Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
migrator migrator 18.06.2009

Walka o władzę

"Masowe protesty w Iranie to walka wewnątrz klanu władzy".

Kolejny dzień trwają masowe protesty w Iranie. Abbas al-Musawi wzywa do pokojowych manifestacji. Komentatorzy podkreślają, że obecne protesty wyszły poza ramy walki o powtórzenie wyborów i stają się próbą zreformowania państwa.

- Mówimy, że walczy ze sobą władza i opozycja, ale w rzeczywistości to, co obecnie się dzieje w Iranie, to walka wewnątrz samego klanu władzy – powiedział w Programie I Polskiego Radia Mariusz Borkowski z Informacyjnej Agencji Radiowej.

Abbas al-Musawi Musawi i Mahmud Ahmadineżad pochodzą z tego samego obozu politycznego. Obaj od lat są związani z władzą. Obie strony bronią również Republiki Islamskiej i zdobyczy dewocji z 1979 roku. – Różnica polega na tym, że Ahmadineżad chce rewolucji opartej na populizmie, nacjonalizmie i twardej postawy wobec Zachodu. Musawi i jego zwolennicy chcą z kolei czegoś, co kiedyś robił Ali Akbar Haszemi Rafsandżani, czyli dogadywać się ze światem – podkreślił komentator.

Zdaniem Mariusza Borkowskiego obecnie uwidacznia się również rozłam w narodzie, który powstał podczas wyborów w 2005 roku w wyniku kampanii Ahmadineżada. Przeciwstawił on sobie biednych i bogatych Irańczyków, oskarżając tych ostatnich o okradanie państwa i wyzysk. Obecnie na ulice Teheranu wyszli ludzie związani z klasą średnią.

Stanisław Janecki, redaktor naczelny tygodnika „Wprost”, podkreślił, że ewentualna zmiana prezydenta nie przesądza o niczym, ponieważ w obozie Musawiego znajdują się tacy politycy, jak Ali Chamenei czy Rafsandżani, czyli dwaj ludzie, którzy są odpowiedzialni za uwikłanie władzy w teokrację. – Nie zapominajmy, że Ahmadineżad w czasie kampanii wyborczej opowiedział się przeciwko arystokracji i za ograniczaniem władzy duchownych. On jest bardziej agresywny wobec Zachodu, ale to nie oznacza, że Musawi reprezentuje władzę liberalną – podkreślił Janecki w Programie I Polskiego Radia.

Ali Rafsandżani jest obecnie przewodniczącym 86-osobowego Zgromadzenia Ekspertów, które teoretycznie może odwołać Najwyższego Przywódcę Iranu Ali Chamenei’ego opowiadającego się za utrzymaniem się przy władzy przez Achmadineżada. Według analityków około jedna trzecia członków Zgromadzenia Ekspertów opowiada się po stronie Rafsandżaniego, natomiast spośród pozostałych, jedna czwarta popiera ajatollaha Mohamada Taghi Mesbah Yazdi'ego, który jest mentorem Ahmadineżada. Nie wiadomo jednak jak zachowają się pozostali członkowie zgromadzenia przy ewentualnej próbie pozbawienia władzy Chamnei’ego.

Władze nie chcą tłumić protestów

Irańskie władze są w stanie poradzić sobie z masowymi demonstracjami, nie uciekając się do metod siłowych - pisze izraelski dziennik "Jedijot Achronot". Izraelczycy przyznają nieoficjalnie, że śledzą wydarzenia w Iranie między innymi za pomocą satelitów szpiegowskich.

Dziennik uważa, że reżim w Teheranie jest przygotowany na krwawe stłumienie protestów, ale zdecyduje się na to tylko, gdy poczuje się w poważnym stopniu zagrożony.

Wydarzenia w Iranie obserwowane są także w krajach arabskich, które obawiają się, że wstrząsy społeczne przeniosą się na ich teren. Zdaniem mediów, największe obawy odczuwają arabscy sojusznicy Teheranu - zwłaszcza Syria, a także rządzona przez Hamas Strefa Gazy oraz Liban pod rządami Hezbollahu.

Obecnie walka toczy się o równowagę i stabilizację sytuacji politycznej w kraju, a także o to, jak w przyszłości będzie wyglądała współpraca Iranu na arenie międzynarodowej.

Wydawany w Londynie arabski dziennik "Al Szark al-Awsat" pisze, że szejk Nasrallah, lider Hezbollahu, ostrzegł zwolennikow zachodniej opcji w Libanie, by nie starali się wykorzystać obecnej sytuacji w Iranie. Według ekspertów, Hezbollah otrzymuje co roku od Iranu ponad 100 milionów dolarów.

To nie jest zwykły protest

Zdaniem byłego korespondenta BBC w Teheranie, Jim’a Muir’a, obecne protesty są wynikiem trwającego od lat sprzeciwu społeczeństwa wobec sposobu sprawowania władzy przez irańskich polityków. Jego zdaniem kryzys nie dotyczy tylko przegranych przez Musawiego wyborów prezydenckich. Obecnie walka toczy się o równowagę i stabilizację sytuacji politycznej w kraju, a także o to, jak w przyszłości będzie wyglądała współpraca Iranu na arenie międzynarodowej.

„Radość z entuzjastycznego”

Irańskie Zgromadzenie Ekspertów, najważniejszy organ religijny w kraju, wyraziło w czwartek zadowolenie z wysokiej frekwencji w wyborach prezydenckich 12 czerwca, przemilczało jednak kontrowersje wokół reelekcji Mahmuda Ahmadineżada.

Zgromadzenie, które liczy 86 duchownych i nadzoruje m.in. działalność przywódcy duchowo-politycznego ajatollaha Alego Chamenei’ego, wyraziło "radość z entuzjastycznego i masowego udziału w wyborach 85 procent rewolucyjnego narodu".

Ahmadineżad oskarżał przywódcę Zgromadzenia, byłego prezydenta Akbara Haszemiego Rafsandżaniego, o kierowanie kampanią jego głównego rywala w wyborach, Mir-Hosejna Musawiego, który kwestionuje ich wynik.

Również w czwartek rzecznik Rady Strażników - jednego z najważniejszych organów państwowych w Iranie, odpowiedzialnego m.in. za zatwierdzanie wyników wyborów - Abbasali Kadchodai powiedział w telewizji, że trzech kandydatów pokonanych w wyborach prezydenckich złożyło skargę, w której wymienili 646 nieprawidłowości.

Rada postanowiła zaprosić tych kandydatów na spotkanie w sobotę, by omówić zgłoszone nieprawidłowości. Jak zaznaczyła, jest gotowa ponownie przeliczyć glosy, ale wykluczyła unieważnienie wyników wyborów.

Wśród zgłoszonych nieprawidłowości jest niewystarczająca liczba kart do głosowania, próby nakłonienia wyborców do oddania głosu na konkretnego kandydata i uniemożliwianie przedstawicielom różnych kandydatów dostępu do lokali wyborczych - powiedział Kadchodai.

(rk, pap, iar, bbc, nytimes)