Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Klaudia Hatała 16.01.2014

Polsko-brytyjski spór o imigrację. "Wlk. Brytania nie bardzo ma coś do zaoferowania"

Londyński dziennik "Financial Times" analizuje rosnącą przepaść między Wielką Brytanią i Polską, którą unaocznił spór o zasiłki dla dzieci polskich imigrantów. Rozbrat między Londynem, a Warszawą obejmuje coraz więcej dziedzin - twierdzą autorzy artykułu.
David CameronDavid CameronPAP/EPA/ANDY RAIN

Cytowany przez "Financial Times" Paweł Świeboda z Instytutu Demos-Europa dziwi się, że David Cameron przyjął tak "neokolonialną" postawę w kwestii imigracji, dzieląc Unię na lepszych i gorszych, mniej i bardziej cywilizowanych. I to pomimo, że Polska okazała dojrzałość ekonomiczną w okresie ogólnoeuropejskiej recesji.

Wielka Brytania widziała w swoim czasie w Polsce swego naturalnego sojusznika w Europie i mocno zabiegała o jej przyjęcie do Unii Europejskiej. Otworzyła też swój rynek pracy dla setek tysięcy Polaków w 2004 roku. Warszawa nadal współdziała z Londynem na pewnych polach - oba kraje sa proamerykańskie, prowolnorynkowe i agitują za eksploatacją gazu łupkowego. Ale poróżniły się w sprawie budżetu Unii, regulacji finansowych dla strefy euro i pomysłu renegocjacji warunków członkostwa, co jest priorytetem premiera Camerona.

Polska poparła też Francję, głosując za zaostrzeniem reguł antydumpingowych na rynku pracy i wyśle wojsko na pomoc Francuzom w Republice Środkowoafrykańskiej. - To dowodzi, że Polska podchodzi poważnie do poważnych partnerów - powiedział "Financial Timesowi" były szef Sekcji Polskiej BBC Eugeniusz Smolar - "ale Wielka Brytania nie bardzo ma coś Polsce do zaoferowania."

Politycy oburzeni wypowiedzią Camerona

W wywiadzie dla telewizji BBC brytyjski premier opowiedział się za pozbawieniem pracujących w Wielkiej Brytanii imigrantów z krajów UE dodatku rodzinnego na dzieci, jeśli dzieci te przebywają w swych krajach ojczystych.

Z danych opublikowanych przez "Mail on Sunday" wynika, że z zasiłku na dzieci korzysta około 24 tys. rodzin imigrantów z państw unijnych posiadających łącznie około 40 tys. dzieci, z których dwie trzecie (dokładnie 25659) to dzieci polskie. Za nimi lokują się dzieci irlandzkie (2609), francuskie (2003), słowackie (1881) oraz litewskie (1772).

<<<Cameron przeciw zasiłkom na dzieci w Polsce>>>

Wypowiedź Camerona wywołała oburzenie polskich polityków, niezależnie od opcji. Z prośbą o wyjaśnienia zwrócili się do brytyjskiego premiera, w rozmowach telefonicznych, premier Donald Tusk i lider opozycji Jarosław Kaczyński. Obaj, na konferencjach prasowych podkreślili niedopuszczalność tego rodzaju wypowiedzi i ich dyskryminacyjny charakter.

Już po tych rozmowach rzecznik Davida Camerona poinformował w BBC, że nie było zamiarem brytyjskiego premiera obrażanie czy stygmatyzowanie kogokolwiek. Rzecznik dodał jednak, że  premier nie zmienił stanowiska. - To jedna ze spraw, którą premier Cameron poruszył w przemówieniu o migracji w marcu ubiegłego roku. Taki pogląd wyznaje od dawna. Dał mu wyraz także w niedzielnym wywiadzie dla BBC - zaznaczył rzecznik brytyjskiego premiera. Dodał, że premier Cameron podtrzymuje swoje stanowisko, że rezygnacja z kontroli przejściowych w 2004 roku była błędem ówczesnego rządu brytyjskiego.

