Logo Polskiego Radia
IAR
Tomasz Owsiński 20.01.2014

Śmierć bliźniąt we Włocławku. Arłukowicz chce zawieszenia ordynatora szpitala

Dzieci zmarły we włocławskim szpitalu, zanim doszło do planowanego porodu przez cesarskie cięcie. Prokuratura rozpoczęła śledztwo. Trwają także kontrole resortu zdrowia, NFZ i wojewody kujawsko-pomorskiego.
Dyrekcja szpitala we Włocławku poinformowała, że za kilka dni można spodziewać się pierwszych informacji dotyczących oceny pracy lekarzy i zachowania przez nich procedurDyrekcja szpitala we Włocławku poinformowała, że za kilka dni można spodziewać się pierwszych informacji dotyczących oceny pracy lekarzy i zachowania przez nich procedurPAP/Tytus Żmijewski
Posłuchaj
  • Piotr Stawicki z prokuratury we Włocławku: śledztwo w sprawie, a nie przeciwko jakiejkolwiek konkretnej osobie (IAR)
  • Dyrektor szpitala Krzysztof Malatyński mówił, że nie ma dowodów, by zawinił tam "czynnik ludzki". Jednocześnie zastrzega, że trzeba czekać na wyniki kontroli/IAR
  • Bartosz Arłukowicz chce zawieszenia ordynatora ginekologii, ale podkreśla, że o wiele za wcześnie jest, by mówić o odpowiedzialności konkretnej osoby za śmierć dzieci/IAR
Czytaj także

 

- Postępowanie prowadzone jest w kierunku tzw. błędu w sztuce lekarskiej, obejmuje także nieumyślne spowodowanie śmierci bliźniąt - poinformował Piotr Stawicki z Prokuratury Rejonowej we Włocławku.

(TVN24/x-news)

Prokuratura przypomina, że śledztwo toczy się w sprawie śmierci bliźniąt, a nie przeciwko jakiejkolwiek konkretnej osobie. Prokuratorzy w tej chwili analizują dokumentację medyczną i czekają na wyniki sekcji zwłok. Ta zaplanowana jest na wtorek.

Winny szpital?
Do śmierci bliźniąt doszło we włocławskim szpitalu specjalistycznym im. ks. Jerzego Popiełuszki z czwartku na piątek. Według ojca przyczyniły się do tego zaniedbania ze strony szpitala. Matka bliźniąt przebywała w placówce przez dwa tygodnie, na przełomie grudnia i stycznia z powodu komplikacji ciąży. Opuściła lecznicę tydzień temu, ale zgodnie z zaleceniami zgłosiła się ponownie w czwartek, zaniepokojona gwałtownymi skokami ciśnienia.

Według relacji ojca dzieci, ginekolog zalecił niezwłoczne przeprowadzenie zabiegu cesarskiego cięcia. Nie zrobiono tego, gdyż - jak twierdzi - usłyszał od personelu szpitala - osoba kompetentna do wykonania koniecznego badania ultrasonografem (USG) miała być na miejscu dopiero następnego dnia.

Arkadiusz Szydłowski, ojciec bliźniąt / TVN24 X-news

Szpital nie poczuwa się do winy

Dyrektor Krzysztof Malatyński mówił, że w szpitalu jest 13 aparatów USG i nie ma problemów z diagnostyką. Nie potrafił jednak jednoznacznie stwierdzić, czy badanie to było wykonane w przypadku matki zmarłych dzieci. - To czy było kontrolują biegli - podkreślił. Dodał przy tym, że diagnostyka tą metodą została przeprowadzona kilka dni wcześniej.

Malatyński podkreślił, że jego szpital nie prowadzi swojego postępowania i czeka na wyniki prowadzonych kontroli i śledztwa prokuratorskiego. Dodał, że w tej chwili nie można nikomu nic zarzucić, a z informacji, jakie płyną od konsultanta krajowego, nie wynika, że mógł zawinić "czynnik ludzki". To jednak musi rozstrzygnąć sekcja zwłok i postępowanie prokuratorskie.

Kontrole w szpitalu

Minister Bartosz Arłukowicz chce tymczasowego zawieszenie ordynatora oddziału ginekologii. Wiosek w tej sprawie przesłał do marszałka województwa kujawsko-pomorskiego. Arłukowicz wyjaśnił, że  decyzję taką podjął po pierwszym, wstępnym etapie kontroli włocławskiej placówki. Zastrzegł przy tym, że jest o wiele za wcześnie, by mówić o odpowiedzialności konkretnej osoby za śmierć dzieci. - Przyczyny tej tragedii - dodał minister - zostaną gruntownie zbadane.

