Moskwa zauważa, że nie skończyła się jeszcze żałoba po zabitych w Odessie, a już na wschodzie Ukrainy znowu leje się krew. Rosyjscy dyplomaci nazywają działania wojska i milicji "przestępczą operacją”, a władze w Kijowie oskarżają o nacjonalizm i brak chęci do przeprowadzenia reform.
Rosyjskie MSZ kolejny raz potępia operację wojskową prowadzoną w separatystycznych regionach. - Działania ukraińskich władz przynoszą nowe ofiary, zbliża się katastrofa humanitarna w blokowanych miastach - można przeczytać w oświadczeniu rosyjskiej dyplomacji. MSZ podkreśla, że w tych miejscach w których od dawna trwają walki, brakuje już lekarstw i żywności. - Wzywamy kijowskich organizatorów tego terroru, aby ocknęli się, przerwali rozlew krwi, odesłali wojsko do koszar, aby wreszcie można było usiąść do rozmów i zacząć normalny dialog - tego typu sformułowania znalazły się w oświadczeniu rosyjskiego resortu spraw zagranicznych.
Ukraińskie wojsko straciło kolejny helikopter>>>
Kijów prowadzi operację przeciwko prorosyjskim separatystom na wschodzie kraju. MSW Ukrainy poinformowało w poniedziałek, że w operacji przeciwko separatystom w Słowiańsku zginęło czterech wojskowych ukraińskich, a około 30 zostało rannych. Według resortu są także ofiary wśród ludności cywilnej. Ich liczby nie podano. P.o. prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow zarzuca Rosji prowadzenie wojny przeciwko Ukrainie.
Kryzys ukraiński - zobacz serwis specjalny >>>
Eksperci nie mają wątpliwości, że Moskwa dąży do destabilizacji sytuacji u swojego sąsiada, chce uniemożliwić przeprowadzenie wyborów prezydenckich i w konsekwencji podporządkować sobie Ukrainę.
IAR/PAP/asop