"Rodacy, wracajcie!"

Prezes PSL Janusz Piechociński określił wypowiedź Camerona jako - nieprzyzwoitą i skandaliczną -   Jego zdaniem - Brytyjscy konserwatyści, którym przewodzi Cameron, kwestionują nie tylko unijną  zasadę swobodnego przepływu ludzi ale też - istnienia Wspólnej Polityki Rolnej i (...) domagają się istotnego ograniczenia, o ile nie likwidacji dopłat bezpośrednich dla rolników. Lider PSL wezwał do bojkotu brytyjskiej sieci handlowej Tesco, która funkcjonuje również w Polsce.

Szef polskiego MSZ Radosław Sikorski w rozmowie z BBC News, odnosząc się do wypowiedzi Camerona  ws. przyznawania zasiłków, zaznaczył, że choć konieczne jest likwidowanie luk w prawie europejskim, to jednak krytykowana przez Camerona unijna polityka nie stanowi luki, ale jest ogólnoeuropejską zasadą, z której korzystają także brytyjscy obywatele mieszkający np. w Niemczech czy Luksemburgu. Wcześniej, na Twitterze, Sikorski napisał - Jeśli Polak jest brytyjskim podatnikiem, to chyba z prawem do ulg i przywilejów? Zresztą, Rodacy, wracajcie.

Czytaj<<<Komisja Europejska atakuje Camerona. Brytyjczycy go bronią>>>

Debata w Parlamencie Europejskim

Wielka Brytania znalazła się w ogniu krytyki podczas środowej debaty w PE o swobodzie przepływu osób, która była pokłosiem dyskusji m.in. w Wielkiej Brytanii, Niemczech i Holandii na temat rzekomej turystyki zasiłkowej w UE.

W  trakcie debaty brytyjski torys Timothy Kirkhope, reprezentujący frakcję Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w PE, oburzył się na krytykę brytyjskiego premiera, wypowiedzianą przez szefa socjaldemokratów w PE Hannesa Swobodę. - Gdy odnosi się pan do mojego premiera, proszę także pamiętać, że lider Partii Pracy w Wielkiej Brytanii powiedział dokładnie to samo w odniesieniu do tych spraw (ograniczenia dostępu imigrantów do niektórych zasiłków) co mój lider - powiedział Kirkhope.

- 25,6 mln Europejczyków nie ma pracy, 9 mln żyje w ubóstwie, wielu jest zagrożonych wykluczeniem społecznym. To są prawdziwe problemy Europy. Swobodny przepływ pracowników to żaden problem, to prawo i fundament, na którym stoi UE - przekonywał Swoboda.

"Słowa Camerona prowadzą do ksenofobii"

Liberalna europosłanka z Rumunii Renate Weber oceniła, że słowa premiera Wielkiej Brytanii są "nie do przyjęcia, prowadzą do ksenofobii i nietolerancji".

Najbardziej skrajne stanowisko w debacie zajmowali europosłowie Europy Wolności i Demokracji (EWD), najmniejszej w PE eurosceptycznej frakcji, której przewodzi Brytyjczyk Nigel Farage z antyimigracyjnej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKiP).

Brytyjski europoseł tej frakcji Gerard Batten mówił, że rozsądna polityka imigracyjna w Wielkiej Brytanii pozwoliłaby na przyjazd tylko ciężko pracującym osobom do zajęć, do których nie można zatrudnić bezrobotnych Brytyjczyków.

- Co UE dała nam zamiast tego? Przyjeżdżają też do nas przestępcy, narkomani, alkoholicy, żebracy i poszukiwacze zasiłków - mówił. Jego włoska koleżanka z frakcji Mara Bizotto powiedziała, że prawo wjazdu do Włoch dla Bułgarów i Rumunów powinno być zablokowane co najmniej na 2,5 roku, bo ci od razu aplikują o zasiłki.

