Logo Polskiego Radia
IAR
Michał Chodurski 04.08.2014

Mimo rozejmu Izrael zbombardował domy w Gazie

Co najmniej jedna osoba zginęła, a 30 zostało rannych w izraelskim ataku na cele w Strefie Gazy.
Gaza: akcja ratownicza na gruzach jednego ze zbombardowanych domówGaza: akcja ratownicza na gruzach jednego ze zbombardowanych domówPAP/EPA/OLIVER WEIKEN

Wszystko wydarzyło się zaledwie kilka minut po tym, jak w życie wszedł ogłoszony przez Izrael rozejm w Strefie Gazy. Pociski wystrzelone prawdopodobnie z myśliwców F-16 trafiły w dwa budynki w gęsto zaludnioną dzielnicę Szati.

Obóz uchodźców Szati to gęsto zaludniona dzielnica w centrum Gazy. Świadkowie mówili wysłannikowi Polskiego Radia Wojciechowi Cegielskiemu, że izraelskie pociski uderzyły w jeden z domów o 10.06 czasu lokalnego, czyli 6 minut po tym, jak w życie wszedł rozejm. - Siedziałem z rodziną w domu. Nagle zaatakowali nas. Wszyscy tutaj słyszeli huk. Dzieci były przestraszone. Nie rozumiem, dlaczego zaatakowali wtedy, gdy już zaczął się rozejm - mówi Polskiemu Radiu Ahmad Muhammad z drugiego ze zniszczonych domów.

Zbombardowany
Zbombardowany dom w dzielnicy Szati, fot. Wojciech Cegielski Polskie Radio

Na miejscu Palestyńczycy przegrzebują ruiny budynków w poszukiwaniu ciał kolejnych zabitych. Miejscowi twierdzą, że w ataku zginęło 5 osób, choć palestyńskie służby medyczne potwierdzają śmierć 8-letniej dziewczynki.

 

"To szaleństwo musi się skończyć"

Przez siedem godzin w Gazie obowiązywał humanitarny rozejm, ogłoszony przez Izrael. Wyjątkiem była miejscowość Rafah, gdzie wciąż toczą się ciężkie walki między izraelską armią a bojownikami Hamasu. W czasie rozejmu Hamas nie przestawał jednak strzelać rakietami. Od rana wystrzelono co najmniej kilkanaście pocisków.

Wojna w Strefie Gazy - tu czytaj więcej>>>

Wojna w Gazie trwa już 4 tygodnie. Izrael wycofał większość sił lądowych z Gazy, ale nadal patroluje i atakuje palestyńską enklawę z powietrza.

ONZ alarmuje: Gazie grozi katastrofa humanitarna

Drastycznie rosną ceny żywności i artykułów pierwszej potrzeby w Gazie. Przedłużająca się wojna sprawiła, że Palestyńczycy wykupują towary ze sklepów na wypadek, gdyby konflikt miał potrwać jeszcze kolejne dni. W Gazie zaczyna brakować jedzenia a nawet gotówki.

Jak relacjonuje Wojciech Cegielski, w czasie dzisiejszego 7-godzinnego rozejmu Palestyńczycy "szturmowali" sklepy. Chcieli zrobić zapasy na najbliższe kilka dni. Ale w sklepach kończy się towar. Właściciele podnoszą ceny żywności, bo sami muszą płacić więcej hurtownikom.

- Karton jajek jeszcze niedawno kosztował 11 szekli. Teraz musiałem podnieść cenę do 22 szekli. Ludzie myślą, że my to robimy specjalnie, ale to nie tak. My też płacimy za to więcej - mówi Polskiemu Radiu Muhammad, właściciel jednego ze sklepów w centrum Gazy. Paczka papierosów, która kosztowała niedawno 13 szekli, teraz kosztuje 25. Za wodę, zamiast jednego szekla trzeba nawet płacić 10 szekli.

Izrael co prawda pozwala na import towarów do Gazy przez przejście Kerem Szalom, ale Palestyńczycy wykupują ze sklepów co się tylko da, przez co zapasy szybko się kończą.

W Gazie brakuje także gotówki. Palestyński bank wprowadził ograniczenia na wypłaty z bankomatów, a w niektórych miejscach nie można wypłacić szekli, a jedynie dolary. Przed większością bankomatów w ciągu dnia stoją długie kolejki.

ONZ już kilka dni temu alarmowała, że Gazie grozi katastrofa humanitarna. W palestyńskiej enklawie wciąż nie ma prądu, a cena paliwa do generatorów również systematycznie idzie w górę.

 

CNN Newsource/x-news

Tymczasem w Jerozolimie panikę wywołał rzekomy atak terrorystyczny. Kierowana przez Palestyńczyka koparka wjechała w autobus i przewróciła go. Zginął jeden izraelski pieszy, a do zdarzenia doszło po zachodniej, izraelskiej części miasta. Policja przesłuchuje teraz kierowcę koparki.

mc

''