Logo Polskiego Radia
PAP
Artur Jaryczewski 09.01.2015

Atak na redakcję "Charlie Hebdo". Jeden z zamachowców: zostałem wysłany przez Al-Kaidę

Jeden ze sprawców zamachu na redakcję "Charlie Hebdo", Cherif Kouachi, powiedział w piątek francuskiej telewizji BFMTV, że został wysłany przez Al-Kaidę w Jemenie - podały media francuskie. - Jesteśmy obrońcami proroka - mówił Kouachi.
Dwaj sprawcy zamachu na satyryczny tygodnik Charlie Hebdo zostali w zabici podczas ataku sił bezpieczeństwa na drukarnię na północny wschód od ParyżaDwaj sprawcy zamachu na satyryczny tygodnik "Charlie Hebdo" zostali w zabici podczas ataku sił bezpieczeństwa na drukarnię na północny wschód od ParyżaPAP/EPA/YOAN VALAT

Według BFMTV zamachowiec skontaktował się ze stacją w piątek rano. Tego samego dnia ok. godz. 15 kontakt z BFMTV nawiązał także Amedy Coulibaly, który wziął zakładników w sklepie koszernym w Paryżu. Fragmenty wypowiedzi obu z nich stacja nadała wieczorem, już po zabiciu zamachowców - braci Kouachi oraz Calibaly'ego - w dwóch odrębnych operacjach sił specjalnych.

Kouachi oświadczył, że był finansowany przez emira Anwara al-Awlakiego, który zginął w 2011 roku w ostrzale z amerykańskiego samolotu bezzałogowego.

ATAK NA REDAKCJĘ "CHARLIE HEBDO" - czytaj więcej >>>

Z kolei Coulibaly powiedział BFMTV, że otrzymywał instrukcje od Państwa Islamskiego. Twierdził także, że był w kontakcie z braćmi Kouachi i ich działania były koordynowane. Podczas gdy celem braci Kouachi była redakcja "Charlie Hebdo", jego zadaniem było zabicie policjantów - oświadczył Coulibaly.

Jak zastrzegają media francuskie, te informacje należy traktować z rezerwą.

Coulibaly twierdził też, że nie żyje czterech zakładników, których wziął w sklepie koszernym we wschodniej części Paryża. Jak zauważają media, oznaczałoby to, że ludzie ci zginęli jeszcze przed szturmem sił bezpieczeństwa w piątek wieczorem.

Źródło: CNN Newsource/x-news

Również wcześniej pojawiły się w mediach informacje, że niektóre z ofiar zostały zabite w strzelaninie na początku uwięzienia zakładników.

PAP/aj