Logo Polskiego Radia
IAR
Tomasz Owsiński 19.02.2014

Media: w Kijowie czuć zapach wojny domowej

Zachodnie media na bieżąco relacjonują sytuację na Ukrainie. W większości ostrzegają przed wybuchem wojny domowej w tym kraju. Według oficjalnych danych, w walkach w Kijowie zginęło od wtorku 25 osób.
Starcia w KijowieStarcia w KijowiePAP/EPA/DANYLO PRYHODKO
Galeria Posłuchaj
  • Wojna na ulicach Kijowa - relacja Ewy Wysockiej z Barcelony (IAR)
  • Ponure perspektywy dla Ukrainy - relacja Wojciecha Szymańskiego z Berlina (IAR)
  • W Kijowie czuć zapach wojny domowej - relacja Magdaleny Skajewskiej z Brukseli (IAR)
  • Ukraina znów stacza się w otchłań przemocy - relacja Włodzimierza Paca z Mińska (IAR)
Czytaj także

- Wojna na ulicach Kijowa - donosi hiszpańska prasa. Zdjęcia z krwawej pacyfikacji Majdanu zamieszczono na pierwszych stronach gazet, a informacja o wydarzeniach na Ukrainie otworzyła poranne wydania telewizyjnych wiadomości.

Majdan w ogniu. Już 25 osób nie żyje [relacja na żywo]

- Ten plac reprezentuje wszystkie narody Ukrainy: Ukraińców, Tatarów, Polaków, Kozaków i Żydów - opisuje Majdan dziennikarz z "El Pais". Internetowe wydanie gazety na bieżąco informuje o sytuacji w Kijowie.

Podobnie jak wszystkie duże hiszpańskie dzienniki. "El Confidencial" określa sytuację w stolicy Ukrainy mianem "wojny na ulicach miasta" i informuje, że do pacyfikacji Majdanu użyto 10 tysięcy policjantów oraz uzbrojonych tituszków - bandytów będących na usługach ukraińskiego rządu.

- Gdzie jest Unia Europejska? - zastanawia się dziennikarz "El Periodico". Jego zdaniem, Bruksela po raz kolejny zawodzi.  - Może Janukowyczowi przemówi do rozsądku Biały Dom. Stany Zjednoczone oficjalnie potępiły użycie siły. Teraz czas, aby zrobiły to kraje Unii Europejskiej - zachęca dziennikarz "El Periodico".

(TVN24/x-news)

Sankcje dla Kijowa?

Prasa w Niemczech pisze o ponurych perspektywach dla Ukrainy. Ostrzega też przed wybuchem wojny domowej w tym kraju.

Komentator dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze, że ryzyko wybuchu wojny domowej na Ukrainie jest ogromne. Jego zdaniem, winę za to ponosi prezydent Wiktor Janukowycz, który sabotował próby politycznego porozumienia. Jak czytamy, przyszła pora na unijne sankcje wobec Kijowa.

Komentator "Sueddeutsche Zeitung" podkreśla z kolei, że eskalacja przemocy na Ukrainie nie jest zaskoczeniem. Po ogłoszonej amnestii i opuszczeniu zajętych budynków rządowych ukraińska opozycja znalazła się bowiem tam, gdzie była na początku protestów. To oznacza, że Ukraina nie zrobiła żadnego kroku naprzód. Jak czytamy, trudno wyobrazić sobie kompromis na Ukrainie bez ogłoszenia nowych wyborów. Ale prezydent Janukowycz uparcie się temu sprzeciwia, zapewne obawiając się, że utrata władzy skończy się dla niego więzieniem. To ponure perspektywy dla pokoju na Ukrainie - czytamy w "Sueddeutsche Zeitung".

Ukraina głucha na apele

- W Kijowie czuć zapach wojny domowej - tak o tragicznych wydarzeniach na Ukrainie pisze belgijski "Le Soir". Relacjonując sytuację w tym kraju, dziennik powątpiewa jednocześnie w skuteczność międzynarodowych apeli o pokój.

W "Le Soir" czytamy, że od Moskwy po Waszyngton, przez Brukselę, Warszawę i Paryż, szefowie dyplomacji potępili przemoc, do której doszło w Kijowie. Berlin nie wykluczył wprowadzenia sankcji. Jednak zdaniem dziennika, apele o pokojowe rozwiązanie konfliktu nie zostaną wysłuchane tak długo, jak partia rządząca na Ukrainie będzie czuła się pewna swoich działań.

"Le Soir" uważa, że prezydent Wiktor Janukowycz, choć nigdy nie był tak niepopularny, nigdy też nie był tak silny.

O sytuacji w Kijowie i reakcji świata na śmiertelne zamieszki pisze dziś także "La Libre Belgique". Przywołuje przy tym słowa szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton, która apelowała do Kijowa o "rozwiązanie źródeł kryzysu" oraz premiera Donalda Tuska, który ponowił ofertę pomocy w znalezieniu kompromisu na Ukrainie, by "zapobiec wojnie domowej na mniejszą lub większą skalę".

(TVN24/x-news)

"Okrutne starcia w Kijowie"

Wydarzenia na Ukrainie z uwagą śledzą media na sąsiedniej Białorusi. Państwowe zwracają uwagę głównie na ogrom przemocy. Niezależne nie ukrywają sympatii do ukraińskiej opozycji.

Największa gazeta "Sowietskaja Biełorussija" będąca organem administracji prezydenta pisze, że "na ulicach Kijowa toczy się prawdziwa wojna" i że "Ukraina znów gwałtownie stacza się w otchłań przemocy". Autor publikacji pisze, że "radykalna opozycja" zorganizowała marsz do Rady Najwyższej, który zamienił się w "zamieszki i okrutne starcia demonstrantów z milicją".

Rosyjska prasa: Majdan przekroczył granicę >>>

Białoruski portal internetowy "Nawiny" zwraca uwagę, że "wznowione we wtorek w Kijowie starcia zwolenników Euromajdanu i sił porządkowych grożą zburzeniem kruchych ustaleń między liderami stron dotyczących rozwiązania konfliktu w pokojowy sposób".

Wydarzenia z Kijowa na bieżąco na swoich stronach internetowych śledzą najważniejsze białoruskie media opozycyjne lub niezależne: gazeta "Narodnaja Wola", tygodnika "Nasza Niwa", rozgłośnia "Radio Svaboda" i "Euroradio". Na samej Białorusi nie widać jednak większych przejawów okazywania sympatii dla ukraińskiej opozycji. Prezydent Aleksander Łukaszenka zapewnił, że nie dopuści do powstania Majdanu na Białorusi.

Na Ukrainie od listopada 2013 roku trwają masowe protesty zwolenników integracji europejskiej, niezadowolonych z rezygnacji władz z podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE. Z czasem zaczęli się oni domagać ustąpienia prezydenta Janukowycza.

Protesty na Ukrainie - serwis specjalny >>>

IAR, to