Polacy nie będą oszczędzali na emeryturę bez pomocy państwa

- Główny Urząd Statystyczny informuje, chociaż z dużym opóźnieniem, bo to jest jednak inne badanie niż przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw, że 43 proc. Polaków zarabia nie więcej niż 2500 zł brutto i to jest odpowiedź na pytanie, dlaczego nie ma tych pieniędzy – podkreślał Marek Zuber.

Podobne wątpliwości miał Kamil Maliszewski, analityk Domu Maklerskiego mBanku, który wskazywał jednak, że po to, aby III filar był popularny potrzebne są ze strony państwa  istotne zachęty finansowe dla oszczędzających.

- Zgadzam się z główną tezą, że Polacy nie mają z czego oszczędzać i nie są w stanie odroczyć konsumpcji w takim stopniu, żeby zaoszczędzić na swoją emeryturę. Rozumiem, że budżet nie jest z gumy i nie da się wszystkiego dotować, nie da się obniżyć wieku emerytalnego i wprowadzić III filaru, i podnieść emerytur, więc trzeba się będzie na coś zdecydować. Zakładam jednak, że jeżeli wicepremier rządu przedstawia jakiś program, to jednak jest intencja, żeby go wprowadzić. Powinniśmy w takim razie zastanowić się, co dalej, jak to sfinansować i sprawić, aby działało – mówił Kamil Maliszewski.

Zdaniem Pawła Jabłońskiego, zastępcy redaktora naczelnego Rzeczpospolitej, obecna propozycja wicepremiera Mateusza Morawieckiego jest punktem wyjścia do dyskusji o przyszłym systemie emerytalnym.

- Mamy 1,5 roku i dyskutujmy nad tym wszystkim, co się dzieje, bo to jest jedna z najważniejszych debat, jaka się w tym czasie odbędzie. Po tym, co Platforma Obywatelska zrobiła z OFE, będzie dwa razy trudniej. Trzeba przede wszystkim rozmawiać, stworzyć system emerytalny, który będzie dobry dla emerytów i Polski. Należy wykorzystać to, co było, czyli OFE, i stworzyć nowy system. Taki, żeby Polacy uwierzyli, że będzie on działał dłużej niż kadencja jednego rządu – mówił Paweł Jabłoński.

Robert Lidke, awi