Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Izabela Zabłocka 20.01.2014

Śmierć bliźniąt we Włocławku: opozycja żąda dymisji Arłukowicza

Prokuratura sprawdza dlaczego w szpitalu we Włocławku zmarły dzieci przed planowanym porodem przez cesarskie cięcie. Opozycja już wie - do dymisji musi podać się minister zdrowia. Głosowanie nad wotum nieufności odbędzie się w czwartek.
Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. ks.Jerzego Popiełuszki we Włocławku. Ministerstwo Zdrowia zleciło tam kontrolę w związku ze śmiercią nienarodzonych bliźniątWojewódzki Szpital Specjalistyczny im. ks.Jerzego Popiełuszki we Włocławku. Ministerstwo Zdrowia zleciło tam kontrolę w związku ze śmiercią nienarodzonych bliźniąt PAP/Tytus Żmijewski
Posłuchaj
  • Ordynator oddziału ginekologii we Włocławku powinien zostać odsunięty do czasu wyjaśnienia przyczyn śmierci bliźniąt - mówi Bartosz Arłukowicz / IAR
  • Dyrektor szpitala Krzysztof Malatyński mówi że nie ma dowodów, by zawinił tam czynnik ludzki. Jednocześnie zastrzega, że trzeba czekać na wyniki kontroli/IAR
  • Jarosław Kaczyński zarzuca Bartoszowi Arłukowiczowi, że jego działania sprowadzają się do tego, by służba zdrowia była "prywatna i płatna"/IAR
  • Ze wstępnych ustaleń wynika, że na oddziale szpitala we Włocławku nie doszło do zaniedbania personelu. To bardzo wstępne wnioski - mówi wojewódzki konsultant położnictwa i ginekologii profesor Marek Grabiec / IAR
Czytaj także

Do śmierci bliźniąt doszło we włocławskim szpitalu specjalistycznym im. ks. Jerzego Popiełuszki z czwartku na piątek.

Według ojca dzieci, przyczyniły się do tego zaniedbania ze strony szpitala. Matka bliźniąt przebywała w placówce przez dwa tygodnie, na przełomie grudnia i stycznia z powodu komplikacji ciąży. Opuściła lecznicę tydzień temu, ale zgodnie z zaleceniami zgłosiła się ponownie w czwartek, zaniepokojona gwałtownymi skokami ciśnienia.

Według relacji ojca, ginekolog zalecił niezwłoczne przeprowadzenie cesarskiego cięcia. Nie zrobiono tego, gdyż - jak twierdzi - usłyszał od personelu szpitala, że osoba kompetentna do wykonania koniecznego badania (USG) miała być na miejscu dopiero następnego dnia.

Arkadiusz Szydłowski, ojciec bliźniąt / TVN24 X-news

Szpital nie poczuwa się do winy

Dyrektor Krzysztof Malatyński mówił, że w szpitalu jest 13 aparatów USG i nie ma problemów z diagnostyką. Nie potrafił jednak jednoznacznie stwierdzić, czy badanie było wykonane w przypadku matki zmarłych dzieci. Według niego, sprawdzają to biegli. Dodał przy tym, że diagnostyka tą metodą została przeprowadzona kilka dni wcześniej.

Malatyński podkreślił, że jego szpital nie prowadzi swojego postępowania i czeka na wyniki kontroli i śledztwa prokuratorskiego. Dodał, że w tej chwili nie można nikomu nic zarzucić, a z informacji, jakie płyną od konsultanta krajowego, nie wynika, że mógł zawinić "czynnik ludzki". To jednak musi rozstrzygnąć sekcja zwłok i postępowanie prokuratorskie - dodał Malatyński.

Kontrole w szpitalu

Minister Bartosz Arłukowicz chce tymczasowego zawieszenie ordynatora oddziału ginekologii. Wiosek w tej sprawie przesłał do marszałka województwa kujawsko-pomorskiego. Arłukowicz wyjaśnił, że  decyzję taką podjął po pierwszym, wstępnym etapie kontroli włocławskiej placówki. Zastrzegł przy tym, że jest o wiele za wcześnie, by mówić o odpowiedzialności konkretnej osoby za śmierć dzieci. - Przyczyny tej tragedii - dodał minister - zostaną gruntownie zbadane.

Po wstępnych wynikach kontroli minister Arłukowicz wnioskuje o zawieszenie ordynatora ginekologii/ źródło TVN24/x-news

W związku ze śmiercią bliźniąt Arłukowicz polecił konsultantowi krajowemu w dziedzinie ginekologii i położnictwa przeprowadzenie szczegółowej kontroli placówki oraz pracy personelu medycznego. Dodatkową kontrolę prowadzą także NFZ, wojewoda i przedstawiciele Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu.

