Logo Polskiego Radia
IAR
Michał Chodurski 27.02.2014

"Referendum na Krymie i tak będzie sfałszowane"

Tak uważa wielu krymskich Tatarów, którzy czują się opuszczeni przez Kijów i obawiają się o swoja przyszłość - mówi IAR Arzy Osmanowa, 25-letnia mieszkanka Bakczysaraju w środkowej części Półwyspu Krymskiego.
Członkowie Rosyjskiego Bloku przed parlamentem w SymferopoluCzłonkowie "Rosyjskiego Bloku" przed parlamentem w SymferopoluPAP/EPA/ARTHUR SHWARTZ

Arzy Osmanowa - która studiowała na Uniwersytecie Warszawskim -  powiedziała IAR, że po zajęciu, przez zwolenników przyłączenia do Rosji, gmachu parlamentu Autonomicznej Republiki Krymu w Symferopolu, Tatarzy mieszkający na Krymie stracili poczucie bezpieczeństwa.

- Uzbrojeni ludzie  w centrum miasta, rosyjska flaga  - ja czuję się nie w swoim kraju, nie na swojej ziemi. Dziś rano nie mogłam wyjechać do pracy, a pracuję w Symferopolu. Mój brat odebrał mnie z dworca, siedziałam w domu i nie wiedziałam, czy mogę wyjść. Nieznani ludzie są w parlamencie. Nie wiadomo, jakie mają zamiary - mówi Arzy Osmanowa.

Jej zdaniem, wynik zapowiadanego na 25 maja referendum w sprawie rozszerzenia autonomii Krymu jest z góry przesądzony, Krym wejdzie w skład Rosji. - Nie dlatego jednak, ze większość jego mieszkańców jest za Rosją, ale dlatego, że referendum będzie sfałszowane - uważa..

-  Bo naprawdę nie tylko krymscy Tatarzy chcą należeć do Ukrainy, ale też tutejsi Ukraińcy, a nawet Rosjanie, który już urodzili się na Krymie i czują się bardziej mieszkańcami Ukrainy. Najwyżej 30 - 40 procent mieszkańców chce należeć do Rosji - ocenia krymska Tatarka. Jest ona rozczarowana słabą reakcją  władz w Kijowie na to, co dzieje się teraz na Krymie. -  Mówiono dziś , że Turczynow (red. p.o. prezydenta , szef parlamentu Ukrainy) miał przyjechać wieczorem na Krym, ale nie wiadomo co będzie mówił lub robił. Przez cały dzień mogli coś zrobić, służba bezpieczeństwa Ukrainy wcześniej mogła coś zrobić,  a nie tylko patrzeć co się dzieje na Krymie - powiedziała IAR Arzy Osmanowa.

Mieszkanka Bakczysaraju podkreśla, że nie ma żadnych wiarygodnych informacji o sytuacji, dlatego rośnie niepewność i niepokój.  - Ludzie zwracają  się ku Rosji, bo mają  dostęp do rosyjskojęzycznych mediów podporządkowanych polityce Moskwy. Brakuje natomiast rosyjskojęzycznych informacji z Kijowa, które mogłyby dać mieszkańcom Krymu szansę poznania informacji ze strony ukraińskiej - mówi Osmanowa.

O sytuacji na Ukrainie - tu zobacz więcej>>>

mc