Logo Polskiego Radia
IAR
Michał Chodurski 18.10.2012

Szczyt w Brukseli. Będą dwie Unie Europejskie?

Pomysł "Europy dwóch prędkości" jest lansowany przez Francję i Niemcy. Chodzi m.in. o stworzenie odrębnego budżetu dla państw strefy euro.
Donald Tusk w Brukseli wśród premierów na szczycie UEDonald Tusk w Brukseli wśród premierów na szczycie UEPAP/EPA/THIERRY ROGE

W Brukseli rozpoczęło się dwudniowe spotkanie na szczycie państw Unii Europejskiej.

Euroland zgarnie pieniądze uboższych krajów Unii?

Pomysł, by powstał osobny budżet wyłącznie dla eurolandu wywołał obawy krajów, takich jak Polska, które korzystają obecnie z hojnego wsparcia z unijnej kasy. Uczestniczący w brukselskim spotkaniu premier Donald Tusk twierdzi, że nie ma pomysłów, by odrębny budżet dla strefy euro uszczuplił pieniądze w kasie dla całej Unii po 2013 roku.
- Tak naprawdę nikt poważnie nie myśli, żeby uszczknąć jakieś pieniądze z tego prawdziwego naszego budżetu, chociaż trochę to krwi psuje. Wszyscy zastanawiamy się, czy to nie ma być, choćby nawet mini, zamach na pieniądze, na które czeka cała Unia Europejska. Na razie ja takiego zagrożenia nie widzę - dodał szef polskiego rządu.

Osobny budżet, nazywany czasem funduszem, czy mechanizmem dla eurolandu zaproponowały Niemcy, by wspierać z niego kraje z problemami finansowymi i nagradzać je za przeprowadzane bolesne reformy. Nawet jeśli fundusz nie uszczupli pieniędzy to może potwierdzić podział Europy na dwie prędkości, bo otwarte pozostaje pytanie, kto miałby nim zarządzać.

Francuski prezydent Francois Holland, w wywiadzie dla "Sueddeutsche Zeitung", otwarcie powiedział o "Europie dwóch prędkości". Podkreślił, że Unia ma dziś 27 członków i będzie rosnąć dalej. - Ta duża Unia nie może przeszkodzić w tym, by niektóre kraje członkowskie mocniej ze sobą współpracowały - powiedział, wskazując, że ma to miejsce już w przypadku strefy euro.

Obowiązki bez praw? "To nie dla nas"

Polska delegacja przyjechała na unijny szczyt także z postulatem pełnych i równych praw dla wszystkich krajów w europejskim nadzorze bankowym. Brukselskie spotkanie oficjalnie jest właśnie poświecone wspólnemu nadzorowi bankowemu. Jest on stworzony dla strefy euro, ale mogą do niego przystąpić kraje bez wspólnej waluty, choć nie mają, jak dotąd, zagwarantowanego prawa głosu przy podejmowaniu decyzji.

Polska jest zainteresowana wejściem do nadzoru tylko pod warunkiem, że regulacje te zostaną zmienione. Jednak, przytaczana w mediach, jedna z analiz prawnych Unijnej Rady mówi, że to niemożliwe.

- Bez jasnych zasad, które będą dawały równe prawa i obowiązki, trudno będzie przyjąć jakąkolwiek koncepcję. Mówię o tym bez szczególnych emocji, bo z punktu widzenia Polski nie ma jakiś ryzykownych scenariuszy. Albo będzie ten scenariusz, gdzie ta równość praw i obowiązków będzie zapewniona, albo ten mechanizm nie będzie dotyczył krajów, które nie będą tym zainteresowane - powiedział szef polskiego rządu przed rozpoczęciem szczytu.

Z nieoficjalnych informacji Polskiego Radia wynika, że jest kilka możliwości do rozważenia. Jedna z nich to zmiana przepisów dotyczących Europejskiego Banku Centralnego, które obecnie wykluczają udział państw strefy euro przy podejmowaniu decyzji w nadzorze bankowym. Jeśli to byłoby niemożliwe, wtedy kraje, które goszczą u siebie filie dużych zagranicznych banków, jak Polska, byłyby wyłączone z niektórych decyzji. I wtedy nadzór krajowy byłby nadrzędny i to on decydowałby na przykład o ustalaniu wysokość rezerw i płynności kapitału, a nie ten europejski.

Zobacz galerię - dzień na zdjęciach>>>