Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Jarosław Krawędkowski 30.01.2016

E-banking to już staroć. Królem jest FinTech

E-banking to już staroć, jego nową odsłoną jest FinTech, czyli Financial Technology. Czym jest, czy to banki wpadły na ten pomysł, a może tak naprawdę nie mają z tym nic wspólnego, i ten proces toczy się obok nich, a może nawet wbrew nim, mówi Maciej Jędrzejak, dyrektor zarządzający Saxo Bank Polska.

Jak wyjaśnia, kariera FinTechu, i zmiany, jakie się w związku z tym dokonują, nie są generowane przez tradycyjne banki.

Zaczęło się nie od banków

─ Genezą są przeobrażenia zachodzące w społeczeństwie, niekoniecznie związane z rynkami finansowymi. Następuje ogromna zmiana sposobu komunikowania się między ludźmi. Dzięki urządzeniom mobilnym, komunikacja jest bardzo szybka, przy pomocy zwięzłych informacji. Przeobrażenia dokonują się w tak dużym tempie, że dla osób, które nie znajdują się w środku tych procesów, są trudne do uchwycenia. Zmiany dotyczą nie tylko komunikacji, ale również sposobów zdobywania wiedzy. Ludzie chcą posiąść ją szybko. Zdobywana wiedza musi być pełna. Nikt nie chce tracić czasu na jej uzupełnianie – mówi Maciej Jędrzejak.

Jak to się przekłada na rynek finansów

Jak dopowiada, klient oczekuje bardzo szybkiej odpowiedzi. Chce błyskawicznie wiedzieć, czy otrzyma produkt finansowy na który ma ochotę, w co może zainwestować. Nie ma zamiaru chodzić do tradycyjnego oddziału banku, tracić czasu na spotkania z bankierem. Oczekuje, że serwis finansowy będzie cały czas z nim, w jego kieszeni ze smartfonem. Tak jak ma w telefonie komórkowym swoich znajomych na Facebooku, tak samo chce mieć możliwość zaspokojenia swoich potrzeb finansowych.

E-banking, to nie FinTech

─ Dla tradycyjnych banków taki nowoczesny klient to ogromne wyzwanie. Zainwestowały ogromne środki w systemy informatyczne, które często w momencie instalacji były już przestarzałe, w oddziały, w wielką rzeszę pracowników. W najlepszym wypadku stworzyły namiastkę FinTechu, czyli rozwiązania oparte o tzw. e-banking. To jednak tylko uzupełnienie oferty, a nie istota działalności. Dopiero instytucje, które zbudowały swój biznes wokół nowoczesnej technologii, są w stanie funkcjonować na tym tak dynamicznym rynku – mówi specjalista.

Liczy się przede wszystkim nowoczesna, innowacyjna technologia

Odpowiadając na pytanie, dlaczego takie instytucje wykorzystują lepiej technologie niż inni, mówi, że w sposób oczywisty lepiej rozumieją potrzeby nowego klienta, ponieważ wyrastają ze świata technologicznego.

─ Dla takich banków technologie mobilne czy procesy oparte o Internet są naturalnym środowiskiem działania. Dla banku tradycyjnego, naturalnym środowiskiem jest papier i bardzo długi proces decyzyjny, w którym nie ma miejsca na algorytm podejmujący decyzję za człowieka – wyjaśnia Jędrzejak.

Jak dodaje, niektóre segmenty rynku finansowego są bardziej nowoczesne od innych, stąd rozwiązania techniczne jest łatwiej tam wprowadzać, ich klienci chętniej z nich korzystali, byli bardziej na nie otwarci.

Gdzie FinTech najszybciej znalazł swoje miejsce na rynkach finansowych

I podaje przykład rynków produktów derywatywnych, akcji czy walut – przez swoją szybkość dokonywania transakcji, ale także różnorodność – był najbardziej wdzięcznym i najprostszym miejscem do zastosowania nowych technologii. Do tego marże i możliwości zysków dla instytucji, które zajmowały się tymi transakcjami, były na tyle duże, że opłacało się inwestować w nowe technologie.

─ Pierwsze monitory ciekłokrystaliczne – jeszcze kilkanaście lat temu uważane za produkt high-tech - nie były montowane w firmach, które zajmują się IT, ale w departamentów skarbu należących do banków. Nowoczesne technologie zostały wprowadzone w pierwszej kolejności w dealing roomach, gdzie zawierane są transakcje o dużym wolumenie, o dużych możliwościach zysku dla realizujących je instytucji. Banki inwestowały właśnie tam. Nowoczesna technologia wchodzi do bankowości tradycyjnej tymi drzwiami. Rynek walutowy, rynek akcji i obligacji, przez swoją standaryzację zawierania transakcji jest łatwiejszy do zdominowania przez instytucje, które są oparte o nowe technologie, niż chociażby kredyty o wysokiej wartości, które bardzo trudno wystandaryzować. Gdy tak się stanie, także one trafią na platformy transakcyjne - mówi specjalista.

