Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 05.05.2014

Siemoniak o sytuacji na Ukrainie: to wojna domowa

- Wojna domowa toczy się między oficjalnym ośrodkiem władzy a zbuntowanymi rejonami na południu i wschodzie Ukrainy - uważa minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak.

Według szefa MON na Ukrainie już dawno przekroczono "cienką czerwoną linię" między pokojowymi demonstracjami a "pełzającą wojną domową". Dodatkowo krwawe zamieszki pokazują, jak bezradna w wielu kwestiach jest ekipa rządząca z Kijowa. Widać to chociażby na przykładzie Odessy, gdzie w miniony weekend doszło do krwawych zamieszek. Najpierw grupa separatystów rozbiła pokojową demonstrację w imię jedności Ukrainy, później padli ofiarą uczestników pochodu. Szacuje się, że zginęło ponad 40 osób.

- Jeśli mamy taką sytuację, że są miasta, nad którymi rząd nie panuje, a w tych miastach działają punkty kontrolne, gdzie są uzbrojeni, umundurowani ludzie ze sprzętem z transporterami czy też bronią przeciwlotniczą, bo taką został zestrzelony śmigłowiec armii ukraińskiej, to jest to sytuacja, która wyczerpuje znamiona sytuacji wojennej - powiedział szef MON.

Ukraińskie wojsko straciło kolejny helikopter>>>

Siemoniak sądzi, że w tej chwili na południu i wschodzie Ukrainy toczy się coś w rodzaju "walki o rząd dusz". Stawką tej bitwy są setki obywateli, którzy albo opowiedzą się za ekipą z Kijowa, albo będą dążyli do oderwania i pozostania pod wpływem potężnego sąsiada - Rosji.

- Widać wyraźne ślady działania Rosji w tej sprawie. Na pewno Rosja prowadzi różne działania. Sądzę, że to jest widoczne dla opinii publicznej - powiedział minister.
Minister ocenił, że lokalne władze ukraińskie działają w sposób niezadowalający i niewłaściwy. Zwrócił uwagę na przypadki przechodzenia milicji na stronę separatystów i wydarzenia w Odessie. - Te demonstracje w Odessie przecież były zaplanowane, zgłoszone, więc obowiązkiem władz było się do nich odpowiednio przygotować. Jeżeli się do tego nie przygotowały, to sytuacja się wymknęła spod kontroli i mamy tragedię - powiedział Siemoniak.

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

Także szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz mówi o wojnie na Ukrainie. Według niego, zarówno USA, jak i Unia Europejska robią wszystko, co w ich mocy by "nie doszło do najgorszego". - Jednym z elementów strategii są sankcje wobec Rosji, która jest traktowana przez społeczność międzynarodową jako agresor - tłumaczył.


(źródło: TVN24/x-news)

Sienkiewicz zapewnił też, że polskie władze są przygotowane na wszystkie, nawet najgorsze, scenariusze rozwoju sytuacji.

Eksperci są zgodni: Moskwa dąży do zdestabilizowania sytuacji przed, zaplanowanymi na 25 maja, wyborami i prezydenckimi na Ukrainie. Piotr Kościński z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych uważa, że wynik tego głosowania jest łatwy do przewidzenia: wygra kandydat Majdanu. - Wszystko jedno, czy to będzie Petro Poroszenko, czy Julia Tymoszenko, na pewno ktoś prozachodni i zdecydowanie przeciwny temu, co działo się za prezydentury Janukowycza - powiedział ekspert.

Jego zdaniem, będzie to możliwe, bo w głosowaniu nie weźmie udziału Krym. Przypomniał, że gdyby w poprzednich wyborach Krym nie głosował, prezydentem zostałaby Julia Tymoszenko. Zdaniem eksperta, wybory mogą się nie odbyć także w niektórych miejscach na wschodzie kraju, bądź jeśli się odbędą - część osób je zbojkotuje.

''IAR/PAP/asop

Zobacz galerię: Dzień na zdjęciach>>>