Logo Polskiego Radia
IAR
Agnieszka Kamińska 26.02.2014

Napięcie w Charkowie spada. "Secesja Krymu to projekt numer 4"

Komentatorzy uważają, że Ukrainie nie grozi oderwanie wschodu czy południa kraju, niepokoją się jednak o Krym.
Euromajdan w Charkowie 25 lutegoEuromajdan w Charkowie 25 lutegoYouTube/HQ Travel

Protesty na Ukrainie: serwis specjalny  >>>

Burzliwie przebiegały ostatnio obrady rady miejskiej Charkowa. Gwałtowną dyskusję wywołało pojawienie się w mieście flag rosyjskich. Przedstawiciele Batkiwszczyny zażądali bezzwłocznego usunięcia tych flag z miejsc publicznych.

Gwałtowną dyskusję w radzie miejskiej wywołało usunięcie przed gmachem merii w Charkowie flagi Unii Europejskiej, która wisiała tam obok flagi ukraińskiej. Ludzie, którzy opuścili tę flagę zawiesili w jej miejsce flagę rosyjską.

Wywołało to konflikt pomiędzy zwolennikami Euromajdanu oraz obrońcami pomnika Lenina. To właśnie oni manifestują pod flagami rosyjskimi i radzieckimi. Przywołują także w swoim proteście symbolikę radziecką.

Mer Charkowa zażądał od służb porządkowych, by w mieście wisiały wyłącznie flagi ukraińskie oraz flagi miasta. Giennadij Kernes nakazał służbom usuwanie z miejsc publicznych wszystkich innych flag. W Charkowie sytuacja jest napięta, ale jak dotąd nie dochodzi do aktów przemocy.

Nagła przemiana mera Charkowa

Giennadij Kernes znany był wcześniej z lojalności wobec ekipy Wiktora Janukowycza i Partii Regionów. Jednak gdy były prezydent uciekł, Kernes zmienił punkt widzenia o 180 stopni.

Teraz opowiada za niepodzielnością Ukrainy. A jeszcze w sobotę władze miasta zorganizowały zjazd polityków ze wschodniej i południowej Ukrainy, na którym dyskutowano o możliwości federalizacji kraju oraz powołaniu autonomicznych obwodów.

Wydaje się, iż deklaracja charkowskiego mera potwierdza przekonanie większosci obserwatorów, że w najbliższym czasie nie grozi Ukranie podział i rozpad państwa.

Deputowani Dumy na Krymie. "Rosja was nie opuści" >>>

Krym: działacze boją się dziś prowokacji rosyjskiej. "Możliwy rozlew krwi" >>>

”Moskiewski Komsomolec” próba przejęcia Krymu przez Rosję oznacza wojnę; półwysep nie jest jej wart >>>

Jednocześnie jednak coraz silniejsze są obawy, że może dojść do secesji Krymu. Znany ukraiński obrońca praw człowieka, Ewgen Zacharow z Charkowa, obecnie kandydat Majdanu na stanowisko rzecznika praw obywatelskich, wyjaśniał w rozmowie z Polskim Radiem, że właśnie tam leży problem. Zdaniem Zacharowa, atmosferę na Krymie podgrzewa sztucznie Rosja. I tak np. rosyjskojęzyczny mer Sewastopola palił ukraińską flagę.

Rozmówca Polskiego Radia podkreślił, że secesja Krymu to tak zwany projekt numer cztery, według klasyfikacji byłego doradcy prezydenta Rosji, Andrieja Iłłarionowa. Pierwsze dwa projekty się nie udały. Pierwszym było podporządkowanie Rosji całej Ukrainy, drugim - federalizacja kraju, trzecim - podporządkowanie Rosji wschodu i południa. Teraz został czwarty, czyli podporządkowanie Krymu. Andriej Iłłarionow do roku 2005 był doradcą prezydenta Władimira Putina. Wypowiadał się krytycznie na temat działań Moskwy w okresie wojny rosyjsko-gruzińskiej.

IAR/agkm