Konsultant krajowy ma wątpliwości

Stanisław  Radowicki, konsultant krajowy w dziedzinie ginekologii i położnictwa wyjaśnił, że istnieją standardy postępowania w ciąży mnogiej. Badanie USG nie jest wymagane u każdej pacjentki.

Jak mówił, teraz jest za wcześnie, by stwierdzić, czy wykonanie tego badania było konieczne w tym przypadku. - Jak będę miał pełną dokumentację, pełną wiedzę na temat przebiegu przyjęcia matki do szpitala, przebiegu ciąży, wtedy będziemy to oceniać - podkreślił.

- Badanie USG jest badaniem diagnostycznym, a więc badaniem pomocniczym i w zależności od sytuacji klinicznej jest wykorzystywane w celu doprecyzowania diagnozy wstępnej, jaką zawsze dokonuje lekarz, badając pacjentkę. Istnieją standardy postępowania w ciąży fizjologicznej i istnieją standardy postępowania w ciąży mnogiej - mówił Radowicki.

Poinformował też, że z informacji, jakie otrzymał od dyrektora szpitala, wynika, że tego dnia w placówce były osoby, które mogły przeprowadzić tego typu badanie.

- Każda ciąża jest inna i każda ciąża prowadzi się swoimi prawami. My mówimy o pewnych standardach, czyli o pewnej przeciętnej. Lekarz zawsze podejmuje decyzje, indywidualizując przypadek - czego wymaga dobro pacjentki i jej dzieci - dodał Radowicki.

Prokuratura rozpoczęła swoje śledztwo

Piotr Stawicki z Prokuratury Rejonowej we Włocławku poinformował, że postępowanie prowadzone jest w kierunku tzw. błędu w sztuce lekarskiej i obejmuje także nieumyślne spowodowanie śmierci bliźniąt.

źródło TVN24/x-news

Prokuratur przypominał, że śledztwo toczy się w sprawie śmierci bliźniąt, a nie przeciwko jakiejkolwiek konkretnej osobie. Prokuratorzy analizują dokumentację medyczną i czekają na wyniki sekcji zwłok. Ta zaplanowana jest na wtorek.

Politycy o tragedii we Włocławku

Dymisji Bartosza Arłukowicza zażądał szef PiS Jarosław Kaczyński. Lider Prawa i Sprawiedliwości oczekuje, że minister złoży rezygnację zanim do sejmu trafi wniosek w sprawie wotum nieufności.

źródło TVN24/x-news

W podobnym tonie wypowiadał się szef SLD Leszek Miller, który twierdził że Arłukowicz albo "odejdzie w hańbie albo we właściwym czasie", który właśnie nadszedł.

Leszek Miller dodał, że konsekwencje działalności obecnego ministra zdrowia poniesie premier, który kiedyś awansował Arłukowicza po to, by mieć spokój i by skończyły się ze strony Arłukowicza ataki, na ówczesną minister zdrowia Ewę Kopacz. Pacjenci jednak nie mają spokoju i premier za to zapłaci - podkreślił Miller.

Wydarzenie we Włocławku nie jest powodem do odwołania ministra Arłukowicza - uważa lider Twojego Ruchu. - Wszędzie się zdarzają pomyłki. Tam raczej zawiedli lekarze. Widzimy, że system produkuje cynizm proceduralny w służbie zdrowia, że wszystko robi się dla pieniędzy, a nie z potrzeby serca - argumentował Palikot.

Ministra Arłukowicza bronił jego partyjny kolega  z PO Andrzej Halicki podkreślając, że mamy do czynienia z ludzkimi decyzjami, które są upolitycznianie.

Sam zainteresowany nie ma zamiaru ustępować ze stanowiska. - Mam przed sobą kilka bardzo poważnych zadań w tym resorcie. Jednym z nich jest wyjaśnienie przyczyn tego, co się zdarzyło. Dlatego nie mam  ani możliwości, ani też ochoty na komentowanie politycznych wystąpień moich kolegów - mówił Bartosz Arłukowicz.

Sejmowa debata nad wnioskiem o wotum nieufności dla Bartosza Arłukowicza odbędzie się w czwartek. Wniosek w tej sprawie złożyło Prawo i Sprawiedliwość.

Europoseł Zbigniew Ziobro poinformował, że Solidarna Polska chce powołania sejmowej komisji śledczej do spraw wydatkowania pieniędzy na służbę zdrowia w związku z przypadkami śmierci dzieci.

Zobacz galerię dzień na zdjęciach >>>

IAR/PAP/iz