Logo Polskiego Radia
PAP
migrator migrator 30.05.2010

Radwańska i Kirilenko sprawdzą siostry Williams

Ciężka przeprawa polsko-rosyjskiego debla w ćwierćfinale French Open.

Agnieszka Radwańska i Rosjanka Maria Kirilenko zmierzą się z rozstawionymi z numerem pierwszym amerykańskimi siostrami Venus i Serenę Williams w ćwierćfinale gry podwójnej w wielkoszlemowym turnieju tenisowym Roland Garros w Paryżu (z pulą nagród 16,807 mln euro).

W niedzielę polsko-rosyjska para, występująca z numerem 11., wyeliminowała Amerykankę Lisę Raymond i Australijkę Rennae Stubbs 7:6 (8-6), 6:4. Mecz trwał dwie godziny i pięć minut.

"One są bardzo dobrym deblem, a tak naprawdę wygrałyśmy z nimi o trzy piłki. Na pewno mogło być krócej, na przykład 6:1, bo w drugim secie miałyśmy dwa razy po 40:0 i raz 40:15 przy ich serwisie. Dużo było tych straconych szans i miałam już czarne myśli co do tego seta, bo to zawsze się mści na końcu. Na szczęście nie tym razem. W sumie nie jest ważne jak, ważne, że do przodu" - powiedziała Radwańska.

"To był w sumie bardzo długi mecz jak na debla, bo sam pierwszy set trwał godzinę i dziesięć minut. Pewnie gdybyśmy musiały zagrać trzeciego seta byłoby ciężko, bo Maria jednak miała w nogach ciężki mecz singlowy. Co prawda nie narzekała, ale na pewno była trochę zmęczona".

Przed południem Kirilenko (nr 30.) przegrała w czwartej rundzie singla z Włoszką Francescą Schiavone (nr 17.) 4:6, 4:6.

"Przeciwko siostrom Williams ciężko jest myśleć nad taktyką, bo nie bardzo można kombinować, gdy przyjdzie od razu strzał na drugą stronę. Musimy walczyć agresywnie o każdy punkt i nie szukać jakichś trików. Ich dominacja w deblu jest o wiele większa, niż w singlu. Tak naprawdę, jak mają swój dzień, to nikt na to nic nie poradzi" - podkreśliła krakowianka.

"Ostatnio grałyśmy z nimi w Madrycie na bardzo szybkim korcie, wręcz w hali, bo zamknęli dach przez deszcz. No i bez przewag, a tutaj są stare reguły, więc mecz pewnie będzie zupełnie inaczej wyglądał. Granie z przewagami chyba jest dla nas lepsze. Tutaj pogoda sprawia, że piłki są ciężkie i wolniejsze, więc powinno być więcej gry" - dodała.

W madryckim ćwierćfinale lepsze okazały się Amerykanki 6:2, 6:4.

Niedzielny pojedynek z Raymond i Stubbs obserwował z trybun ojciec i zarazem trener Agnieszki - Robert Radwański, który nadzwyczaj skutecznie panował nad emocjami i ograniczył się do pojedynczych komentarzy niewykorzystanych "break pointów".

"Szkoda, bo mogło pójść o wiele szybciej, a zawsze trzeba oszczędzać siły. Ale nie było widać jakichś sił twórczych, by skończyć wcześniej i wykorzystać choć jedno 40:0. Niestety taki jest damski tenis, choć trzeba przyznać, że w podbramkowych sytuacjach tamte grały i serwowały dobrze" - powiedział Radwański.

"Poziom był bardzo wysoki, choć było trochę nieudanych zagrań. Cieszę się ze zwycięstwa. Teraz będą siostry Williams i będziemy grać pewnie na lepszym korcie. Może się na przykład Venus obrazi, że odpadła dziś w singlu i będzie bezstresowa gra. Ostatni mecz w Madrycie był bardzo zacięty, zwłaszcza drugi set. Zobaczymy jak będzie" - dodał.

dm