Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 18.02.2014

Ukraina na skraju wojny domowej. Krwawy wtorek w Kijowie

- Sytuacja jest dramatyczna i powstańcza - tak europoseł Jacek Saryusz-Wolski (PO) ocenia tragiczne wydarzenia, do jakich doszło w Kijowie.

Jacek Saryusz-Wolski obawa się, że na Ukrainie może dojść do wojny domowej. Jego zdaniem, dziś coraz mniej prawdopodobny jest scenariusz pokojowy. Wcześniej prezydent Wiktor Janukowycz musiałby się bowiem zgodzić na zmiany w konstytucji ograniczające jego władzę, czego domaga się opozycja.

Według polityka Platformy Obywatelskiej, obecnie wygląda na to, że ukraiński prezydent wybrał wariant siłowy, a zgłaszana wcześniej wola porozumienia była fałszywa.

- Na Ukrainie ma miejsce kolejna próba sił. Prezydent Wiktor Janukowycz, zachęcony deklaracją ministra finansów Rosji, że kupi ona kolejną transzę ukraińskich obligacji, usztywnił swoje stanowisko. Z kolei opozycja forsuje daleko idące rozwiązania, czyli powrót do konstytucji z 2004 roku i wcześniejsze wybory prezydenckie, co jest groźne dla obozu prezydenta Janukowycza - tak sytuacje u naszego wschodniego sąsiada opisuje inny europoseł PO Paweł Zalewski.

Jego zdaniem żadna ze stron konfliktu nie ma takiej siły, by narzucić swoją wolę drugiej. Janukowycz traci poparcie we wschodnich regionach kraju, gdzie zakorzeniona jest jego Partia Regionów. Zaś opozycja, choć stara się współpracować, jest podzielona i nie kontroluje sytuacji na ulicach Kijowa.

- To wszystko grozi totalnym chaosem na Ukrainie, gdzie lokalne administracje będą przejmować coraz częściej i coraz więcej zadań państwowych, nie mając zarazem możliwości finansowych wypełniania tych funkcji. W ten sposób może dojść do stopniowego podziału Ukrainy. To najgorszy wariant, zwłaszcza jeśli będą temu towarzyszyć demonstracje, których konsekwencją znów może być rozlew krwi. Jestem przerażony tym, że po okresie względnego spokoju znów na Ukrainie zginęli ludzie - uważa Zalewski.

Protesty na Ukrainie - serwis specjalny >>

Kluczowe pytanie w tej sprawie brzmi: co na to Unia Europejska? czy pozwoli, by Ukraina pogrążyła się w chaosie? Były przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek uważa, że najgorszą z możliwych odpowiedzi jest: bierność.

Buzek jest przekonany, że konieczne jest działanie na najwyższym szczeblu. - To dziś już zaszło tak daleko, że Unia Europejska nie może sobie pozwolić na to, żeby stać z boku - dodał. Były szef Europarlamentu uważa, że konieczne jest natychmiastowe zorganizowanie okrągłego stołu i rozmów pokojowych, w których powinni uczestniczyć nie tylko przedstawiciele władz i opozycji, ale i społeczeństwa obywatelskiego.

Do tego apelu przyłącza się Paweł Kowal (Polska Razem). Jego zdaniem należy opracować "Plan Marshalla" dla Ukrainy. - Potrzebny jest całościowy plan, w którym Ukraińcy zobaczą konkretne propozycje UE i USA, a sami zobowiążą się do reform - powiedział eurodeputowany. Wśród takich konkretnych rozwiązań jest między innymi wprowadzenie ruchu bezwizowego.

- Ukraińcy chcą być w Europie, a nie w nowym Związku Radzieckim. Pewien Rubikon został już przekroczony. Manifestanci są zdeterminowani. Pozostaje im tylko żądać dymisji prezydenta - powiedział Kowal.
Ostrzegł, że im więcej będzie ofiar w Kijowie, "tym większy będzie gniew demonstrantów".

Według ostatnich danych ukraińskiej milicji, we wtorek na ulicach Kijowa zginęło 9 osób. Wśród zabitych jest dwóch milicjantów i siedmiu cywilów.

Zamieszki w Kijowie [relacja na żywo]

IAR/PAP/asop

''