Logo Polskiego Radia
Trójka
migrator migrator 02.03.2009

Krzysztof Lisek, Platoforma Obywatelska

Nie poparliśmy propozycji zmiany kryteriów, które zostały uzgodnione w traktacie z Maastricht dlatego, że procedura zmiany tych kryteriów mogłaby być dłuższa niż czas przebywania w strefie RM2.

„Nie chcę krzyczeć: Victoria!” – tak mówił wczoraj premier Donald Tusk. Może chciałby krzyknąć „sukces!” po wczorajszym nieformalnym szczycie?

Na pewno sukces Europy i na pewno sukces Polski. Sukces Europy – bo nie sprawdziły się katastroficzne, o których piszą niektórzy komentatorzy, że Europa się rozleci, rozsypie, że koniec z solidarnością europejską, koniec ze wspólnym planowaniem przyszłości tej części ekonomicznej Unii Europejskiej. Okazało się, że Europa chce być solidarna, że protekcjonizm to nie jest dzisiaj moda rzecz w Europie. Drugi sukces – sukces Polski bez wątpienia, sukces rządu Donalda Tuska i jego osobiście. Proszę zwrócić uwagę na sekwencję zdarzeń, premier Donald Tusk spotkał się z panią kanclerz Merkel, z osobą – nie ma co ukrywać – wiodącą dzisiaj w Europie; spotkał się z szefami rządów państw Grupy Wyszehradzkiej, państw nadbałtyckich, Bułgarii, Rumunii i szefem Komisji Europejskiej – to bardzo ważne spotkanie, bo pokazuje po raz kolejny, że Polska jest w stanie montować pozytywną koalicję.

A jednak ten sukces, przyzna pan, odbył się kosztem państw Grupy Wyszehradzkiej. Bo Węgry wróciły na tarczy.

Nie ma co ukrywać, wskaźniki pokazują to najlepiej, że sytuacja ekonomiczna i finanse poszczególnych państw Unii Europejskiej, i starej, i nowej, wyglądają różnie. Dzisiaj w najbardziej dramatycznej sytuacji są Łotwa i Węgry. Polska, Słowacja, Czechy są w znacznie lepszej sytuacji. Polska i Słowacja to kraje, dla których prognozowany jest najwyższy wzrost PKB w Europie.

Myślę, że jak słuchają nas stoczniowcy, hutnicy, którzy tracą właśnie pracę, trochę się oburzą tymi tłumaczeniami. Wczoraj minister Rostowski też powtarzał, że jesteśmy w niezłej sytuacji…

Mówię stosunkowo niezłej, dlatego, że kryzys gospodarczy, który rozpoczął się w stanach Zjednoczonych, przyszedł do Europy i dotyczy również Polski, obejmuje cały świat, to jest kryzys globalny, bo odczuwają go i Chińczycy, i Japończycy, i kraje arabskie, itd. Natomiast my jesteśmy w stosunkowo dobrej sytuacji, jeśli porównamy się z Węgrami czy Łotwą, gdzie PKB jest poziomie -9%, -10%, gdzie wali się system bankowy; czy Ukrainą, gdzie miliony ludzi nie mogą wypłacić własnych oszczędności z prywatnych kont.

Dlaczego propozycja węgierska była zła?

Ona była dobra dla Węgier, Węgry są w nieco innej sytuacji, natomiast Polska nie ma problemu ze spełnieniem kryteriów wejścia do RM2 i nie będzie miała moim zdaniem problemów ze spełnieniem kryteriów z Maastricht, jeżeli chodzi o wejście do strefy euro. Jesteśmy w stanie te kryteria wypełnić.

Jednocześnie zwiększamy pożyczkę w Europejskim Banku Inwestycyjnym.

Premier rozmawiał z szefem Europejskiego Banku Inwestycyjnego i uzyskał zapewnienie, że taka pożyczka dla Polski jako stabilnego kraju o naprawdę stabilnej i dobrze trzymającej się gospodarce taka pożyczka, między 3,5 a 4 miliardy euro jest możliwa, to znaczy, że wiarygodność kredytowa Polski jest wysoka. To nie znaczy, że my natychmiast poprosimy o przelew 4 miliardów.

A jednocześnie się zadłużamy, tak jak proponowała opozycja, a co wcześniej spotkało się z krytyką Platformy, że zadłużanie się nie jest sposobem ratowania Polski przed kryzysem.

To minister rostowski mówił o tym, że nie należy się zadłużać, nie należy pogłębiać deficytu, bo zadłużanie się, wypuszczanie kolejnych obligacji to jest przyjemne dzisiaj, ale to kosztuje jutro. Ten głos polskiego rządu, polskiego ministra finansów, polskiego premiera uzyskał pełne poparcie na tym nieformalnym szczycie UE, który się właśnie zakończył.

A nie obawia się pan, że Węgrzy nam tego nie zapomną?

