Logo Polskiego Radia
PAP
Martin Ruszkiewicz 21.04.2013

Ekstraklasa: Śląsk - Lechia. Błędy bramkarzy przesądziły o wyniku

W pierwszym niedzielnym meczu 23. kolejki Ekstraklasy Śląsk Wrocław zremisował na własnym boisku z Lechią Gdańsk 1:1 (0:0).
Fragment meczu Śląsk Wrocław - Lechia GdańskFragment meczu Śląsk Wrocław - Lechia GdańskPAP/Maciej Kulczyński

Do niedzielnego, zakończonego remisem 1:1 meczu mistrzowie Polski przystąpili w najmocniejszym składzie i z szansą na umocnienie się na trzeciej pozycji w tabeli piłkarskiej ekstraklasy, po tym jak zajmujący czwartą lokatę Górnik Zabrze przegrał w piątek 0:1 z Koroną Kielce. Lechia przyjechała do Wrocławia m.in. bez bramkarza Sebastiana Małkowskiego, który naderwał mięsień uda i w tym sezonie już nie wybiegnie na boisko.

Oba zespoły rozpoczęły z dużym animuszem i już w 10. minucie wrocławianie wypracowali sobie dobrą okazję do zdobycia bramki. Po dośrodkowaniu Erica Moulongui przewrotką w polu karnym próbował strzelać Dalibor Stevanovic, ale dobrze ustawiony Bartosz Koniecki zdołał złapać piłkę. W odpowiedzi na bramkę Śląska po rzucie rożnym uderzał Adam Duda, a piłkę z linii bramkowej wybił Przemysław Kaźmierczak.

W miarę upływu czasu tempo spotkania nieco spadło. Cofnięci na własną połowę goście swoich szans szukali w kontratakach i stałych fragmentach gry. Śląsk próbował ataku pozycyjnego i jeszcze przed przerwą minimalnie niecelnie na bramkę Lechii uderzali m.in. Stevanovic i Sylwester Patejuk.

Po zmianie stron gdańszczanie zaatakowali dużo śmielej. W 47. Deleu dokładnie dośrodkował z prawej strony boiska, a po strzale Piotra Wiśniewskiego piłka o centymetry minęła bramkę gospodarzy. Chwilę później wrocławianie nie mieli już tyle szczęścia. Marian Kelemen popełnił ogromny błąd przy wybiciu piłki, która trafiła pod nogi Pawła Buzały. Napastnik Lechii odegrał do Wiśniewskiego, a ten strzałem po ziemi wyprowadził swój zespół na prowadzenie.

Po stracie bramki wrocławianie rzucili się do ataku, ale brakowało im dokładności w wykończeniu akcji. Dobrze w bramce Lechii spisywał się także Kaniecki, który obronił m.in. groźny strzał Kaźmierczaka i wygrał pojedynek sam na sam z Waldemarem Sobotą. Na gola kibice Śląska musieli czekać do 88. minuty. Po dośrodkowaniu Sebastiana Mili z rzutu wolnego najwyżej w polu karnym Lechii wyskoczył Piotr Ćwielong i strzałem głową ustalił wynik spotkania. Niepewnie w tej sytuacji interweniował bramkarz Lechii, który przepuścił piłkę pomiędzy nogami.

Po meczu powiedzieli:

Bogusław Kaczmarek (trener Lechii Gdańsk): "Zremisowaliśmy wygrany mecz. Mieliśmy wszystko pod kontrolą, nasza organizacja gry była wzorowa, była dyscyplina i odpowiedzialność, udało nam się odciąć rywali od piłki. Skrzydłowi Śląska nie byli w stanie wiele zrobić, byliśmy zespołem lepszym i powinniśmy wygrać dwiema lub trzema bramki. Nie muszę chyba mówić, ile dla Śląska znaczy Sebastian Mila, bo poprzednie mecze rozstrzygnął w zasadzie w pojedynkę".

Stanislav Levy (trener Śląska Wrocław): "Dzisiaj rozegraliśmy piąte spotkanie w ciągu ostatnich dwóch tygodni. W tym czasie udało nam się awansować do finału PP, nie przegrać żadnego meczu i mojej drużynie należą się za to słowa uznania. Dzisiaj także chcieliśmy wywalczyć trzy punkty, ale bierzemy ten remis. Lechia była dobrze przygotowana i na pewno nie zagrała słabo. Nam brakowało trochę świeżości, ale jestem zadowolony".

Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk 1:1 (0:0)

Bramki: Piotr Ćwielong (88-głową) - Piotr Wiśniewski (53)

Żółte kartki - Śląsk Wrocław: Marcin Kowalczyk, Tadeusz Socha.

Sędzia: Paweł Pskit (Łódź).

Widzów: 17 832.

Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Tadeusz Socha, Marcin Kowalczyk, Adam Kokoszka, Mariusz Pawelec - Waldemar Sobota, Przemysław Kaźmierczak, Sebastian Mila, Dalibor Stevanovic (46. Rok Elsner), Sylwester Patejuk (75. Łukasz Gikiewicz) - Eric Mouloungui (57. Piotr Ćwielong).

Lechia Gdańsk: Bartosz Kaniecki - Deleu, Rafał Janicki, Jarosław Bieniuk, Piotr Brożek - Krzysztof Bąk, Ricardinho, Marcin Pietrowski, Piotr Wiśniewski - Adam Duda, Paweł Buzała.

mr