Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Izabela Zabłocka 27.01.2014

Były szef białoruskiego specnazu tworzy międzynarodowe brygady do obrony Majdanu

Władimir Brodaty, były dowódca białoruskich sił specjalnych, zaapelował do żołnierzy z sąsiednich krajów, aby przyjechali do Kijowa, by bronić demonstrantów. Ma zamiar sformować Międzynarodowe Brygady.
Pokaz białoruskiego specnazu źródło You Tube print screenPokaz białoruskiego specnazu/ źródło You Tube print screen

"Ukraiński naród decyduje nie tylko o losach swojego kraju, ale także naszego. Pokazuje nam przykład wytrwałości, odwagi, niezachwianej woli samodzielnego wybrania władz, oczekiwania od nich odpowiedzialności za podjęte działania, zagwarantowania równości wszystkich wobec prawa i zaprzestania grabieży narodu" - napisał w płomiennej odezwie zamieszczonej na portalu Białuruskij Partizan.

W imieniu Komitetu Organizacyjnego Zarządu Odrodzenia Narodowego, Brodaty wzywa obywateli Białorusi, Rosji i innych krajów, aby okazali solidarność z narodem ukraińskim w jego dążeniu do uwolnienia się od "dominacji bandytów". Z powodu użycia siły i broni wobec obywateli Ukrainy i zagrożenia integralności kraju zwracam się do wszystkich członków personelu wojskowego, żołnierzy i funkcjonariuszy, by zaangażowali się osobiście - czytamy w apelu Brodatego.

Były szef specnazu apeluje do przywódców ukraińskiej opozycji, aby zagwarantowali Międzynarodowym Brygadom niezbędne fundusze. Mówi, że sygnałem do stworzenia lojalnych Majdanowi oddziałów było strzelanie przez ukraińskie siły bezpieczeństwa do demonstrantów i seria porwań i zaginięć opozycjonistów.

" Mamy nadzieję na pokojowe rozwiązanie, ale jesteśmy gotowi, aby wejść. To nie jest wojna w Afganistanie czy Angoli tyko w rodzinnym kraju,  skonfiskowanym przez klany przestępcze. Lepiej umrzeć na nogach , niż żyć na kolanach ! " - podsumował Brodaty.

Ludzie giną bez wieści, Berkut bije manifestantów

Funkcjonariusze oddziałów specjalnych oraz dresiarze brutalnie pacyfikowali manifestacje oponentów władz w kilku miastach na wschodzie i w centrum Ukrainy.

W Dniepropietrowsku manifestanci szturmowali na budynek Administracji Obwodowej. Gmach  obroniła jednak milicja wraz z dresiarzami zwanymi "tituszkami", którzy strzelali do demonstrantów z broni pneumatycznej. Bili także osoby postronne i dziennikarzy. Co najmniej 4 pracowników miejscowych mediów zostało rannych. Zatrzymano niemal 40 osób. Według działaczy Euromajdanu, dresiarze byli związani z wicepremierem Ołeksandrem Wiłkułem, który pochodzi z tego regionu.

Protesty na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>

Berkut obchodzi się bardzo brutalnie z zatrzymanymi. UWAGA DRASTYCZNE ZDJĘCIA! /  źródło You Tube

Również w Zaporożu są ranni i zatrzymani, po rozpędzeniu protestu przez milicję i oddziały specjalne. Podobnie i tam milicję w biciu protestujących wspomagali wynajęci dresiarze. Do manifestantów strzelano z broni pneumatycznej, a także rzucano w nich granatami hukowymi. "Sportowcy” strzelali w ludzi fajerwerkami. Po pacyfikacji manifestacji "tituszki" łapali i bili wszystkich bez białych wstążek, które sami nosili. Miejscowe szpitale są pełne rannych.

W Sumach manifestację oponentów władz rozbiły oddziały Berkutu. W dzień protestowało tam kilka tysięcy zwolenników opozycji, którzy weszli do budynku miejscowej administracji. Według relacji świadków, milicja zachowywała się bardzo agresywnie.

W Czerkasach uczestników miejscowego protestu przyjechali wesprzeć kijowianie z Auto-Majdanu. Protestujący próbowali zająć budynek Administracji Obwodowej. Interweniowała milicja, w tym oddziały Berkutu. Są pobici i zatrzymani. Aresztowano m.in. jednego z organizatorów protestów Sergeja Hadzhynowa. Zdemolowane zostały samochody manifestantów, którzy przyjechali z Kijowa. Pobici także zostali dwaj dziennikarze Telewizji Biełsat.
W ciągu ostatnich dni, zwolennicy Majdanu zdobyli siedziby Administracji Obwodowych w Winnicy, Czernihowie, w Iwano-Frankowsku, Równem, Tarnopolu, Lwowie i Chmielnickim oraz Łucku, Żytomierzu, Czerniowcach i Połtawie .

Dziennikarze jednego z ukraińskich programów informacyjnych przygotowali wideo, które mówi chyba wszystko o tym, co dzieje się w tym kraju.

źródło You Tube

Ludzie giną bez wieści

39 osób, związanych z protestami na Majdanie w Kijowie, uważanych jest za zaginione. Wśród nich jest lider Auto-Majdanu Dmytro Bułatow. Działacze antyrządowego ruchu, wykorzystujący w protestach swoje samochody, oferują 25 tysięcy dolarów za każdą informację, która pomogłaby w jego odnalezieniu.
Poszukiwaniem zaginionych zajmują się społecznie aktywiści ruchu Euromajdan SOS. Jego działaczka Iryna Muchina powiedziała Polskiemu Radiu, że ludzie znikają na ulicach, a także ze szpitali, gdzie są przywożeni ranni.
Najgłośniejszy przypadek zniknięcia, oprócz Dmytra Bułatowa, to uprowadzenie ze szpitala przez grupę nieznanych osób działaczy Ihora Łucenki i Jurija Werbyckiego. Przez kilkanaście godzin katowali ich zwolennicy władz. Później wyrzucono ich w lesie. Pierwszy z opozycjonistów przeżył i dostał się do najbliższych zabudowań, drugi zamarzł na śmierć.

polskieradio.pl/IAR/iz/bk


''