Logo Polskiego Radia
IAR
Izabela Zabłocka 08.03.2014

Protasiewicz rezygnuje ze startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego

Europoseł PO i wiceszef Parlamentu Europejskiego Jacek Protasiewicz rezygnuje ze startu w wyborach 25 maja. Jak dowiedziało się Radio Wrocław, o decyzji przesądziły wyniki badania opinii publicznej, które po incydencie na lotnisku we Frankfurcie zamówiła Platforma Obywatelska.
Jacek Protasiewicz rezygnuje z kandydowania do PEJacek Protasiewicz rezygnuje z kandydowania do PEParlament Europejski

Instytut badawczy sprawdził jak wyborcy zareagują na kandydaturę Jacka Protasiewicza, który miał być lokomotywą we wrocławsko-opolskim okręgu wyborczym. Wynika z nich, że polityk zamiast promować listę byłby dla partii tylko problemem.

Niektórzy działacze PO nie ukrywali, że oczekiwali rezygnacji Protasiewicza, po tym, jak niemiecki "Bild" opublikował tekst kompromitujący polityka.

Sam europoseł tłumaczy, że decyzję podjął po konsultacjach z prawnikami PE. - Procedura wyjaśniania incydentu potrwa dłużej niż czas, jaki mamy na ustalenie list wyborczych - zaznaczył wiceszef europarlamentu. Dodał, iż chce, żeby Polacy mieli przeświadczenie, że nie będzie się chronił za immunitetem. Podkreślił, że to jest jego autonomiczna decyzja.

TVN24/x-news

Teraz najważniejsze pytanie brzmi kto będzie dolnośląską jedynką PO? Europejskie aspiracje mają Barbara Zdrojewska, Stanisław Huskowski i Jerzy Tutaj. W sobotę, władze partii na Dolnym Śląsku wybiorą 10 osób zainteresowanych startem. Kolejność na listach, ma ustalić do połowy marca zarząd krajowy PO.

Protasiewicz w ubiegłym tygodniu awanturował się z obsługą lotniska we Frankfurcie. Była konieczna interwencja policji. "Bild" napisał, że polityk miał wyzywać obsługę portu, był pijany i agresywny, słaniał się na nogach. Zabrał też innemu pasażerowi wózek do bagażu. Przy tym miał krzyczeć "Heil Hitler" i pytać wszystkich naokoło czy byli kiedykolwiek w Auschwitz.

Protasiewicz zatrzymany w Niemczech. "Bild": nazi-skandal >>>

Według wiceprzewodniczącego PE - to obsługa zachowywała się arogancko, a on został sprowokowany słowem "Raus", które w Polsce kojarzy się z latami okupacji.

TVN24/x-news

Na gorąco sprawę komentował premier Donald Tusk. Jego zdaniem, niezależnie od strony odpowiedzialnej za zajście, zachowanie polityka na stanowisku wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego jest nie do zaakceptowania. Szef rządu dodał, że oczekuje szczegółowych wyjaśnień od europosła PO.

TVN24/x-news

Premier gani Protasiewicza czytaj więcej >>>

Po wydarzeniu, Jacek Protasiewicz dostał silne wsparcie od Hansa-Gerta Poetteringa, byłego  przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. - Chcę tutaj zaznaczyć, że Jacek jest moim bardzo dobrym przyjacielem, polskim i europejskim patriotą. I to jest w tym momencie dla mnie bardzo ważne.  Oczywiście, wierzę mu w to, co przedstawił, dlatego teraz musimy dociec, co tak naprawdę się stało. Jeżeli został sprowokowany, to musimy się dowiedzieć, dlaczego tak się stało - powiedział Hans-Gert Poettering.

TVN24/x-news

28 stycznia Protasiewicz zrezygnował jednak z funkcji przewodniczącego klubu PO-PSL w europarlamencie, a także zrzekł się roli szefa kampanii w wyborach do PE.

Eurodeputowany powiedział IAR, że podjął taką decyzję dla dobra swojej partii. Jak podkreślił, jest obecnie krytycznie oceniany przez wyborców i sympatyków Platformy.

- Dzisiaj poinformowałem premiera Donalda Tuska o rezygnacji z funkcji przewodniczącego klubu PO-PSL w Parlamencie Europejskim i szefa kampanii wyborczej PO. Wyraziłem także ubolewanie w związku z incydentem na lotnisku we Frankfurcie. Chcę także przeprosić wszystkich, którym moje niewłaściwe zachowanie sprawiło przykrość. Okoliczności, które starałem się opisać rzetelnie i szczegółowo, nie usprawiedliwiają mojego zachowania - mówił wtedy Protasiewicz.

"Zagrała polska dusza"

W pierwszym, dużym wywiadzie jakiego udzielił tygodnikowi "Wprost" po incydencie we Frankfurcie, polityk PO przyznał, że jest mu bardzo wstyd za to, że dał się sprowokować i wciągnąć w pyskówkę. Od premiera miał usłyszeć, że się po nim tego nie spodziewał.

Zapytany po co mu była kłotnia z celnikiem powiedział, że to sprawa polskiej duszy, zwłaszcza kresowej. - W "Panu Tadeuszu” nawet stateczny Sędzia w pewnym momencie widzi siebie "z synowcem na czele”. Nie myśli, czy to ma sens, tylko daje się ponieść emocjom, bo "jakoś to będzie”. Sędzia, a co dopiero jakieś hreczkosieje, do których mi genetycznie bliżej niż do Sędziego - mówi Protasiewicz. 
Przyznał też, że wypił o te dwie buteleczki za dużo, ale gdybym usłyszał "raus!” i bez nich, też bym pewnie nie wytrzymał.

Protasiewicz zapowiedział, że zawiesił działalność na polu europejskim, ale w regionie będzie się starał o odzyskanie zaufania wyborców i sympatyków PO.

IAR/Radio Wrocław/"Wprost"