Logo Polskiego Radia
PAP
Martin Ruszkiewicz 21.09.2013

Ekstraklasa: Lechia Gdańsk - Zawisza Bydgoszcz. Fotel lidera nie dla Lechii

W pierwszym sobotnim meczu 8. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy Lechia Gdańsk na własnym stadionie zremisowała z Zawiszą Bydgoszcz.
Zawodnik Lechii Gdańsk Piotr Grzelczak (P) w pojedynku o piłkę z Igorem Lewczukiem (L) z Zawiszy BydgoszczZawodnik Lechii Gdańsk Piotr Grzelczak (P) w pojedynku o piłkę z Igorem Lewczukiem (L) z Zawiszy Bydgoszcz PAP/Adam Warżawa
Posłuchaj
  • W 24. minucie bramkę dla Lechii strzelił Piotr Grzelczak, który przyznał po meczu, że powinien jeszcze co najmniej raz pokonać bramkarza Zawiszy (IAR)
  • Zaledwie 10 minut po stracie gola, do remisu doprowadził Luis Carlos. Łukasz Skrzyński podkreślał, że bydgoszczanie też mogli pokusić się o wygraną (IAR)
Czytaj także

Lechia Gdańsk przed spotkaniem z Zawiszą miała na swoim koncie 13 punktów i ewentualne zwycięstwo pozwalało jej awansować na pierwsze miejsce w tabeli T-Mobile Ekstraklasy przynajmniej do zakończenia kolejnego spotkania w tej serii spotkań.
Gospodarze do 34. minuty spotkania byli liderem, ale beniaminek zdołał uratować cenny punkt. Podopieczni Michała Probierza po kolejnym remisie wciąż jednak pozostają niepokonani w lidze.

W 23. minucie gospodarze domagali się rzutu karnego za zagranie ręką Andrei Pereiry, jednak arbiter Tomasz Musiał pozostał nieczuły na gwałtowne protesty lechistów. Za chwilę gdańszczanie zapomnieli jednak o tej kontrowersyjnej sytuacji, a ich złość zamieniła się w wielką radość.
Najpierw świetnym prostopadłym podaniem do Deleu popisał się Przemysław Frankowski, brazylijski boczny obrońca dośrodkował z prawej strony, a zamykający akcję Piotr Grzelczak zdołał skierować piłkę do bramki rywali. Był to jednocześnie pierwszy strzał oddany przez piłkarzy obu drużyn w tym spotkaniu.
Z prowadzenia biało-zieloni cieszyli się zaledwie 10 minut. Gospodarze stracili gola w najmniej spodziewanym momencie, bo do tej pory bydgoszczanie nie zdołali wypracować sobie dogodnej sytuacji.
W doprowadzeniu do remisu ewidentnie pomogli im jednak piłkarze Lechii. W 34. minucie Sebastian Madera tak niefortunnie wybił piłkę, że ta po odbiciu się od Michała Masłowskiego trafiła pod nogi Luisa Carlosa, który po raz pierwszy rozpoczął mecz Zawiszy w podstawowym składzie. Brazylijski pomocnik wbiegł pomiędzy dwóch obrońców rywali, a po minięciu Sebastiana Małkowskiego pozostało mu skierowanie piłki do pustej bramki.
Po przerwie najbliższy szczęścia był napastnik Lechii Paweł Buzała, który odważnie przedarł się w 55. minucie, ale jego uderzenie obronił Wojciech Kaczmarek. Z kolei w doliczonym czasie gry Piotr Wiśniewski po odebraniu przy linii końcowej piłki Pereirze zagrał do Grzelczaka, ale zdobywca bramki dla Lechii tym razem niepotrzebnie zwlekał ze strzałem i defensorzy gości zażegnali niebezpieczeństwo.

Powiedzieli po meczu:
Ryszard Tarasiewicz (trener Zawiszy Bydgoszcz):
"Nie ukrywam, że jesteśmy zadowoleni z jednego punktu wywalczonego w Gdańsku. Dla nas każda zdobycz, zwłaszcza przywieziona z obcego stadionu, jest bardzo ważna. Po ostatnim gwizdku odczucia mogą być takie, że nie był to zbyt efektowny mecz. Na pewno brakowało w tym spotkaniu bramkowych okazji, ale z drugiej strony obie drużyny nie pozwalały rywalom na wiele. Był to jednak dość żywy mecz - przez 90 minut piłkarze wykazali się sporą aktywnością, przez co na boisku naprawdę było mało miejsca na rozegranie akcji. W pewnym momencie myślałem, że uda nam się złamać Lechię pod względem motorycznym, ale trochę się przeliczyłem. Generalnie był to mecz bez większej historii, niemniej dla nas najważniejsze są punkty".
Michał Probierz (trener Lechii Gdańsk): "Przez cały tydzień poprzedzający mecz z Zawiszą mówiłem wszystkim, a wiele osób dopisało nam przed tą konfrontacją trzy punkty, że nie będzie to łatwe spotkanie. Wystarczy popatrzeć na ławkę rezerwowych bydgoskiego zespołu, na której zasiadają doświadczeni zawodnicy.
Na początku meczu Zawisza grał dość dobrze w środku pola, ale to nam udało się uzyskać prowadzenie. Szkoda, że nie zdołaliśmy go utrzymać, tym bardziej, że straciliśmy bramkę na własne życzenie w sytuacji, kiedy nikt się tego nie spodziewał. A w drugiej połowie nie potrafiliśmy sfinalizować naszych ofensywnych akcji - zabrakło w nich głównie ostatniego podania. Punkty trzeba przyjmować z pokorą. Poza tym my wciąż uczymy się grać z pozycji faworyta. Cieszę się też, że przekroczyliśmy granicę 13 punktów, bo słyszałem, że na tym poziomie mieliśmy się zatrzymać."

Lechia Gdańsk - Zawisza Bydgoszcz - 1:1 (1:1)

Lechia Gdańsk: Sebastian Małkowski - Deleu, Jarosław Bieniuk, Sebastian Madera, Adam Pazio - Przemysław Frankowski, Maciej Kostrzewa, Marcin Pietrowski (68. Wojciech Zyska), Daisuke Matsui (53. Piotr Wiśniewski), Piotr Grzelczak - Paweł Buzała (85. Christopher Oualembo).
Zawisza Bydgoszcz: Wojciech Kaczmarek - Igor Lewczuk (50. Hermes), Łukasz Skrzyński, Andre Pereira, Sebastian Ziajka - Luis Carlos (79. Vahan Gevorgyan), Kamil Drygas, Herold Goulon (83. Sebastian Dudek), Michał Masłowski, Jakub Wójcicki - Bernardo Vasconcelos.

Bramki: 1:0 Piotr Grzelczak (24), 1:1 Luis Carlos (34).
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).

Widzów: 15 000.

ah