O kredycie zdecyduje algorytm, nie człowiek…

Jędrzejak odpowiadając na pytanie, czy to oznacza, że powstanie algorytm, na podstawie którego będzie można wziąć kredyt, mówi, że to to nie jest już kwestia wyobraźni, tylko rzeczywistości.

─ W Dolinie Krzemowej prowadzone są prace nad algorytmami, które udzielają kredytu na podstawie naszych zapytań pojawiających się w wyszukiwarce internetowej. Końcowy efekt będzie taki: szukając w wyszukiwarce samochodu, będziemy informowani, że jest on dostępny od ręki, na określonych zasadach finansowania. Decyzja o kredycie odbędzie się na poziomie algorytmów: wyszukiwarka zada pytanie naszemu bankowi, bank automatycznie sprawdzi zdolność kredytową, wyśle ofertę. Jeżeli to wszystko będzie potwierdzone elektronicznym podpisem, nie widzę powodu, dla którego w tym procesie jest potrzebny człowiek - stwierdza Jędrzejak.

Banki chcą obniżać koszty, spread jest coraz niższy

Na pytanie, skąd się bierze ten pęd do nowych technik, czy to tylko zmiana zachowań społecznych, pojawienie się nowych potrzeb, odpowiada, że to przede wszystkim nacisk na obniżanie kosztów transakcji.

─ Ich liczba jest duża, pojawiło się też wiele podmiotów, które chcą je obsługiwać. Z drugiej strony, łatwość zautomatyzowania obsługi transakcji jest na tyle wysoka, że trudno w tej chwili uzasadnić utrzymanie szerokich spreadów w handlu walutami. Kiedyś transakcje były zawierane telefonicznie, przy udziale wielu pośredników, musiały uwzględniać ryzyko związane z długim – w porównaniu z sytuacją obecną - czasem jej domknięcia. Wszystko to powodowało, że spread na rynku międzybankowym był szeroki. Dziś jest to coraz mniej uzasadnione - wyjaśnia.

Transakcje bez pośredników i natychmiast, bez ryzyka czasowego

I wyjaśnia, że jeżeli np. w jego banku klient otwiera rachunek, otrzymuje cenę bezpośrednio z rynku międzybankowego. Nie tylko zniknęli pośrednicy, ale również nie ma szerokości spreadu wynikającej z czasu zawarcia transakcji, ponieważ zamykana jest ona natychmiast.

─ Klienci otrzymali to, czego szukali: lepsze ceny, nie tylko niższe, ale i pewniejsze, pozbawione ryzyka, że z powodu przesunięcia w czasie będzie ona inna, niż planowali, bo kurs walutowy w ciągu kilku sekund się zmieni. Była to naturalna gra popytu i podaży, w której musiały uczestniczyć nie tylko tradycyjne banki otwierające swoje platformy transakcyjne, ale również firmy wyrosłe z zewnętrznego, pozafinansowego środowiska, gdzie kluczem była technologia i postawienie na szybkość transakcji i jakość połączeń – mówi Jędrzejak.

Dzięki FinTech klient kupuje to co chce i po cenie, którą chce

Jak dodaje, tym co wyróżnia FinTech od tradycyjnej obsługi, jest jakość.

─ Kluczowa jest absolutnie pewna cena, jaką otrzymuje klient. W przypadku tradingu jest ona bardzo ważna. Inwestor musi wiedzieć, że faktycznie kupuje ten towar, który chce, i po cenie, którą chce. Na platformie wszystko jest widoczne, transakcja dokonuje się w czasie rzeczywistym, więc warunek tak rozumianej jakości – podstawowej dla tego rynku – jest spełniony - mówi.

Na rynku trwa wyścig, wygra najtańsza, najszybsza, najlepsza jakościowo usługa

Jędrzejak dodaje jednocześnie, że rynek nie jest już na etapie wynalezienia koła, jest w zupełnie innym miejscu.

─ Teraz ważne jest to, kto będzie poruszał się najszybciej, zaoferuje dobrą jakość, tanio i kompleksowo. Takie rozwiązanie proponowane każdemu klientowi na tak szerokim rynku jest w istocie nowatorskie - mówi.

Internet zmienił rynki finansowe

Specjalista podkreśla, że rynki finansowe otworzyły się szeroko, gdy do zawiera transakcji zaprzęgnięto Internet. Dzięki sieci nastąpiła całkowita demokratyzacja procesu inwestycyjnego.

