Afrykański pomór świń to choroba znana od 110 lat. - Choroba stacjonarnie występuje w Afryce subsaharyjskiej. Ma to związek i z klimatem, i z możliwością swobodnego chowu świń domowych i świń dzikich - wyjaśniał w Jedynce zastępca głównego lekarza weterynarii, Krzysztof Jażdżewski.
W Polsce jeszcze nigdy nie odnotowano przypadków zachorowań, a i w Europie po raz pierwszy ta choroba pojawiła się dopiero w 2007 r. Zagrożenie dla Polski stało się jednak realne, ponieważ w ostatnich latach afrykański pomór świń dotarł do Rosji i na Ukrainę, a obecnie jest wykrywany w gospodarstwach na Białorusi.
- Nie tyle niepokojącą kwestią jest to, że gdzieś odnotowujemy przypadki, tylko że te przypadki są odnotowywane stale. Choroba weszła już w ekosystem. Na terytorium rosyjskim co roku mamy po kilkadziesiąt przypadków - mówił Jażdżewski.
Przypomniał, że władze Białorusi zgłosiły oficjalnie dwa ogniska choroby, ale niepotwierdzone informacje mówią o wybijaniu świń w ok. 50 miejscach.
Jażdżewski uspokoił, że choroba absolutnie nie jest groźna dla człowieka. Nie oznacza to jednak, że nie należy się nią przejmować. - Ta choroba jest zabójcza dla świń i dla gospodarki tego sektora. Mamy do czynienia z groźną chorobą, która może przynieść olbrzymie wręcz straty w produkcji trzody chlewnej i w eksporcie mięsa wieprzowego - ostrzegał.
Jeśli afrykański pomór świń przekroczy granice Polski, będzie to oznaczało stuprocentową śmiertelność zwierząt w dotkniętych nim gospodarstwach. - Jeżeli mamy populację świń całkowicie nieodporną na ten wirus, to w pierwszej fazie będziemy mieli do 100 proc. upadków w gospodarstwach, gdzie ten wirus wystąpi - mówił Jażdżewski.
Na naszej szerokości geograficznej głównym źródłem wirusa są dziki, ale też odpadki spożywcze, szczególnie mięsne. Zastępca głównego lekarza weterynarii zaznaczył, że na te chorobę nie ma szczepionki i choć możemy stosować profilaktykę, to np. nie powstrzymamy dzików przechodzących przez granicę.
By jednak chronić polskie gospodarstwa, zastosowano specjalne środki bezpieczeństwa.
Są to m.in. wzmożona kontrola bagażu podręcznego na granicy i dezynfekcja pojazdów. Wprowadzono też konieczność wydawania świadectw zdrowia dla wszystkich świń, opuszczających województwo. Zastępca głównego lekarza weterynarii przestrzegał też rolników przed karmieniem świń odpadkami kuchennymi.
- Najważniejszym elementem jest stary zwyczaj, który oczywiście w Polsce jest od dawna zakazany, korzystania ze zlewek kuchennych i odpadów żywnościowych do skarmiania świń w małych gospodarstwach - powiedział. Podkreślił, że rolnicy muszą sobie uświadomić, że jest to praktyka bardzo niebezpieczna.
Rozmowę prowadził Krzysztof Grzesiowski.
bk