalszą deindustrializacją całego tego obszaru UE".
Ważniejszy jest spadek obrotów, a nie kod PKD
Goście "Rządów Pieniądza" rozmawiali również o kolejnej pomocy dla firm przyznanej w tarczy branżowej, tzw. tarczy 6.0. Podkreślali, że nadal pozostaje część rynku, która nie może liczyć na pomoc, choć z powodu kryzysu i zamykania gospodarki jej przychody bardzo spadły. Mieli wątpliwości co do słuszności zastosowanych w tarczy kodów PKD.
- Od początku byłem zdania, że w pomocy należy stosować chirurgiczną precyzję. W finansach publicznych, mimo że jest przyzwolenie rynków finansowych na bardziej ekspansywne zachowania, to jednak nie są z gumy. Środki musimy wydawać rozsądnie – mówił dr Dudek.
Zaznaczył jednak, że przy pomocy selektywnej zawsze ktoś jest poszkodowany, a kody PKB nie zawsze odpowiadają faktycznej, przeważającej działalności konkretnej firmy. Tak jest np. w branży spotkań i wydawnictw.
Według Andrzeja Sadowskiego kluczowy powinien być spadek obrotów, a nie kody PKD.
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
21:57 Sławomir Dudek i Andrzej Sadowski gośćmi "Rządów Pieniądza" (Anna Grabowska PR24) Sławomir Dudek i Andrzej Sadowski gośćmi "Rządów Pieniądza" (Anna Grabowska PR24)
PR24/ANNA GRABOWSKA/sw