Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Aneta Hołówek 18.08.2011

Śląsk i Legia w rewanżach muszą wznieść się na wyżyny

Trudne zadanie czeka Legię Warszawa i Śląsk Wrocław w meczach rewanżowych czwartej rundy Ligi Europejskiej.
Michał Żewłakow (3P) pociesza Ariela Borysiuka (2P) po zremisowanym 2-2 meczu 4. rundy eliminacyjnej Ligi Europejskiej ze Spartakiem MoskwaMichał Żewłakow (3P) pociesza Ariela Borysiuka (2P) po zremisowanym 2-2 meczu 4. rundy eliminacyjnej Ligi Europejskiej ze Spartakiem Moskwafot. PAP/EPA/Leszek Szymański

W pierwszych meczach warszawiacy zremisowali ze Spartakiem Moskwa 2:2, a Śląsk przegrał z Rapidem Bukareszt 1:3.

Początek meczu w stolicy był wymarzony dla podopiecznych trenera Macieja Skorży. Już w trzeciej minucie Portugalczyk Manu przechwycił piłkę w środku boiska, z końcowej linii dośrodkował w pole karne, a po drugiej próbie podanie Macieja Rybusa trafiło do Miroslava Radovica, który pewnie strzelił do pustej bramki.

Szybko stracony gol wyraźnie zaskoczył gości, którzy nie potrafili zagrozić bramce Wojciecha Skaby. Wyglądali na zagubionych, nie potrafili wymienić choćby kilku podań i pozwalali legionistom na wiele. Gospodarze dominowali, ale... animuszu wystarczyło im na pół godziny.

W końcówce pierwszej połowy goście byli blisko wyrównania, ale Wojciech Skaba z największym trudem wybił piłkę na rzut rożny po uderzeniu Ariego. Brazylijczyk pokonał go siedem minut po przerwie, kiedy to z 16 metrów technicznym strzałem przelobował bramkarza Legii.

Po stracie bramki Legia nie przypominała już drużyny z pierwszej połowy, kiedy narzuciła rywalom swój styl gry. Spartak częściej był przy piłce, atakował, ale... stracił gola.

Po raz kolejny w tym sezonie dał o sobie znać serbski duet Legii. W 70. minucie Ljuboja popisał się świetną akcją w polu karnym gości, piętą odegrał do Radovica, a ten z kilku metrów po raz drugi zapewnił warszawskiej drużynie prowadzenie. To jego trzecia bramka w tegorocznych kwalifikacjach do Ligi Europejskiej.

Odpowiedź Spartaka była jednak natychmiastowa, bo niespełna dwie minuty później najlepszy w drużynie gości Ari dobrze zamknął akcję i technicznym strzałem z ostrego kąta pokonał Skabę.

W perspektywie rewanżu, który odbędzie się na sztucznej murawie stadionu Łużniki, strata dwóch bramek na własnym obiekcie stawia stołeczny zespół w trudnej sytuacji.

- Nie oszukujmy się - nie mam dużego pola manewru. Mimo że do Moskwy nie pojedzie Radovic, który strzela dla nas gole w europejskich rozgrywkach, wierzę, że będziemy w stanie osiągnąć w rewanżu korzystny rezultat. Przygotujemy się na grę na sztucznej nawierzchni, ponieważ odbędziemy kilka treningów na naszym bocznym boisku - powiedział po meczu trener Skorża.

Legia Warszawa - Spartak Moskwa 2:2 (1:0)

Śląsk nie dał rady Rapidowi

Nadzieje na awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej trzeba znowu odłożyć, ale dopóki piłka jest w grze wszystko, jest możliwe. Przegrana 1:3 w pierwszym meczu z Rapidem Bukareszt stawia podopiecznych Oresta Lenczyka w bardzo trudnej sytuacji.

Początek spotkania należał do gospodarzy, którzy już w piątej minucie bliscy byli zdobycia bramki. Sebastian Mila podał do wychodzącego na czystą pozycję Cristiana Omara Diaza, ale Argentyńczyk mając przed sobą tylko bramkarza, trafił w boczną siatkę. Dziesięć minut później było jednak 1:0 dla Śląska. Sebastian Dudek został sfaulowany 25 metrów od bramki Rapidu, do piłki podszedł Mila i precyzyjnym uderzeniem tuż przy słupku dał zespołowi prowadzenie.

Sebastian
Sebastian Mila fetuje strzelenie gola dla Śląska podczas meczu 4. rundy eliminacyjnej Ligi Europejskiej Śląsk Wrocław- Rapid Bukareszt

Strata bramki zmobilizowała gości do ataku. Najpierw na bramkę Mariana Kelemena minimalnie niecelnie uderzał Brazylijczyk Cassio. W 24. minucie po zamieszaniu w polu karnym Śląska piłka trafiła na 18. metr do Nicolae Grigorego, który mocnym strzałem doprowadził do wyrównania. Piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do siatki.
Od tego momentu gospodarze zaczęli popełniać coraz więcej błędów, a rywale przejęli inicjatywę i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 34. minucie Mihai Roman wykorzystał dokładne podanie Vladimira Bozovica i bez większych problemów pokonał rozpaczliwie interweniującego Kelemena.

Po zmianie stron gospodarze próbowali atakować, ale w decydujących momentach brakowało im dokładności. Cofnięty na własną połowę Rapid swoich szans szukał w kontratakach. Po jednym z nich w 76. minucie meczu bliski zdobycia gola był Romero Surdu, ale Kelemen zdołał sparować piłkę na rzut rożny. Chwilę później podopieczni trenera Oresta Lenczyka nie mieli już tyle szczęścia. Po strzale Daniela Pancu bramkarz Śląska zdołał instynktownie odbić piłkę, ale przy dobitce Iuliana Apostola był już bezradny.

W końcówce tempo meczu spadło. Śląsk nie miał pomysłu na konstruowanie akcji, a zadowoleni z prowadzenia goście spokojnie się bronili i ostatecznie wynik spotkania nie uległ już zmianie.

Śląsk Wrocław - Rapid Bukareszt 1:3 (1:2)

ah