Wielkie transakcje stały się dostępne dla małego człowieka

─ Tak naprawdę właśnie wtedy wprowadzono trading pod strzechy. Dwadzieścia lat temu inwestowanie w waluty, w obligacje, w wyrafinowane produkty, o wysokiej wartości, było domeną wybranych. Dzisiaj, kiedy platformy umożliwiły zawieranie transakcji w bardzo małych wolumenach, a poprzez lewar, wprowadziły dostęp do dużych kwot, produkty te stały się dostępne dla każdego uczestnika rynku. Kilkanaście lat temu zabezpieczenie ryzyka walutowego na kredycie hipotecznym było praktycznie niemożliwe, nie istniały produkty dedykowane osobom fizycznym. Dzisiaj za pomocą kliku kliknięć jesteśmy w stanie otworzyć taką serię forwardów – mówi Jędrzejak.

Jak FinTech zmienia bank

Dodaje, że na ponad 1200 osób pracujących w banku, który reprezentuje, przeszło 600 to informatycy i osoby związane bezpośrednio z IT. Tymczasem w tradycyjnym banku co najmniej połowa zespołu to sprzedawcy.

─ Rzesza ludzi pracujących tu i tam nad innowacyjnością jest nieporównywalna. To są dwa różne światy. Bankowość tradycyjna, dopóki nie zredefiniuje swojego sposobu działania, nie będzie w stanie być tak innowacyjna jak spółki skupiające się na rozwijaniu nowych technologii. Proces wdrażania nowoczesnego projektu IT liczony jest tam nawet w latach. W instytucjach, które stawiają na FinTech jest to kilka miesięcy. Jeszcze kilka lat temu kluczem do usług finansowych był e-banking czy dobrze działająca strona internetowa. Teraz jest to mobile. Możliwe, że za dwa, trzy lata klient wymusi wprowadzenie jeszcze innych technologii – mówi Jędrzejak.

Dzisiaj w bankowości liczy się mobile first

Podkreśla też znaczenie mobilności. Ta w bankowości pojawiła się w tym samym momencie, kiedy zaistniała w codziennym życiu.

─ Rynki, w tym również rynki finansowe, są elementem funkcjonowania nowoczesnego społeczeństwa, mobilnego, o mocno rozwiniętym poczuciu wolności. Osoby, które żyją z inwestowania, robią to przede wszystkim po to, aby uzyskać wolność finansową, związaną ze swoim stylem życia. Platforma transakcyjna, a zwłaszcza platforma mobilna, nie ubarwia rynku, przekazuje jego dokładny obraz, nie zniekształcony przez pośredników. Mobilność uwolniła klientów, poprawia komfort inwestowania – mówi specjalista.

Kiedy mobilność jest gadżetem, a kiedy nie

Dodaje, że mobilność jest wygodna, na rynku walutowym czy akcyjnym jest ona przede wszystkim wyjątkowo użyteczna i praktyczna. W tym przypadku mobilność nie jest gadżetem. W banku tradycyjnym tak może być, tutaj raczej nie.

─ Mobilność przy składaniu przelewów, które są wykonywane raz w miesiącu, jest w praktyce gadżetem. To tylko punkt kontaktu z bankiem. Można by w zasadzie wykorzystywać do niego pager, a nie smartfon. W przypadku transakcji finansowej, gdy zmiany na rynku dokonują się cały czas, i jeżeli do tego dochodzi element nieprzewidywalności charakterystyczny dla rynków walutowych i akcyjnych, mobilność jest w zasadzie konieczna. Bez mobilności inwestor naraża się na dodatkowe ryzyko. Mobilność znacznie je ogranicza - wyjaśnia.

Smartfon, algorytm, lepsze od doradcy-człowieka?

Specjalista odnosi się również do kwestii postrzegania FinTech jako zdehumanizownej część bankowości, pozbawionej doradców, nie tworzącej więzi.

I pyta: czy inwestor potrzebuje kontaktu z osobami, których doświadczenie inwestycyjne jest wielokrotnie niższe niż jego?

─ Nie, nie potrzebuje. Szuka natomiast kontaktu z mentorami. Innowacja w FinTech polega na tym, że platforma transakcyjna daje możliwość wysłuchania opinii osób wnoszących wartość dodaną, czyli właśnie mentorów. FinTech, chociażby dzięki nowoczesnym platformom pozwala na dostęp do ludzi o podobnym profilu, którzy osiągnęli sukces, inwestują rzeczywiste pieniądze, mają własne doświadczenia i chcą się nimi podzielić. A także kontakt z analitykami i inwestorami giełdowymi, którzy są praktykami rynku, a nie teoretykami. Takie ustawienie platformy społecznej ma kolosalne znaczenie: przepływ informacji daje klientowi nie tylko faktyczną wiedzę, ale i dodatkowe wsparcie. Dostarcza wprawdzie podstawowe informacje finansowe o rynku, ale to, co najważniejsze – daje możliwość obserwacji rzeczywistych rachunków inwestorów, ich profesjonalnych operacji, ciekawych strategii, za którymi stoją realne, duże pieniądze. FinTech nie jest rzeczywistością zdehumanizowaną, ale tworzy nową społeczność, społeczność sprofilowaną – mówi Jędrzejak.

Jk