Katarzyna Miazek z Tax Care mówi, że ekonomia współdzielenia opiera się na trendzie wypożyczania, wynajmowania rzeczy (ale też np. mieszkań) innym. Jak dodaje, jest to też partycypowanie w kosztach użytkowania danej rzeczy. Oczywiście nie jest działałność charytatywna - chodzi też o zarabianie pieniędzy. A tu już, prędzej czy później, pojawi się państwo i fiskus.
Ekspertka przyznaje, że prawo nie jest przygotowane na nowe trendy, np. na carsharing, czyli wypożyczanie samochodu "na minuty". Tu nie zawsze jest jasne, jak interpretować obowiązujące przepisy. Najlepiej uregulowany pod tym względem jest rynek wynajmu mieszkań. Katarzyna Miazek dodaje, że na przygotowanie odpowiednich przepisów potrzeba czasu. Problemem jest - zwraca uwagę rozmówczyni NRG - opracowanie jednej definicji ekonomii współdzielenia, a nie zawsze wynikające z niej zjawiska da się wrzucić do jednego worka.
Naczelna Redakcja Gospodarcza, Jedynka, Aleksandra Tycner, md