Logo Polskiego Radia
Trójka
migrator migrator 09.06.2009

Grzegorz Napieralski, SLD

"Te wybory traktujemy jako fundament wylany pod przygotowanie lewicy do wyborów samorządowych i ja jestem o to spokojny. Czas na reformy lewicy jest i ten cały rok do wyborów samorządowych na pewno na tym spędzimy."

Z przewodniczącym Sojuszu Lewicy Demokratycznej Grzegorzem Napieralskim rozmawia Krystian Hanke.

Jak usłyszałem, ani na moment nie stracił pan nadziei, że Wojciech Olejniczak dostanie się do Parlamentu Europejskiego, mimo, że media postawiły już krzyżyk – to nie był krzyżyk poparcia, tylko krzyżyk porażki.

Nie wiem, skąd były te wyliczenia i nie wiem, skąd taki pomysł, że Wojciech Olejniczak nie wejdzie. Komentatorzy oceniali wynik słabo, ale ja będę Wojciecha Olejniczaka absolutnie bronił. Warszaw była ważnym polem bitwy, trudnym polem bitwy, Wojciech Olejniczak sprostał temu zadaniu.

Joachim Brudziński wczoraj się śmiał, że „wylaszczenie” nie pomogło, a jednak pomogło. Nawiązywał tu do odnowy wizerunku Wojciecha Olejniczaka…

Może niech pan poseł Brudziński martwi się o swoje problemy w PiS-ie, a nie ocenia Wojciecha Olejniczaka. Ja bym oceniał Wojciecha Olejniczaka przez pryzmat na przykład jego ministrowania. Ale chciałbym wrócić do samej metody liczenia głosów – kiedy widzieliśmy dokładnie, że Warszawa ma taki, a nie inny wynik – a w całym kraju SLD ma mocny, dwucyfrowy wynik – to mandat dla Warszawy był. Przecież Wojtek tutaj zdobył trzeci wynik, około 65 tysięcy – takie były pierwsze dane. I dla mnie było jasne, że mandat tutaj jest pewny. I nie myliłem się.

A dostawał pan sms-y z wyrazami pocieszenia, współczucia od kogoś, kto uwierzył w te pierwsze sondażowe wyniki?

Nie, w sztabie wyborczym w ten wieczór ogólnie było zadowolenie. W czasie kampanii wyborczej komentatorzy, politolodzy powiedzieli, że scena się spolaryzowała na PiS i PO; że lewicy w Polsce nie będzie i SLD nie przekroczy progu wyborczego. Dla mnie osobiście te wybory były wielkim sprawdzianem. Rok temu z małym okładem zostałem przewodniczącym SLD i przejmowałem władzę w partii w bardzo kryzysowej sytuacji, kiedy przez kilka miesięcy mieliśmy poparcie na granicy 3-5%, więc można powiedzieć, że potroiłem poparcie w tych wyborach i umocniłem pozycję lewicy.

Ale w 2005 roku, kiedy SLD oddawało władzę i nastroje rzeczywiście nie były dobre dla lewicy, wynik SLD w wyborach parlamentarnych w Polsce to 11,31%. To jak porównamy z 12,34 dziś, to tak naprawdę jest tylko jeden punkt procentowy w ciągu czterech lat.

Ale po drodze mieliśmy jeszcze koalicję Lewica i Demokracji, która okazała się jednak nie przyjęta przez Polaków, więc myślę, że to był czas zatrzymania rozwoju lewicy. Wyborcy pokazali, jaka lewica ich interesuje, w jakim kierunku ona powinna zmierzać, to jest dla nas czytelny sygnał, te wybory traktujemy jako fundament wylany pod przygotowanie lewicy do wyborów samorządowych i ja jestem o to spokojny. Czas na reformy lewicy jest i ten cały rok do wyborów samorządowych na pewno na tym spędzimy.

Tylko przypomnę, że prawdopodobnie SLD straci jednego posła w klubie lewicy – Władysław Szkop to członek zarządu Socjaldemokracji Polskiej na Pomorzu, więc może być jeszcze jedno przejście w Sejmie. A Władysław Szkop wejdzie w miejsce Joanny Senyszyn.

Wierzę głęboko, że do naszego klubu wejdzie – taką deklarację złożył – Marek Balicki. Myślę, że również Władysław Szkop wejdzie do naszego klubu, będzie współpracować. Dzisiaj jest potrzeba konsolidacji i mam głęboką nadzieję, że tak będzie. Jest wielu wartościowych ludzi, którzy startowali z wielu list i się nie dostali, mam nadzieję, że po rozmowie ze mną część z nich zasili szeregi lewicy i SLD.

To może powrót Marka Borowskiego jest możliwy?

Są też osoby, które nie chcą takich powrotów i są też osoby, które dwukrotnie wychodziły. To smutne, przykre, ale takie są fakty.

