Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Marcin Nowak 26.09.2012

Koniec lata w PZPN to jeszcze nie wiosna dla polskiej piłki

Rezygnacja Grzegorza Laty z kandydowania w wyborach na prezesa PZPN to dopiero początek walki o rewolucję w polskim futbolu.
Grzegorz LatoGrzegorz LatoW. Sierakowski/PZPN

Grzegorz Lato poniósł totalną klęskę. Nie ma się co oszukiwać, że zrezygnował ze startu w wyborach na prezesa PZPN "dla dobra polskiej piłki". Odchodzący w otchłań zapomnienia szef piłkarskiej centrali po prostu nie zebrał wystarczającej liczby głosów poparcia. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że gdyby było inaczej - trzymałby się stołka do ostatniej chwili?
Fakt, że Laty nie poparli nawet zatwardziali działacze tylko pokazuje, jak tragicznie prowadził on związek. Za jego 4-letniej kadencji w PZPN-ie co chwila wybuchały afery, a prezes przy każdej wpadce zachowywał się, jak rozwydrzony bachor, który chowa się za spódnicą mamy (w tym przypadku - UEFA i FIFA).
Polska piłka na samym dnie
Afera z budową nowej siedziby PZPN, skandal z orzełkiem na koszulkach reprezentacji Polski, nieciągnące się sprawy korupcyjne, podejrzane interesiki z firmą Sportfive, które zakończyły się pokazaniem meczów reprezentacji w płatnym systemie pay-per-view, czy wreszcie chory pomysł z Klubem Kibica Reprezentacji Polski - to tylko niektóre przykłady na niekompetencję Grzegorza Laty i spółki.
Do tego dochodziła arogancja i buta PZPN. Dokładnie widzieliśmy bezczelne teksty w mediach, zaciemnianie rzeczywistości, czy kompletny brak skruchy, gdy cała Polska obserwowała bagno, w jakie wprowadzał nas były reprezentant Polski ze swoją świtą. Wszystko na forum publicznym - ustami samego prezesa lub rzecznik Agnieszki Olejkowskiej. Aż strach pomyśleć, jak ta ekipa zachowuje się, gdy obok nie ma kamer. Jedna z moich koleżanek, która była kelnerką w jednym z sopockich lokali, odpowiadała mi w jaki stan potrafią wprowadzić się "prominentni" działacze piłkarskiej centrali. Obmacywanie kelnerek i żłopanie (nie mylić z piciem) alkoholu to najłagodniejsze fragmenty historii.
Były też inne wpadki wizerunkowe, jak zwolnienie trenera kadry - Leo Benhakkera na wizji, zamiast po rozmowie w cztery oczy. Smutne. Kompletny brak wyczucia. Były też te śmieszniejsze, jak próba zmierzenia się z językiem angielskim.

Ostatecznym ciosem była sportowa klęska Biało-czerwonych na Euro 2012. Cieszę się, że przynosi ona efekty - choćby w takim wymiarze, jak wyeliminowanie obecnego szefa PZPN z dalszego życia publicznego.
Będzie mi brakować co najwyżej jego głupich, choć czasem śmiesznych dowcipów, jak słynny kawał o biegu na setkę.

To jeszcze nie koniec walki
Nie można jeszcze ogłaszać triumfu i liczyć na rewolucję w polskim futbolu. Do 26 października, gdy wybrany zostanie nowy szef piłkarskiej centrali, zostało jeszcze wiele czasu i wszystko się może zdarzyć. Nie zdziwiłbym się nawet, gdyby okryty niesławą były sekretarz związku - Zdzisław Kręcina powstał niczym feniks z popiołów i przejął schedę po Lacie. Wybór Edwarda Potoka, czy Stefana Antkowiaka byłby równie tragiczny. Nagle Ci skruszeni działacze odcinają się od wszelkich działań PZPN z ostatnich lat, a przecież współdziałali w niszczeniu polskiej piłki za kadencji Laty.
Jedynym wyjściem jest nowe otwarcie - możliwe tylko w przypadku dwóch kandydatów. Zbigniew Boniek i Roman Kosecki nie są oczywiście idealnymi pretendentami na stanowisko prezesa PZPN. Obaj mają swoje własne interesy, obaj nie są niezależnymi fachowcami. Znają jednak środowisko i z pewnością są jedyną szansą na lepsze czasy dla polskiego futbolu. Jeśli uda im się pozbyć skostniałych działaczy, jak Antoni "sprzed kominka" Piechniczek, czy młodych karierowiczów, którzy zaprzedali duszę, jak - Agnieszka Olejkowska - być może jest jeszcze nadzieja.
Umówmy się - gorzej niż za Laty być chyba nie może. Choć w sumie to samo mówiono, gdy odchodził Michał Listkiewicz, a w glorii chwały zastępował go właśnie legendarny napastnik reprezentacji Polski...

Skomentuj na blogu autora - Na Spalonym

A także na profilu na Facebooku: Na Spalonym

Marcin Nowak, polskieradio.pl