Logo Polskiego Radia
PAP
Marcin Nowak 22.04.2014

PlusLiga: Asseco Resovia - Skra Bełchatów. Kapitalne emocje w pierwszym starciu

W pierwszym meczu finałowym PlusLigi siatkarzy Asseco Resovia Rzeszów przegrała u siebie z PGE Skra Bełchatów 2:3 (31:29, 20:25, 20:25, 25:22, 12:15).
Zawodnicy PGE Skra Bełchatów fetują zdobycie punktu w pierwszym finałowym meczu ekstraklasy siatkarzy z miejscową Asseco Resovią, rozegranym w RzeszowieZawodnicy PGE Skra Bełchatów fetują zdobycie punktu w pierwszym finałowym meczu ekstraklasy siatkarzy z miejscową Asseco Resovią, rozegranym w RzeszowiePAP/Darek Delmanowicz

Najlepszym zawodnikiem spotkania wybrany został Mariusz Wlazły. Wysoka stawka pojedynku oraz fakt, że naprzeciw siebie stanęły dwa wyrównane zespoły, spowodowały, że gra w poszczególnych setach trochę falowała. Raz jedna drużyna zdobywała punkty, raz druga. Kibice obejrzeli jednak ciekawe widowisko.
Pierwszy set był niezwykle emocjonujący. Trwał blisko 40 minut. Skra prowadziła 14:11 i 17:13. Rzeszowianie mieli problemy na przyjęciu, ale nie spasowali. Po zagrywce Paula Lotmana, który był wyróżniającą się postacią na boisku, zniwelowali straty do jednego punktu (16:17), ale Skra odbudowała przewagę. Prowadziła 22:18 i 24:20.
Nikt nie spodziewał się, że będzie jeszcze w tej odsłonie siatkarski horror. Jochen Schops wszedł na zagrywkę i za chwilę on i rzeszowski zespół doprowadzili do równowagi. Obie ekipy grały va banque, jedni i drudzy mieli piłki setowe. Dwie ostatnie piłki należały do obrońców tytułu. Nikołaj Penczew zaskoczył zagrywką Stephana Antigę i hala Podpromie wybuchła radością.
W drugiej odsłonie też była walka punkt za punkt. Atak za atak, blok za blok. Były widowiskowe akcje, były także błędy. W Skrze trudny do powstrzymania był kapitan Mariusz Wlazły. Ekipa gości, która miała lepszą skuteczność w ataku i w przyjęciu, wykorzystała cztery błędy rywali i prowadziła 21:16, a po chwili na tablicy widniał wynik 24:20.
Resovia przespała początek trzeciej odsłony. Skra prowadziła 5:1 i 8:3. To źle wróżyło gospodarzom, zwłaszcza, że nie poprawiali jakości gry. Siatkarze z Bełchatowa posiadali wyraźną inicjatywę, grali agresywnie i na tyle dobrze, że uciekli na 23:16. Objęli prowadzenie w meczu 2:1, a kropkę nad "i" postawił Andrzej Wrona.
W czwartej osłonie wróciła nieugięta Resovia. Grała pewniej, dokładniej, skuteczniej. Prowadziła 6:2 i 7:4, 11:6, 12:8, po zagrywce Kosoka, autowym ataku Wlazłego i zbiciu z krótkiej Nowakowskiego 16:9, a po bloku tego zawodnika 20:13. Trener Miguel Falasca dostał żółtą kartkę za krytykowanie decyzji sędziów, a jego drużyna zaczęła odrabiać straty.
Skra rozpoczęła tie-breaka od dwóch udanych bloków. Prowadziła 3:0 i 5:1. Kiedy zespoły zmieniały się stronami było 8:2 dla drużyny z Bełchatowa, ale wiara w rzeszowskiej drużynie nie zaginęła. Resovia zmniejszyła straty do dwóch punktów (7:9, 12:14), ale Skra pewnie postawiła na swoim. Mecz zakończył mocnym atakiem Wlazły.
W środę o godzinie 20 także w hali na Podpromiu rozegramy zostanie drugi pojedynek. Rywalizacja o tytuł mistrza Polski toczy się do trzech wygranych.

Pierwszy mecz finałowy:

Asseco Resovia Rzeszów - PGE Skra Bełchatów 2:3 (31:29, 20:25, 20:25, 25:22, 12:15).
Stan rywalizacji play off (do trzech zwycięstw) 1-0 dla Skry. Drugie spotkanie rozegrane zostanie w środę (23.04) również Rzeszowie o godzinie 20.

Asseco Resovia: Lukas Tichacek, Dawid Konarski, Piotr Nowakowski, Łukasz Perłowski, Paul Lotman, Nikołaj Penczew - Krzysztof Ignaczak (libero) - Jochen Schops, Fabian Drzyzga, Grzegorz Kosok, Peter Veres.
PGE Skra: Nicolas Uriarte, Mariusz Wlazły, Facundo Conte, Karol Kłos, Andrzej Wrona, Stephane Antiga - Paweł Zatorski (libero) - Samuel Tuia, Jędrzej Maćkowiak, Aleksa Brdovic, Daniel Pliński, Wojciech Włodarczyk.

man