Logo Polskiego Radia
PAP
Marcin Nowak 13.12.2010

Dwóch Polaków zagra w Australian Open

Łukasz Kubot i Michał Przysiężny, obaj polscy tenisiści sklasyfikowani w pierwszej setce rankingu ATP World Tour, mają zapewnione miejsce w głównej drabince wielkoszlemowego turnieju Australian Open.
Łukasz KubotŁukasz Kubotfot. PAP/EPA

Odbędzie się on w dniach 17-30 stycznia w Melbourne.

Organizatorzy ogłosili, że start na twardych kortach w Melbourne Park ma zapewniona cała pierwsza setka zawodników, dokładnie 104, w tym dwaj Polacy. Jeśli do tego czasu nikt z tego grona nie nabawi się kontuzji, to będzie to najmocniejsza obsada w 105-letniej historii imprezy.

- Duże wyzwanie i sporo punktów do obrony, ale liczę, że znów uda mi się osiągnąć dobry wynik, choć na pewno nie będzie łatwo. Jestem pozytywnie nastawiony i przygotowuję się w Pradze do sezonu pod okiem Jana Machitki. On pomagał mi zbudować kondycję i siłę przez ostatnie dwa lata i liczę, że teraz pomoże mi odzyskać szybkość i motorykę, jaką zgubiłem po kontuzji - powiedział Kubot, który zajmuje 70. miejsce, choć w kwietniu był już numerem 41, przed problemami zdrowotnymi.

W lipcu zerwał więzadło w kostce i pauzował przez sześć tygodni. Kontuzja była skutkiem niefortunnego ćwiczenia na jednym z pierwszych treningów z nowym trenerem od przygotowania fizycznego Romanem Bartem. Miało to miejsce tuż po Wimbledonie, przed którym polskiego tenisistę opuścił Machitka. Rozpoczął on wówczas współpracę z deblistą Czechem Lukasem Dlouhym.

- Cieszę się, że do sezonu znów będzie mnie przygotowywał Machitka. Później zobaczymy, jak to dokładnie będzie, bo na razie wciąż będzie pracował z Dlouhym. Być może mnie będzie pomagał z doskoku. Jednak na największym problemem jest dla mnie brak trenera. Na pierwsze trzy turnieje w Brisbane, Sydney i Australian Open jadę z Janem Stocesem, który prowadzi Niemca Benjamina Beckera. Jesteśmy na razie umówieni na próbę i zobaczymy czy między nami wszystko się dobrze ułoży - powiedział Kubot.

We wrześniu Polak rozstał się też z czeskim trenerem Tomasem Hlaskiem i później podróżował jedynie w towarzystwie partnera deblowego Austriaka Olivera Maracha. W styczniu będzie bronił 225 punktów za czwartą rundę Australian Open i ćwierćfinał turnieju ATP w Dausze.

Również drugi z Polaków, zajmujący 86. miejsce w ATP World Tour, Michał Przysiężny wystąpi w Melbourne. Utrzymał się w setce dzięki dobrym występom na jesieni w halowych challengerach w Europie. W ubiegłorocznym Australian Open odpadł w trzeciej rundzie kwalifikacji, więc każdy wygrany mecz za miesiąc będzie mu dawał zdobycz punktową.

W przypadku Przysiężnego największą niewiadomą i zarazem niepokojącym zjawiskiem są liczne kontuzje, jakie nękały go w poprzednim sezonie. Po części były skutkiem ciągłych zmian trenerów. W sumie skreczował w pięciu turniejach z powodu urazu barku, lewego kolana, prawej ręki, zwichniętej kostki i bólu kręgosłupa w odcinku lędźwiowym.

- To spory sukces, bo po raz pierwszy zakończył rok w pierwszej setce, po udanej końcówce sezonu. Do nowego przygotowuje się obecnie w dobrej akademii tenisowej Break Point w Halle, pod okiem trenera prowadzącego Fina Jarkko Nieminena i Serba Victora Troickiego. Myślę, że to powinno mu wyjść na dobre - powiedział kapitan reprezentacji Polski w Pucharze Davisa Radosław Szymanik.

W Australian Open wystąpi też dwóch "rekonwalescentów", korzystających z "zamrożonego rankingu". Pierwszy to Juan Martin del Potro, triumfator US Open 2009 i były numer cztery na świecie, który w wyniku przewlekłej kontuzji nadgarstka jest teraz na 257. pozycji. Argentyńczyk w październiku wystąpił w Bangkoku i Tokio, gdzie odpadał w pierwszej rundzie, po czym znów zniknął.

Drugim zawodnikiem nękanym przez poważne problemy i marzącym o powrocie do czołówki (był już nr 20.) jest Rosjanin Dmitrij Tursunow, sklasyfikowany obecnie na 197. pozycji. Jemu na jesieni szło lepiej, ale wciąż daleki jest od najwyższej formy.

W drabince jest też miejsce dla 16 zwycięzców eliminacji oraz ośmiu posiadaczy "dzikich kart".

man