Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Marta Kwasnicka 16.05.2013

Teleskop Keplera w opałach. Czy NASA da radę go naprawić?

W czwartek 16 maja NASA podała informację, że Teleskop Keplera, kosmiczny łowca planet, zmaga się z awarią. Czy to koniec jego misji?
Teleskop KepleraTeleskop KepleraNASA
Teleskop Keplera w opałach. Czy NASA da radę go naprawić?
Wczoraj NASA podała informację, że Teleskop Keplera, kosmiczny łowca planet, zmaga się z awarią. Czy to koniec jego misji?
Kepler stracił żyroskopowy system, który go pozycjonuje. To oznacza, że jest niesterowny i nie może prowadzić swoich precyzyjnych badań.
Teleskop jest stosunkowo nowy. Poleciał w kosmos w 2009 roku i od tej pory z doskonałym skutkiem poszukiwał tzw. egzoplanet, a zatem planet znajdujących się poza Układem Słonecznym.
Jak dotąd, Kepler odkrył 130 planet, a ok. 2700 kolejnych, potencjalnych czeka na potwierdzenie swojego istnienia. Instrument zaprojektowano, aby obserwował 100 tys. gwiazd i rejestrował okresowe spadki ich jasności, które mogą oznaczać, że dana gwiazda ma planety.
Awaria miała miejsce w zeszły wtorek, kiedy drugie z kół stabilizujących Keplera przestało funkcjonować. - To nie jest dobra wiadomość dla tej misji. Do tej pory wszystko działało znakomicie, a wyniki były nawet lepsze niż zakładano - mówi zastępca szefa misji, Charles Sobeck z NASA.
Teleskop orbituje ok. 64 mln km od Ziemi. To zbyt daleko, aby wysłać tam misje naprawczą. - Nie chcemy jeszcze uznać tej misji za zakończoną - mówi John Grunsfeld z NASA. - Była jak dotąd pełna sukcesów.
NASA nadal próbuje uruchomić stabilizację, ale inżynierowie opracowują także inne, alternatywne metody operowania teleskopem. Jeśli się ni uda, NASA spróbuje wykorzystać swój flagowy instrument do innych obserwacji. Trwają dyskusje, do czego Kepler mógłby się przydać.
- Misja była przewidziana na cztery lata i tyle trwała. Przyniosła nam mnóstwo danych - mówi William Borucki, główny naukowiec misji. - Byłbym szczęśliwy, gdyby mógł działać przez kolejne cztery lata, bo mielibyśmy jeszcze więcej danych i znaleźlibyśmy jeszcze więcej małych planet. Ale już dużo mamy - dodaje.


Kepler stracił żyroskopowy system, który go pozycjonuje. To oznacza, że jest niesterowny i nie może prowadzić swoich precyzyjnych badań.

Teleskop jest stosunkowo nowy. Poleciał w kosmos w 2009 roku i od tej pory z doskonałym skutkiem poszukiwał tzw. egzoplanet, a zatem planet znajdujących się poza Układem Słonecznym.

Jak dotąd, Kepler odkrył 130 planet, a ok. 2700 kolejnych, potencjalnych czeka na potwierdzenie swojego istnienia. Instrument zaprojektowano, aby obserwował 100 tys. gwiazd i rejestrował okresowe spadki ich jasności, które mogą oznaczać, że dana gwiazda ma planety.

Awaria miała miejsce w zeszły wtorek, kiedy drugie z kół stabilizujących Keplera przestało funkcjonować. - To nie jest dobra wiadomość dla tej misji. Do tej pory wszystko działało znakomicie, a wyniki były nawet lepsze niż zakładano - mówi zastępca szefa misji, Charles Sobeck z NASA.

Teleskop orbituje ok. 64 mln km od Ziemi. To zbyt daleko, aby wysłać tam misje naprawczą. - Nie chcemy jeszcze uznać tej misji za zakończoną - mówi John Grunsfeld z NASA. - Była jak dotąd pełna sukcesów.

NASA nadal próbuje uruchomić stabilizację, ale inżynierowie opracowują także inne, alternatywne metody operowania teleskopem. Jeśli się ni uda, NASA spróbuje wykorzystać swój flagowy instrument do innych obserwacji. Trwają dyskusje, do czego Kepler mógłby się przydać.

- Misja była przewidziana na cztery lata i tyle trwała. Przyniosła nam mnóstwo danych - mówi William Borucki, główny naukowiec misji. - Byłbym szczęśliwy, gdyby mógł działać przez kolejne cztery lata, bo mielibyśmy jeszcze więcej danych i znaleźlibyśmy jeszcze więcej małych planet. Ale już dużo mamy - dodaje.

(ew/Yahoo)