Węgry w ogóle są w skomplikowanej sytuacji, również sytuacja polityczna na Węgrzech jest skomplikowana i bardzo niestabilna. Rząd węgierski cieszy się bardzo nikłym poparciem, rządząca partia socjalistyczna ma 15% poparcia przy 65% opozycyjnego Fideszu premiera Orbana, myślę, że stąd te nerwowe ruchy premiera Węgier.

Czyli nie obawia się pan?

Jestem dobrej myśli.

A dlaczego nie poparliśmy propozycji skrócenia drogi do euro, czyli skrócenia czasu przebywania w strefie RM2.

Nie poparliśmy propozycji zmiany kryteriów, które zostały uzgodnione w traktacie z Maastricht dlatego, że procedura zmiany tych kryteriów mogłaby być dłuższa niż czas przebywania w strefie RM2. Wydaje się, że nie ma konieczności, aby tak długo w tej strefie przebywać. Myślę, że bez zmiany kryteriów uzgodnionych w Maastricht można traktować elastycznie okres przebywania w strefie RM2.

Mówi pan tak, jakby sprawa z prezydentem była już uzgodniona na sto procent…

Pewnie nie jest uzgodniona, bo niestety ze strony prezydenta Kaczyńskiego słyszeliśmy kilka nieco różniących się wypowiedzi. Wydaje się, że prezydent ulega osobom, z którymi właśnie rozmawia. Natomiast liczymy na zdrowy rozsądek i finalnie na wsparcie prezydenta i nie tylko wsparcie samego prezydenta, ale również na to, że prezydentowi uda się przekonać swojego brata…

Który podobno założył konto bankowe. Ma pan konto?

Mam konto od bardzo dawna.

Może jakieś rady?

Trzeba by było nie zapisywać numeru PIN na karcie.

No, dobrze. A w sprawie euroobligacji jest pan również optymistą? Rzeczywiście to widmo zostało oddalone?

Było sporo hałasu wokół tej propozycji. Wypowiadali się poważni politycy, na przykład były szef Komisji Europejskiej, były premier Włoch Romano Prodi, który był entuzjastą tego rozwiązania, o którym pisał też „Financial Times”. Wydaje się, że można to odłożyć ad acta. Wszyscy przywódcy państw europejskich na szczycie stwierdzili, że nie może być dzielenia Europy, nie możemy być Europy bogatej, która sobie wypuści euroobligacje – pomysł był taki, żeby to były euroobligacje strefy euro i ewentualnie Wielkiej Brytanii. Jeżeli będziemy mówić o takich obligacjach, to na pewno będą one musiały objąć wszystkie kraje, nie będzie więc dzielenia Europy na lepszą i gorszą.

W sprawie protekcjonizmu też jest optymistyczna fala komentarzy, chociaż prezydent Nicolas Sarkozy wczoraj nieco się zirytował, przypominając Donaldowi Tuskowi, jak walczyliśmy o stocznie…

Zasady, które funkcjonują w Unii Europejskiej nie wykluczają protekcjonizmu, tylko to musi być protekcjonizm całej Unii, który dotyczy wspierania wszystkich państw Unii Europejskiej, wszystkich, którzy do tej organizacji wstąpili. Natomiast nie może być mowy o tym, żeby to był protekcjonizm jednego państwa przeciwko drugiemu. A dzisiaj mielibyśmy taki przypadek, jeżeli rozpatrujemy przypadek francuskiego przemysłu samochodowego, to on uderza bezpośrednio w Czechy, państwo prezydencji.

Z drugiej strony Niemcy wciąż nie chcą otworzyć rynku pracy dla Polaków, odkładają ten termin i odkładają…

Są obawy społeczeństwa niemieckiego – i rząd niemiecki tego nie ukrywa, to samo dotyczy Austrii – myślę, że niesłuszne. Niemcy i Austriacy obawiają się, że ze względu na bliskość Polski, Czech czy Słowacji, obywatele z tych krajów zaleją rynek pracy i spowodują problemy na rynku pracy. Sądzę, że te obawy są zupełnie niepotrzebne.

Niemcy mają swoje problemy, swoją falę protestów osób zwalnianych z pracy…

Tak jak mówiliśmy, kryzys jest globalny, dotyczy całej europy i całego świata.

Czy Donald Tusk z Angelą Merkel rozmawiali też o Eryce Steinbach?

Z tego, co wiem, rozmowa na ten temat trwała trzydzieści sekund. Pani kanclerz Merkel potwierdziła ustalenia, których dokonano wcześniej w czasie rozmów z ministrem Bartoszewskim. To oznacza, że absolutnie nie ma woli ze strony rządu niemieckiego, aby awansować gdziekolwiek panią Erykę Steinbach.

Nie ma woli, ale może będzie przyzwolenie?

Nie sądzę. Myślę, że dla rządu niemieckiego, dla pani kanclerz Merkel osobiście zdecydowanie ważniejszą sprawą są dobre relacje z Polską.

