Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
migrator migrator 01.06.2009

Trochę inny parlament

Europosłowie reprezentują nie tylko własne interesy narodowe.
Budynek Parlamentu EuropejskiegoBudynek Parlamentu Europejskiegofot. wikipedia

- Głosując na krajowych kandydatów należy wziąć pod uwagę, że w PE będą oni reprezentowali nie tylko własne interesy narodowe, ale przede wszystkim interesy swoich frakcji, szczególnie w kwestiach gospodarczych - mówi w rozmowie z Polskim Radiem Wojciech Gagatek, politolog z Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego we Florencji.

W jakim stopniu europosłowie mogą kształtować politykę Unii Europejskiej?

Jest wiele elementów polityki UE o których decyduje PE. Jednak jedną z jego najważniejszych kompetencji jest uczestnictwo w procedurze współdecydowania. Wówczas Parlament Europejski na równi z Radą Europejską staje się ustawodawcą.

Jako sukces Parlamentu wymieniana jest decyzja o zaostrzeniu zobowiązań dotyczących emisji dwutlenku węgla. Można również wymienić zmniejszenie kosztów roamingu czy zaostrzenie przepisów dla producentów substancji chemicznych. Podsumowując, materia w której decyduje Parlament Europejski nie zawsze ma duże znacznie dla interesu narodowego, ale przede wszystkim ma znaczenie dla zwykłych obywateli.

Czy Parlament Europejski może kontrolować inne organy UE, choćby Komisję Europejską?

Oczywiście. Należy pamiętać, że w Unii Europejskiej inaczej niż w systemach politycznych państw członkowskich, europosłowie nie posiadają inicjatywy ustawodawczej. To prawo jest zastrzeżone jedynie dla Komisji Europejskiej. Utarło się jednak, że posłowie mogą prosić czyli lobbować w Komisji Europejskiej, aby ona na podstawie sprawozdań przygotowała konkretny projekt aktu ustawodawczego.

Dlaczego PE został podzielony na frakcje, które nie reprezentują interesów narodowych?

Kiedy w latach 50. kształtował się Parlament Europejski nie było praktyki, żeby posłowie, wtedy jeszcze do Wspólnego Zgromadzenia, zasiadali we frakcjach reprezentujących ich poglądy polityczne. Posłowie wówczas mieli zasiadać według podziałów narodowych. Jednak właśnie ci pierwsi eurodeputowani stwierdzili, że aby PE miał odpowiedni wpływ na kształt UE, posłowie powinni podzielić się tak jak w tradycyjnym parlamencie. Wtedy właśnie wprowadzono zwyczaj zasiadania we frakcjach, co potem stało się elementem regulaminu PE. Chciałem zwrócić uwagę na to, że nie tylko w Polsce, ale i w całej Unii Europejskiej, obywatele nie dostrzegają partyjnego aspektu funkcjonowania PE, często traktując go jako kolejną instytucję do obrony interesów narodowych. Głosując na krajowych kandydatów należy wziąć pod uwagę, że w PE będą oni reprezentowali nie tylko własne interesy narodowe, ale przede wszystkim interesy swoich frakcji, szczególnie w kwestiach gospodarczych.

Czy duże partie w PE mają większe znaczenie, a głosy ich posłów są mają większy wpływ na kształt UE?

To jest bardzo skomplikowany temat. Platforma Obywatelska stara się wykazać, że uczestnictwo jej posłów w dużej frakcji jaką jest EPP da Polsce większe korzyści. Inne partie mówią, że to nie prawda. Mogę na to pytanie odpowiedzieć odnosząc się do badań naukowych, które od wielu lat prowadzone są w kontekście Parlamentu Europejskiego. Politologia doszła do wniosku, że członkostwo w małych fakcjach znacznie ogranicza realny wpływu na forum parlamentarnym. Praktycznie żadnego wpływu nie mają posłowie niezrzeszeni. PE rządzi się bowiem wedle starannie sformułowanego systemu, stawiającego większe partie na uprzywilejowanym miejscu. Nie chodzi tylko o to, że duże frakcje mają większe wpływy, gdyż jest to zupełnie naturalne, ale o to, że ich znacznie jest dodatkowo potęgowane korzystnym dla nich systemem podziału stanowisk w wewnętrznej strukturze parlamentu czy też zadań poselskich. Znaczy to, że możliwości wykazania się skutecznością posła z niedużej partii są mniejsze. Rzadko się bowiem zdarza, żeby takiemu posłowi było powierzone przygotowanie ważnego sprawozdania poselskiego czy też przewodnictwo prestiżowej komisji parlamentarnej.

Czy przy głosowaniach zdarza się, że frakcje ze sobą współpracują?

To jest bardzo znana praktyka. Utarła się nawet koalicja wielkich frakcji, Europejskiej Partii Ludowej i Partii Europejskich Socjalistów, która polega na tym, że w sprawach najważniejszych dla Parlamentu Europejskiego, które warunkują jego pozycję instytucjonalną, te dwie frakcje nawiązywały tak zwane porozumienia techniczne. To dotyczyło takich głosowań jak na przykład wybór przewodniczącego PE. Nazywane jest „technicznym”, ponieważ nie wynika bezpośrednio z przekonać politycznych, ale zasady, że rola Parlamentu Europejskiego powinna być zwiększana. Trzeba podkreślić, żeby aby PE miał wpływ w procedurze współdecydowania musi dysponować siłą 2/3 głosów. Czasem do koalicji EPL i PES włączają się również liberałowie.

Od lat obserwujemy spadek frekwencji w wyborach do Parlamentu Europejskiego we wszystkich krajach członkowskich. Skąd ta tendencja?

Można podać kilka przyczyn tego zjawiska. To dotyczy niezrozumienia PE i jest wynikiem braku informacji na jego temat w środkach masowego przekazu. Partie zwracają uwagę, że media nie interesują się funkcjonowaniem Parlamentu Europejskiego, więc przeznaczają na kampanię wyborczą niewielkie środki finansowe i osobowe. Media zauważają tę sytuację i również nie informują o wyborach do PE w taki sam sposób jak podczas kampanii krajowych. To wszystko dotyka wyborców. Z badań Eurobarometru wynika, że większość Europejczyków jest niedoinformowana. Chciałaby mieć więcej informacji, ale nie wie skąd je brać. Mamy tu do czynienia z błędnym kołem. Skoro parlamentarzyści mówią, że wyborcy nie interesują się wyborami, po co mają robić duże kampanie. Partie zapominają również o tym, że pierwszym ich zadaniem jest mobilizacja wyborców, a dopiero w kolejnym etapie procesu wyborczego powinny przekonywać do swoich racji. Innym problemem jest fakt, że społeczeństwa są coraz mniej zainteresowane w partycypacji w życiu politycznym. Nie wierzą, że ich głos jest w stanie coś zmienić. Następuje więc pewna apatia.

Rozmawiał Rafał Kowalczyk