Tuż po zakończeniu wyborów, po 22 w niedzielę ogłosił pan w sztabie – a media to podchwyciły – koniec dominacji dwóch prawicowych partii w Polsce. Nie poniosły pana trochę emocje? Jak patrzę na wynik wyborczy, to nie mogę się z tym zgodzić…

Polemizowałby pan ze mną teraz, gdyby SLD i PSL nie weszły do Parlamentu Europejskiego – wtedy byłoby tak, że są tylko dwie partie…

Ale koniec dominacji pan ogłosił – to jednak jest mocne słowo.

Bo moim zdaniem tak się zaczyna dziać. PiS mimo wszystko traci, i to bardzo poważnie traci. Pan mi wyliczył, że zyskaliśmy 1,5%...

1,4%... 1,3% chyba nawet…

Nie bądźmy drobiazgowi… Natomiast PiS, o ile dobrze pamiętam, stracił ponad 5% w niewielkim przedziale czasowym. To pokazuje, że słabnie. To, że jest dzisiaj trzecia siła, lewicowa, może jeszcze nie wystarczająco silna, ale jawi się jako alternatywa dla każdego politologa, wskazuje, że ten dwupartyjny system w Polsce po prostu nie ma szans.

Ale były też spektakularne porażki w SLD. Mam na myśli panią poseł Jolantę Szymanek-Deresz i chyba przede wszystkim pana posła Tadeusza Iwińskiego, który zna języki obce…

Nie ma żadnych spektakularnych porażek. Parlamentarzyści, których pan wymienił, startowali w trudnych okręgach wyborczych, szczególnie Tadeusz Iwiński. Podejmując wolę startu w tych wyborach, wiedzieli oni bardzo dokładnie, że raczej pracują na wynik niż na własny mandat do europarlamentu. Tadeusz Iwiński starował na Warmii i Mazurach i województwie podlaskim – to dla lewicy bardzo trudny okręg, tam jednak dominuje PiS i PO, a jednak zrobił wielką niespodziankę i zdobył znakomity wynik, oczywiście on nie dawał mandatu. Ale to pokazuje, że lewica w wielu regionach odzyskuje bardzo dużą siłę. Musimy się jeszcze skupić na kilku regionach. W moim rodzimym województwie – zachodnio-pomorskim mamy ponad 20% poparcia, w województwie kujawsko-pomorskim jeszcze więcej. Na Warmii i Mazurach mamy blisko 17% poparcia. To pokazuje, że ten monopol się przełamuje. W skali kraju to jeszcze nie jest wystarczające , ale to jest bardzo dobry prognostyk na przyszłość.

Czyli Tadeusz Iwiński zostanie w polskim Sejmie, będzie mógł nauczyć Zbigniewa Ziobrę może chociaż angielskiego na początek…

Jak znam Tadeusza Iwińskiego, mógłby Zbigniewa Ziobrę nauczyć z dwunastu języków. Pytanie, czy Zbigniew Ziobro będzie chciał, bo podobno jest opornym uczniem.

Panie przewodniczący, pan tak optymistycznie o tym wszystkim dzisiaj opowiada, ale przypomnę, że socjaliści przegrali w całej Europie – i to też nie będzie bez znaczenia, kształt europarlamentu na przyszłość polskiej lewicy…

Przegraliśmy jako lewica z populistycznymi hasłami prawicy. Niestety tak się stało, że te wybory stały się okazją do bardzo populistycznych haseł. Dziwię się, że prawica, niby ta nowoczesna, w takie hasła uderzyła. Ale chęć zwycięstwa jest ważniejsza niż realne zapowiedzi.

Dlaczego na przykład kryzys nie pomógł lewicy? To idealny czas, wydawałoby się…

Kryzys, o którym tak dużo się mówi, nie dotknął w brutalny sposób obywateli Europy. Za chwile przyjdzie czas, kiedy obywatele Europy zobaczą jednak potrzebę zmiany formuły. Potrzeba nam lewicy, która potrafi wyprowadzić Europę i Polskę z kryzysu. I czas na lewicę nadejdzie.

Aleksander Smolar analizując dzisiaj porażkę lewicowych partii, mówi, że realizm prawicy jest bardziej wiarygodny niż hasła lewicowe, że utopia lewicy nie jest dzisiaj nikomu potrzebna. Być może przyjdzie na to czas, ale dziś tak jest.

Po pierwsze, żadna utopia, tylko realne hasła. My w Polsce te hasła dwukrotnie realizowaliśmy. Rządziliśmy dwukrotnie i dwukrotnie wyprowadzaliśmy Polskę z kryzysu. To są realne podstawy do pochwalenia się. Nie zgadzam się z tą tezą – to nie były realne hasła, właśnie zobaczmy, co działo się we Włoszech, jakimi populistycznymi czasami hasłami szafował premier Włoch, co działo się we Francji i jakich haseł używali działacze prawicy w Hiszpanii chociażby… na wiele im się to nie zdało. Naprawdę spokojnie, ja myślę, że realizm wydarzeń, które będą miały miejsce w Europie, działania lewicy i pokazanie na tym tle, jak zachowuje się prawica, spowoduje, że ludzie jednak ku lewicy się zwrócą.

