Logo Polskiego Radia
PAP
Katarzyna Karaś 10.08.2014

Rosja: prowadzimy rozmowy w sprawie wysłania pomocy humanitarnej na Ukrainę

Wcześniej USA, Wielka Brytania i Niemcy stanowczo ostrzegły Moskwę przed przeprowadzaniem interwencji wojskowej na Ukrainie pod pretekstem misji humanitarnej.
Ukraiński żołnierz podczas akcji niedaleko DonieckaUkraiński żołnierz podczas akcji niedaleko DonieckaPAP/EPA/ROMAN PILIPEY

Tymczasem szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow poinformował, że władze w Moskwie prowadzą rozmowy z Kijowem, Międzynarodowym Komitetem Czerwonego Krzyża i ONZ "w sprawie wysłania pilnej pomocy humanitarnej na wschodnią Ukrainę, do Ługańska i Doniecka".
Te dwa miasta są ostatnimi bastionami prorosyjskich separatystów na Ukrainie. Zachód oskarża Rosję o dostarczenie rebeliantom broni, czemu Moskwa zaprzecza.
Ławrow podkreślił, że na Ukrainie niezbędny jest rozjem, który umożliwiłby dostarczenie pomocy humanitarnej ludności cierpiącej z powodu walk. - Naszym zdaniem to pilna kwestia, ta sprawa nie cierpi zwłoki - stwierdził.
Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>
Pomoc? Tylko za zgodą Ukrainy
Niemiecki minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier stwierdził w niedzielę, że rosyjska pomoc humanitarna dla Ukrainy może być dostarczona tylko za wyraźną zgodą władz w Kijowie. Dostawy dla ludności powinny - zdaniem szefa niemieckiej dyplomacji - odbywać się pod egidą niezależnych i doświadczonych organizacji międzynarodowych, takich jak Czerwony Krzyż.
W oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej MSZ przypomniano, że rząd niemiecki już na początku lipca zwiększył pomoc humanitarną dla Ukrainy do 3,5 mln euro. Jak zaznaczono, Niemcy współpracują z wieloma organizacjami międzynarodowymi w celu skoordynowania działań pomocowych i zagwarantowania, że pomoc trafi we właściwe ręce.
Separatyści gotowi na rozejm
W sobotę premier samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej Aleksandr Zacharczenko oświadczył, że prorosyjscy separatyści są gotowi na rozejm w walkach z ukraińskimi siłami, "aby zapobiec rozlewaniu się katastrofy humanitarnej w Donbasie". Oświadczył, że w Doniecku brakuje wody, żywności, leków i elektryczności.
Jednocześnie Zacharczenko zaznaczył, że separatyści są wciąż gotowi bronić miasta w razie szturmu.
Eksperci zauważają, że wypowiedź premiera samozwańczej DRL może być obliczona na zwiększenie presji międzynarodowej w celu dopuszczenia na Ukrainę rosyjskiej misji.
Wcześniej separatyści ogłosili, że zgodzą się na rozejm, ale pod warunkiem, że ukraińska armia wycofa się ze wschodniej Ukrainy.
Kijów nie godzi się na rozejm
W okolicach Doniecka nadal trwają walki między ukraińskimi żołnierzami a prorosyjskimi separatystami. Starcia koncentrowały się w rejonie położonego na wschód od Doniecka miasta Krasnyj Łucz. Stanowi ono węzeł kolejowy i drogowy, wykorzystywany - jak twierdzi strona rządowa - przez Rosję w jej dostawach broni dla rebeliantów.
W samym Doniecku przez około osiem godzin do południa w niedzielę słychać było dochodzące z przedmieść odgłosy wybuchów pocisków artyleryjskich. Na północy Doniecka w dzielnicy Putiłowka wybuchł pożar trafionego najprawdopodobniej pociskiem budynku ukraińskiej spółki telefonicznej Ukrtelecom.
Rzecznik ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Andrij Łysenko podał w niedzielę, że w ciągu ubiegłych 24 godzin siły rządowe "pomyślnie kontynuowały operacje ofensywne, wyraźnie wzmacniając pierścień okrążenia wokół stolicy Donbasu Doniecka". Według niego w szeregach rebeliantów szerzą się panika, chaos i dezercje.
Rzecznik RBNiO oznajmił, że deklaracja władz DRL o gotowości zawarcia rozejmu jest krokiem bez jakiegokolwiek praktycznego znaczenia. - Jeśli jest taka inicjatywa, to realizuje się ją praktycznie, a nie tylko słowami: wywiesza się białe flagi, składa się broń. I w takim przypadku nikt już nie będzie do nich strzelał - powiedział Łysenko.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

PAP, kk

''