W sprawie ministra Sikorskiego podobno też Donald Tusk z Angelą Merkel zamienili kilka słów. Czy to zwiększyło szanse Radosława Sikorskiego na objęcie stanowiska szefa NATO?

Nie wiem. Na pewno Radosław Sikorski jest bardzo dobrym kandydatem, który mógłby z biegu objąć funkcję takiego typu jak funkcja sekretarza generalnego NATO. Nie ma co ukrywać, jest jednym z poważniejszych kandydatów, nie jest jedynym kandydatem. Jest jeszcze premier Rasmussen, jest minister obrony Kanady, jest cały szereg kandydatów bardzo poważnych… rozmowy są w toku.

Ale może pan zapewnić, że nie będzie targu Steinbach za Sikorskiego?

Nie, tego typu targów na pewno nie będzie.

Prasa alarmuje dzisiaj, że armia nie ma pieniędzy na przetransportowanie żołnierzy z misją w Czadzie, że poczekamy z powrotem polskich żołnierzy. To dobra informacja? Bo tam jest drugie dno – jeżeli poczekamy, to koszty zostaną przerzucone na ONZ.

Jeżeli chodzi o misję w Czadzie, to partnerów należy informować wcześniej. Zasady mówią o tym, że sześć miesięcy wcześniej powinniśmy poinformować naszych partnerów o tym, że ewentualnie kończymy tę misję. Ona i tak nie miała zakończyć się błyskawicznie. Myślę, że te kilka miesięcy nie ma wielkiego znaczenia. Jeżeli rzeczywiście część kosztów powrotu polskich żołnierzy, a właściwie głównie sprzętu – bo to kosztuje najwięcej – może być pokryta przez inne źródła międzynarodowe, to chyba dobrze.

Nie pokazuje to naszej słabości?

Nie, jesteśmy stabilnym partnerem i dla Francji, i dla ONZ, dla Stanów Zjednoczonych, i dla NATO. Polska wypełnia swoje zobowiązania sojusznicze i nie ma tu żadnego problemu.

Jak Platforma Obywatelska będzie się czuła w opozycji do PSL? Mówię o tym, co ma być w Olsztynie po zwycięskich dla kandydata ludowców wyborach na prezydenta tego miasta?

Samorząd to samorząd. Samorząd lokalny funkcjonuje czasami zupełnie inaczej niż koalicje ogólnopolskie czy regionalne. Jesteśmy na przykład w Sejmiku województwa warmińsko-mazurskiego w koalicji z PSL i ta koalicja funkcjonuje bardzo dobrze.

A tu będzie opozycja…

Zwycięzca, pan Piotr Grzymowicz nie jest członkiem PSL, tylko kandydatem wspartym przez PSL. Zresztą był wsparty przez dość egzotyczną koalicję od SLD do PiS, z uzupełnieniem sympatyków, zwolenników, współpracowników prezydenta Małkowskiego. Wydaje się, że Platforma będzie konstruktywną opozycją. Będziemy wspierać w Radzie Miasta Olsztyna, (gdzie Platforma ma połowę mandatów), te propozycje prezydenta, które są rozsądne.

A nie można zawiązać koalicji…

W Radzie Miasta Olsztyna nie bardzo można zawiązać koalicję, bo PSL nie ma ani jednego radnego… Będziemy przyglądać się z uwagą działaniom prezydenta Grzymowicza.

Lokalni politycy PO mówią o tym, że ktoś powinien ponieść konsekwencje za porażkę kandydata Platformy i wskazują na krajowe struktury partii, które miały swojego kandydata…

Nie było lepszego kandydata. Poza tym Platforma postawiła na bardzo dobrze przygotowanego merytorycznie kandydata. Nasz kandydat, pan Krzysztof Krukowski jest doktorem ekonomii, pracownikiem uniwersytetu, ale jest młodym człowiekiem, mało znanym w Olsztynie, dopiero wkracza na drogę polityczną, ma całą drogę przed sobą.

A ktoś powinien ponieść konsekwencje porażki?

Konsekwencje to jest za duże słowo. Należy raczej przeprowadzić analizę tego, co się stało.

Na koniec zapytam, czy wybiera się pan do europarlamentu…

Nie wiem, to jest decyzja władz krajowych partii i przewodniczącego Donalda Tuska, rozmawiamy na ten temat…

Kiedy będzie decyzja?

Myślę, że w ciągu dwóch-trzech tygodni Platforma przedstawi listę kandydatów.

Paweł Graś nie będzie twarzą kampanii Platformy. Podobno senator Tomasz Misiak ma być. To prawda?

Byłoby bardzo trudno rzecznikowi rządu łączyć tę pracę z funkcjami partyjnymi i prowadzeniem kampanii wyborczej. Szefowanie kampanii wyborczej – ja to robiłem kilka razy w skali regionu – to jest praca tak naprawdę dwadzieścia cztery godziny na dobę.

A senator Misiak poradzi sobie?

To bardzo dobry organizator.