Po wstępnych wynikach kontroli minister Arłukowicz wnioskuje o zawieszenie ordynatora ginekologii/ źródło TVN24/x-news

W związku ze śmiercią bliźniąt Arłukowicz polecił konsultantowi krajowemu w dziedzinie ginekologii i położnictwa przeprowadzenie szczegółowej kontroli placówki oraz pracy personelu medycznego. Dodatkową kontrolę prowadzą także NFZ, wojewoda i przedstawiciele Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu.

Konsultant krajowy ma wątpliwości

Stanisław  Radowicki, konsultant krajowy w dziedzinie ginekologii i położnictwa wyjaśnił, że istnieją standardy postępowania w ciąży mnogiej. Badanie USG nie jest wymagane u każdej pacjentki.

Jak mówił, teraz jest za wcześnie, by stwierdzić, czy wykonanie tego badania było konieczne w tym przypadku. - Jak będę miał pełną dokumentację, pełną wiedzę na temat przebiegu przyjęcia matki do szpitala, przebiegu ciąży, wtedy będziemy to oceniać - podkreślił.

- Badanie USG jest badaniem diagnostycznym, a więc badaniem pomocniczym i w zależności od sytuacji klinicznej jest wykorzystywane w celu doprecyzowania diagnozy wstępnej, jaką zawsze dokonuje lekarz, badając pacjentkę. Istnieją standardy postępowania w ciąży fizjologicznej i istnieją standardy postępowania w ciąży mnogiej - mówił Radowicki.

Poinformował też, że z informacji, jakie otrzymał od dyrektora szpitala, wynika, że tego dnia w placówce były osoby, które mogły przeprowadzić tego typu badanie.

- Każda ciąża jest inna i każda ciąża prowadzi się swoimi prawami. My mówimy o pewnych standardach, czyli o pewnej przeciętnej. Lekarz zawsze podejmuje decyzje, indywidualizując przypadek - czego wymaga dobro pacjentki i jej dzieci - dodał Radowicki.

Według wiceministra zdrowia Sławomira Neumanna przyczyny śmierci nienarodzonych bliźniąt w szpitalu we Włocławku muszą zostać szczegółowo zbadane. Jakie  były powody tragedii, powinniśmy wiedzieć za kilka dni - powiedział Neumann.

(TVN24/x-news)

Politycy o tragedii we Włocławku

Dymisji Bartosza Arłukowicza zażądał szef PiS Jarosław Kaczyński. Lider Prawa i Sprawiedliwości oczekuje, że minister złoży rezygnację zanim do sejmu trafi wniosek w wotum nieufności.

źródło TVN24/x-news

W podobnym tonie wypowiadał się szef SLD Leszek Miller, który twierdził że Arłukowicz albo "odejdzie w hańbie albo we właściwym czasie", który właśnie nadszedł.

Leszek Miller dodał, że konsekwencje działalności obecnego ministra zdrowia poniesie premier, który kiedyś awansował Arłukowicza po to, by mieć spokój i by skończyły się ze strony Arłukowicza ataki, na ówczesną minister zdrowia Ewę Kopacz. Pacjenci jednak nie mają spokoju i premier za to zapłaci - podkreślił Miller.

Wydarzenie we Włocławku nie jest powodem do odwołania ministra Arłukowicza - uważa lider Twojego Ruchu. - Wszędzie się zdarzają pomyłki. Tam raczej zawiedli lekarze. Widzimy, że system produkuje cynizm proceduralny w służbie zdrowia, że wszystko robi się dla pieniędzy, a nie z potrzeby serca - argumentował Palikot.

Ministra Arłukowicza bronił jego partyjny kolega Andrzej Halicki podkreślając, że mamy do czynienia z ludzkimi decyzjami, które są upolitycznianie.

Sam zainteresowany nie ma zamiaru ustępować ze stanowiska. - Mam przed sobą kilka bardzo poważnych zadań w tym resorcie. Jednym z nich jest wyjaśnienie przyczyn tego, co się zdarzyło. Dlatego nie mam  ani możliwości, ani też ochoty na komentowanie politycznych wystąpień moich kolegów - mówił Bartosz Arłukowicz.

Sejmowa debata nad wnioskiem o wotum nieufności dla Bartosza Arłukowicza odbędzie się w czwartek. Wniosek w tej sprawie złożyło Prawo i Sprawiedliwość.

Europoseł Zbigniew Ziobro poinformował, że Solidarna Polska chce powołania sejmowej komisji śledczej do spraw wydatkowania pieniędzy na służbę zdrowia w związku z przypadkami śmierci dzieci.

Zobacz galerię dzień na zdjęciach >>>

to/iz