"Winston Churchill musi się dzisiaj przewracać w grobie"

Cameron znalazł się także w ogniu krytyki ze strony polskich europosłów. - Walka z bezrobociem jest naszym podstawowym priorytetem i w tym kontekście słowa premiera Camerona i innych polityków konserwatywnych są szczególnie dotkliwe. Ich próby przeciwstawienia Wielkiej Brytanii Europie, wraz z krytyką imigrantów z Polski i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej, zasługują na szczególne potępienie i jasny odpór - powiedział eurodeputowany SLD Wojciech Olejniczak.

Europoseł Solidarnej Polski, należący do frakcji EWD w PE Jacek Kurski powiedział, że Winston Churchill "musi się dzisiaj przewracać w grobie, widząc, jak obecny premier Wielkiej Brytanii rozumie wolność i równość". Zaapelował do Camerona o przeprosiny i wycofanie się z propozycji zmierzających do pozbawienia "ciężko pracujących Polaków" w Wielkiej Brytanii zasiłków dla ich dzieci pozostających w Polsce.

Z kolei w ocenie europosła PiS Ryszarda Legutki ostatnie wypowiedzi niektórych polityków brytyjskich są "przykre" i "niesprawiedliwe".

"Przeproście za nich"

Najostrzejszy spór wywiązał się między eurodeputowanymi PO i Polski Razem. Jacek Protasiewicz (PO) uznał, że konserwatywni eurodeputowani z Wielkiej Brytanii powinni przeprosić za słowa premiera Camerona o polskich pracownikach, a powinni ich do tego skłonić europosłowie z PiS i Polski Razem, albo przeprosić za nich. - Nie wystarczy mieć usta pełne frazesów o honorze Polski i godności Polaków. Jeżeli nie byliście w stanie wyegzekwować od waszych sojuszników słowa „przepraszam”, to znaczy, że jesteście nieskuteczni. Wypowiedzcie to słowo w ich imieniu - mówił Protasiewicz. Jego zdaniem słowa premiera Camerona, które wypowiedział pod adresem Polaków, były "krzywdzące".

W odpowiedzi europoseł Marek Migalski (Polska Razem) zwrócił się do Protasiewicza z pytaniem, czy jest on gotów przeprosić za słowa Elmara Broka, polityka niemieckiej CDU, wchodzącej w skład chadeckiej frakcji Europejskiej Partii Ludowej w PE wraz z PO i PSL.

Brok wezwał niedawno w wywiadzie dla niemieckiej gazety "Bild", by politycy przemyśleli zbieranie odcisków palców od imigrantów nadużywających zasiłków, żeby później nie wpuszczać ich ponownie do kraju. - Jeśli chciałby pan, abyśmy my, jako Polska Razem, przepraszali za słowa Davida Camerona, to czy ma pan odwagę wstać i przeprosić za słowa Broka? - pytał Migalski Protasiewicza.

- Napisał do mnie zwykły obywatel i pyta nas, czy nawet poza granicami kraju musimy sobie skakać do gardła - mówił z kolei Paweł Kowal (Polska Razem). Podkreślił, że w każdej grupie politycznej w PE znajdą się ludzie, którzy na problemie imigracji zbijają "kapitał polityczny".

"Nie podlega negocjacji"

Obecna na debacie komisarz UE ds. sprawiedliwości Viviane Reding podkreślała, że prawo obywateli do swobodnego przemieszczania się "nie podlega negocjacji" oraz że jest mało prawdopodobne, by mobilni obywatele stanowili ciężar dla krajów przyjmujących, bo przemieszczają się głównie, by pracować. Z kolei komisarz UE ds. zatrudnienia Laszlo Andor zwrócił uwagę, że żaden z krajów UE nie przedstawił dowodów na to, że migrujący pracownicy nadużywają systemu socjalnego.

Czytaj<<<Cameron wstrząsnął polskimi europosłami. Debata w Strasburgu>>>

IAR,PAP,kh

''