Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Artur Jaryczewski 21.01.2014

Starcia w Kijowie. Mocne słowa premiera Azarowa

Władze Ukrainy będą zmuszone użyć przewidzianej ustawodawstwem siły, jeśli protestujący w centrum Kijowa nie zaprzestaną prowokacji - oświadczył Mykoła Azarow.
Oddziały Berkutu blokują dojście do dzielnicy rządowejOddziały Berkutu blokują dojście do dzielnicy rządowejPAP/EPA/SERGEY DOLZHENKO
Galeria Posłuchaj
  • Protesty na Ukrainie. Władze oskarżają opozycję o zerwanie rozmów - korespondencja Piotra Pogorzelskiego (IAR)
Czytaj także

- Jeśli prowokatorzy nie powstrzymają się, władze nie będą mieć innego wyjścia, jak tylko użyć - zgodnie z prawem - siły i zapewnić bezpieczeństwo naszym ludziom - powiedział Azarow w wywiadzie dla rosyjskiego kanału Wiesti 24. Jednocześnie ukraiński premier wyraził nadzieję, że zdrowy rozsądek mimo wszystko zwycięży.

Azarow  zaznaczył, że kwestia wprowadzenia stanu wyjątkowego na Ukrainie nie wchodzi w grę, gdyż władze mają możność rozstrzygania problemów innym sposobem. - Sytuacja w Kijowie jest odległa od takiej, gdy trzeba nawet teoretycznie rozpatrywać możliwość wprowadzenia stanu wyjątkowego - podkreślił.

Ostatnie dni na Ukrainie były wyjątkowo niespokojne. Podczas niedzielnego wiecu opozycji na Majdanie Niepodległości w Kijowie grupki młodych ludzi przypuściły szturm na blokadę milicyjną, by otworzyć dojście do dzielnicy rządowej, zamkniętej od dwóch miesięcy dla ruchu samochodowego i zwykłych obywateli. Do ataku przyznały się później osoby, które oświadczyły, że należą do radykalnej organizacji "Prawy Sektor".

Protesty na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>

Ubrani w maski młodzi mężczyźni zaczęli atakować blokadę butelkami z benzyną, kamieniami i pałkami. Milicja odpowiadała im strzałami z broni na gumowe kule i granatami hukowymi oraz polewała atakujących wodą przy temperaturze wynoszącej minus 10 stopni C. Ucierpiało około 100 milicjantów i ok. 100 protestujących. Cztery osoby w ciężkim stanie trafiły do szpitali. Potyczki między demonstrantami a milicją na dojeździe do dzielnicy rządowej trwały także w nocy z poniedziałku na wtorek.

Źródło: mvs.gov.ua/x-news

Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow oświadczył we wtorek, że Moskwa jest zaniepokojona rozwojem sytuacji na Ukrainie. Ocenił też, że wydarzenia w Kijowie dowodzą, iż sytuacja wymyka się spod kontroli liderów ukraińskiej opozycji. - Wzywamy wszystkie strony do rozwiązywania problemów na drodze dialogu, w ramach konstytucji Ukrainy - oznajmił Ławrow komentując starcia w Kijowie. - Potępiamy wszelką przemoc - podkreślił.

Rosyjski minister zarzucił Unii Europejskiej ingerowanie w wewnętrzne sprawy Ukrainy, a jako przykład wymienił wizyty polityków z państw UE na kijowskim Majdanie. W jego ocenie, niektóre kraje Unii postępują wobec Ukrainy "w sposób bezceremonialny". Ławrow zapewnił zarazem, że Rosja gotowa jest wysłuchać opinii UE na temat sytuacji na Ukrainie podczas przyszłotygodniowego szczytu UE-FR w Brukseli.

Źródło: TVN24/x-news

W piątek i w sobotę unijny komisarza do spraw rozszerzenia Sztefan Fuele będzie w Kijowie rozmawiał z przedstawicielami ukraińskich władz, opozycji, a także społeczeństwa obywatelskiego.  Fuele powiedział agencji Interfax-Ukraina, że jest "głęboko rozczarowany, widząc odwrót Ukrainy z jej europejskiej ścieżki". Podkreślił, że umowa stowarzyszeniowa między UE a Ukrainą została parafowana, by przynieść korzyści Ukraińcom, i UE nadal ją popiera.

Protesty na Ukrainie

Na Ukrainie od 21 listopada trwają protesty zwolenników integracji europejskiej, które następnie, po kilkakrotnych brutalnych atakach milicji przerodziły się w demonstracje wymierzone we władze. Ich uczestnicy domagają się przedterminowych wyborów parlamentarnych i prezydenckich.

'' PAP/IAR/aj