Ćwiczenia w rejonach graniczących z Ukrainą zostały ogłoszone 24 kwietnia. Wtedy szef resortu obrony stwierdził, że jest to reakcja na operację antyterrorystyczną ukraińskiej armii.
Na poligony wyszli między innymi żołnierze Południowego Okręgu Wojskowego z siedzibą w Rostowie nad Donem. Okręg graniczy z południowo-wschodnimi rejonami Ukrainy.
Wojskowi ćwiczyli między innymi: marsz w trudnych warunkach, błyskawiczne przerzuty oddziałów oraz uczyli się, jak przetrwać na terenie przeciwnika.
Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>
Rosjanie mieszkający w strefie przygranicznej, w okolicach Nowoszachtynska, przyznawali w rozmowie z Polskim Radiem, że zarówno napięcia po stronie ukraińskiej, jak i manewry własnych wojsk wzbudzają ich obawy. Mówili o strachu przed dywersantami.
W poniedziałek późnym wieczorem minister Siergiej Szojgu polecił żołnierzom powrót do koszar. Jak stwierdził - jest to odpowiedź na działania władz w Kijowie, które nie zamierzają wysyłać armii przeciwko ludności cywilnej.
Manewry w Południowym Okręgu Wojskowym uznane zostały przez Kijów za prowokację. Ukraińskie ministerstwo obrony twierdziło, że rosyjskie wojska ćwiczą zaledwie 2 kilometry od pasa granicznego.
IAR, bk