Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Marta Kwasnicka 03.05.2013

Trzy kamyki wyjaśniają tajemnicę Katastrofy Tunguskiej?

W 1908 nad nad rzeką Podkamienna Tunguska na północ od jeziora Bajkał wydarzyła się wielka eksplozja. Do dziś nie wiadomo, co się wtedy zdarzyło.
Katastrofa tunguska. Zdjęcie powalonych i spalonych drzew zrobione podczas wyprawy Leonida Kulika w 1927. Wikipediadomena publ.Katastrofa tunguska. Zdjęcie powalonych i spalonych drzew zrobione podczas wyprawy Leonida Kulika w 1927. Wikipedia/domena publ.
Trzy kamyki wyjaśniają tajemnicę Katastrofy Tunguskiej?
W 1908 nad nad rzeką Podkamienna Tunguzka na północ od jeziora Bajkał wydarzyła się wielka eksplozja.
Eksplozja powaliła drzewa w promieniu 40 km, widziana była w promieniu 650 km, słyszana w promieniu 1000 km, zaś niezwykle silny wstrząs zarejestrowały wówczas sejsmografy na całej Ziemi. W wielu europejskich miastach zaobserwowano zjawisko „białej nocy”. Uderzenie było tak silne, że ówczesne rosyjskie magnetometry pokazywały w jego rejonie drugi biegun północny. Do dzisiaj nie wiadomo, co się wydarzyło. Czy była to asteroida? Kometa? A może UFO?
Największym problemem naukowców jest to, że w rejonie katastrofy nie zachowały się żadne odłamki tajemniczego obiektu, chociaż powinno ich być tam mnóstwo.
W 1988 roku Andrej E. Zlobin z Rosyjskiej Akademii Nauk zorganizował jedną z kolejnych ekspedycji badawczych w rejon wybuchu. Otwarto wówczas kilka wykopów, ale w żadnym niczego nie znaleziono, mimo dokopania się do wiecznej zmarzliny.
Zlobin postanowił poszukać w okolicznych strumieniach. Zebrał stamtąd 100 próbek małych kamieni. W 2008 roku postanowił zrobić porządek w swojej kolekcji i posortować kamienie. Wybrał stamtąd trzy kamienie, które nosiły na sobie ślady stopienia.
Odłamki są maleński, mają 20-30 mm, ale, zdaniem Zlobina, noszą ślady topienia, które zaszło w ziemskiej atmosferze. Na powierzchni odłamków znajdują się tzw. regmaglipty, charakterystyczne zagłębienia zwykle znajdowane w meteorycie, przypominające swym wyglądem odciski palców w mokrej glinie. Powstaje ono w wyniku działania wirów powietrznych. Jeden z kamieni wydaje się także zawierać ślady plastycznej deformacji.
Odłamki Zlobina nie rozwiązują jednak kluczowej kwestii. Badacze od dawna spekulują, że nad Tunguską wybuchł fragment komety lub asteroida. Kamienie nie muszą świadczyć, że była to asteroida, mogły znajdować się także w komecie.
Publikacja Zlobina czeka na publikację w naukowym periodyku, na razie można ją przeglądać na portalu arXiv.

Eksplozja powaliła drzewa w promieniu 40 km, widziana była w promieniu 650 km, słyszana w promieniu 1000 km, zaś niezwykle silny wstrząs zarejestrowały wówczas sejsmografy na całej Ziemi. W wielu europejskich miastach zaobserwowano zjawisko „białej nocy”. Uderzenie było tak silne, że ówczesne rosyjskie magnetometry pokazywały w jego rejonie drugi biegun północny. Do dzisiaj nie wiadomo, co się wydarzyło. Czy była to asteroida? Kometa? A może UFO?

Największym problemem naukowców jest to, że w rejonie katastrofy nie zachowały się żadne odłamki tajemniczego obiektu, chociaż powinno ich być tam mnóstwo. W 1988 roku Andrej E. Zlobin z Rosyjskiej Akademii Nauk zorganizował jedną z kolejnych ekspedycji badawczych w rejon wybuchu. Otwarto wówczas kilka wykopów, ale w żadnym niczego nie znaleziono, mimo dokopania się do wiecznej zmarzliny. Zlobin postanowił poszukać w okolicznych strumieniach. Zebrał stamtąd 100 próbek małych kamieni.

W 2008 roku postanowił zrobić porządek w swojej kolekcji i posortować kamienie. Wybrał stamtąd trzy kamienie, które nosiły na sobie ślady stopienia. Odłamki są maleńkie, mają 20-30 mm, ale, zdaniem Zlobina, noszą ślady topienia, które zaszło w ziemskiej atmosferze. Na powierzchni odłamków znajdują się tzw. regmaglipty, charakterystyczne zagłębienia zwykle znajdowane w meteorycie, przypominające swym wyglądem odciski palców w mokrej glinie. Powstaje ono w wyniku działania wirów powietrznych. Jeden z kamieni wydaje się także zawierać ślady plastycznej deformacji.

Odłamki Zlobina nie rozwiązują jednak kluczowej kwestii. Badacze od dawna spekulują, że nad Tunguską wybuchł fragment komety lub asteroida. Kamienie nie muszą świadczyć, że była to asteroida, mogły znajdować się także w komecie. Publikacja Zlobina czeka na publikację w naukowym periodyku, na razie można ją przeglądać na portalu arXiv. Ustalenia Rosjanina trzeba będzie potwierdzić w kolejnych badaniach.

(ew/Discovery.com)