Wrócę jeszcze do Wojciecha Olejniczaka – jak pan ocenia decyzję wyborców SLD? Czy uznali, że będzie to dobry europoseł, dobrze reprezentujący lewicę w europarlamencie? Czy raczej uznali, że trzeba wysłać Olejniczaka do Brukseli, żeby wyczyścić sytuację dwuwładzy Sojuszu?

Wyborcy uznali, że to dobry europoseł.

Ale pole wyczyszczone – może pan sięgnąć po całą władzę.

Jeżeli ktoś chciał jeszcze budować w SLD jakikolwiek konflikt – bo tego konfliktu między Wojciechem Olejniczakiem a Grzegorzem Napieralskim nie było, to był spór ideowy, ale może znajdowały się osoby, które chciały na tym budować własną pozycję w partii – to mam nadzieję, że już takich prób nie będzie. Wszyscy ci, którzy będą chcieli dzisiaj mieszać w SLD, będą tej partii szkodzić. Jest Sojusz Lewicy Demokratycznej, jest realny przywódca – przywódca z sukcesami, Grzegorz Napieralski. I Wojciech Olejniczak w Brukseli – to znakomite wzmocnienie dla naszej partii.

Czuje się pan wzmocniony po tych wyborach, nie osłabiony?

Bardzo wzmocniony. Rok temu mieliśmy 5%, można powiedzieć, że potroiłem wynik.

Będzie pan nowym szefem KP Lewica w polskim Sejmie?

Wszystko przed nami. Dzisiaj analizujemy wyniki… Spokojnie, na wszystko przyjdzie czas.

A kiedy będzie ta decyzja?

Najpierw chciałbym się spotkać z naszymi eurodeputowanymi, porozmawiać o ich aktywności w parlamencie, o naszych ambicjach co do stanowisk, a dopiero po weekendzie będziemy rozmawiali o Klubie Parlamentarnym.

A ma pan już jakiegoś kandydata, jeżeli nie chce pan siebie wymienić?

Myślę, że wszystko będzie tak dobrze, że będzie to służyło lewicy.

Czyli na decyzje wciąż czekamy… Poseł Lewicy Marek Wikliński wczoraj powiedział, że podtrzymuje zakład z premierem Donaldem Tuskiem, który obiecał, że jak Platforma wygra wybory, to Jerzy Buzek będzie szefem europarlamentu… a jeśli nie, to co? Jaka jest stawka zakładu?

To trzeba zapytać Marka Wiklińskiego, o ile się założył z Donaldem Tuskiem, i kiedy będzie realizacja tego zakładu… Chcieliśmy też pokazać wczoraj na konferencji prasowej, że hasło: „Wybierz Platformę, Jerzy Buzek będzie szefem europarlamentu” to jest hasło fałszywe. I na tym haśle mogę pokazać, dlaczego prawica wygrała. Donald Tusk tak właśnie mamił Polaków…

Podobno Włosi nawet przyznają, że szanse Jerzego Buzka są coraz mocniejsze. Dzisiaj gazety o tym piszą.

Zobaczymy. Ja się cieszę, jak każdy Polak zajmuje ważne stanowisko na świecie i w Europie. Chciałbym, żeby było ich jak najwięcej dla Polski. Ale rozstrzygnięcia przyjdą za chwilę. Najpierw frakcja, w której jest PO, musi się wewnętrznie dogadać i zgłosić swojego kandydata, potem muszą tę kandydaturę zaakceptować socjaliści…

No właśnie, jeśli będzie taka kandydatura, to przedstawiciele SLD w europarlamencie zagłosują za Jerzym Buzkiem?

Chcielibyśmy, żeby Jerzy Buzek przyszedł na posiedzenie frakcji europejskiej socjalistów, chcielibyśmy krytycznie wytknąć mu wiele rzeczy… Ale dla mnie każdy Polak na ważnym stanowisku jest osobą bardzo cenną, więc będziemy starali się przekonać naszych kolegów i koleżanki, żeby jednak poprzeć, jeżeli będzie taka decyzja frakcji EPP.

Czyli jest taka możliwość, że jednak polscy socjaliści w europarlamencie nie zagłosują za kandydaturą Buzka? Może tak być, jeżeli Jerzy Buzek nie przekona socjalistów?

Proszę tak tego nie interpretować. Ja powiedziałem tylko, że chcielibyśmy dokonać rzetelnej oceny działalności profesora Jerzego Buzka i pokazać też krytyczne jego strony. Natomiast my jesteśmy bardzo odpowiedzialną siłą polityczną, która walczy o wszelkie możliwe wpływy w Europie dla Polaków, więc jeżeli Polak może być szefem PE, to oczywiście jesteśmy „za”, ale podchodzimy do tego na chłodno i na spokojnie, bo chcielibyśmy wiedzieć, co się wydarzy we frakcji, w której jest Jerzy Buzek.