Logo Polskiego Radia
PAP
Agnieszka Jaremczak 16.12.2013

Bruksela czeka na decyzje Kijowa. Doczeka się?

Dobrze się stało, że Unia wstrzymała rozmowy z Ukrainą w sprawie umowy stowarzyszeniowej - ocenił szef polskiej dyplomacji. Innego zdania jest minister spraw zagranicznych Holandii.

- Nie było powodu, by zawieszać rozmowy. Chciałbym usłyszeć od moich kolegów, jak właściwie wygląda sytuacja. Moim zdaniem powinniśmy rozmawiać z Ukrainą - oświadczył szef holenderskiej dyplomacji Frans Timmermans. - Najlepszy sygnał, jaki możemy dać Ukrainie jest taki, że drzwi do podpisania umowy stowarzyszeniowej pozostają otwarte - dodał.

W niedzielę unijny komisarz do spraw rozszerzenia Stefan Fuele na swoim profilu na Twitterze napisał,  że brak jasnego stanowiska władz Ukrainy w sprawie współpracy z Brukselą uniemożliwia dalsze rozmowy. Unijny dyplomata przypomniał, że przekazał ukraińskiemu wicepremierowi swoje stanowisko: dalsze rozmowy na temat podpisania umowy są uzależnione od jasnego stanowiska Kijowa. A ponieważ odpowiedzi się nie doczekał, uznał, że rozmowy zostały wstrzymane.

- Uprawianie polityki na podstawie wpisów komisarza Fuelego na Twittere nie jest najlepszym wyjściem - skomentował szef holenderskiego MSZ.

Słowa pochwały usłyszał natomiast Fuele z ust Radosława Sikorskiego. - To rozsądne stanowisko, bo konstytucyjne władze Ukrainy muszą wiedzieć, czego chcą - powiedział minister spraw zagranicznych. Jego zdaniem, w chwili gdy prezydent Ukrainy mówi, że umowa stowarzyszeniowa jest niekorzystna dla jego kraju, to potrzebna jest pauza na ponowną refleksję.
Protesty na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>
Sytuacja na Ukrainie, gdzie od 21 listopada trwają demonstracje, ma być jednym z głównych tematów poniedziałkowego spotkania szefów dyplomacji państw Unii, a także rozmowy z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Sergiejem Ławrowem podczas obiadu.
Zdaniem Sikorskiego proeuropejskie demonstracje w Kijowie, być może najliczniejsze w historii, nakładają także pewne zobowiązanie na UE. Unia powinna się zastanowić, "co zrobić, aby społeczeństwu, które chce zbliżenia z Europą, dać większą nadzieję". - Można to zrobić albo obietnicą członkostwa (w UE) albo lepszymi warunkami wprowadzenia umowy stowarzyszeniowej - ocenił minister.

(źródło: TVN24/x-news)

Bruksela nie planuje jak powołania formalnej misji mediacyjnej, która miałaby pomóc rządowi i opozycji na Ukrainie znaleźć rozwiązanie kryzysu politycznego. W zeszłym tygodniu w Kijowie była szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton. Do stolicy Ukrainy regularnie jeżdżą także inni unijni dyplomacji, deputowani z Parlamentu Europejskiego. - Nie brakuje inicjatyw mediacyjnych. Brakującym elementem są decyzje ukraińskie, ukraińskiego prezydenta - powiedział Sikorski.
Także ministrowie innych krajów Unii powtarzają, że oferta podpisania umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą pozostaje aktualna. Przeszkodą są zarówno sprzeczne sygnały płynące z Kijowa, jak również działania Rosji, która próbuje odwieść Ukrainę od zbliżenia z UE, uciekając się nawet do grożenia restrykcjami handlowymi.
- Słyszymy mnóstwo pustych słów. Jednego dnia prezydent Janukowycz mówi, że chce podpisać umowę z UE w bliskiej przyszłości, a drugiego dnia grozi, że zwolni z pracy tych, którzy negocjowali tę umowę. Jeśli ktoś rozumie tę politykę, to proszę bardzo, ja nie potrafię - powiedział szef szwedzkiej dyplomacji Carl Bildt.
Jego zdaniem sytuacja na Ukrainie odbije się na relacjach między UE a Rosją, która toczy wojnę w tej sprawie. - Rosja zaczęła dość szeroką kampanię propagandową przeciwko umowie stowarzyszeniowej, opartą na błędnych informacjach, a czasem na zwykłych kłamstwach - powiedział Bildt.
z kolei szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle liczy, że władze Ukrainy zmienią zdanie i doprowadzą do podpisania umowy. - Nie należy ustawać w wysiłkach. Drzwi do stowarzyszenia z UE pozostają szeroko otwarte dla Ukrainy - powiedział szef minister.

W listopadzie rząd ukraiński wstrzymał przygotowania do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią, tłumacząc te decyzję obawą przed pogorszeniem relacji gospodarczych z Rosją oraz brakiem zadowalającej oferty ze strony Unii, by zrekompensować ewentualne straty. Od tego dnia w Kijowie trwają protesty.

PAP/asop