Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
migrator migrator 10.06.2009

Unia bierze oddech

Od września w Parlamencie Europejskim będzie mniej socjalistów. Ich miejsca zajmą chadecy i prawica.
Budynek Parlamentu EuropejskiegoBudynek Parlamentu Europejskiegofot. wikipedia

Zdaniem komentatorów Unia nie zmieni się w związek państw narodowych, a integracja będzie pogłębiana, choć jej tempo spadnie.

– Ludzie w czasach kryzysu nie dali się zwieść hasłom populistycznym. To bardzo optymistyczne – powiedział w Programie I Polskiego Radia Jędrzej Bielecki, publicysta „Dziennika”. – Lewicy nie udało się przekonać wyborców do siebie, mimo że ludzie masowo tracą pracę i borykają się ze spłatami kredytów. Rozwiązania gospodarcze lewicy coraz mniej różnią się od rozwiązań liberalnych. Ludzie uznali, że kompetencje polityków prawicowych są większe – podkreślił publicysta. Dodał, że wyborcy przyznali nagrodę politykom, którzy kosztem całego rynku Unii Europejskiej, pomagali swojemu własnemu przemysłowi.

Taką politykę prowadzą m.in. Nicolas Sarkozy i Angela Merkel. Prezydent Francji nie patrząc na krytykę przywódców Unii Europejskiej, a także na ustalenia, jakie zapadły na marcowym, ekonomicznym szczycie UE, dofinansował z budżetu państwa koncerny samochodowe Renault i Peugeot. Podobnie działa Merkel, która chroni przed upadkiem niemieckie fabryki Opla.

Andrzej Bobiński z Centrum Stosunków Międzynarodowych zaznacza, że bardzo ważny w Parlamencie Europejskim będzie układ narodowy. – We wzmocnionej w wyborach frakcji Zielonych, co czwarty poseł będzie pochodził z Niemiec i Francji. Z kolei Francja straciła wpływy u socjalistów i tam piątą pod względem liczebności grupą narodową są Rumunii – powiedział analityk w Programie I Polskiego Radia.

Proeuropejska prawica

Ostatnio Joschka Fisher przyznał, że Unia Europejska nie jest już dla Niemców celem samym w sobie, tylko instrumentem osiągania celów narodowych.

Zdaniem komentatorów wybory do PE pokazały, że rośnie znaczenie partii skrajnie prawicowych. – Tendencja jest dosyć jasna. W Holandii 17 procent głosów zdobyła Partia Wolności, której program sprowadza się do zwalczania muzułmanów i innych imigrantów. Mimo to stała się drugą siłą polityczną. Podobna sytuacja jest w Austrii. Jeżeli kryzys gospodarczy będzie trwał, partie skrajnie prawicowe będą zdobywały coraz większy elektorat - powiedział Jędrzej Bielecki.

Wygrana partii prawicowych w wyborach do Parlamentu Europejskiego pokazuje, zdaniem ekspertów, że społeczeństwa nie chcą dalszej integracji Unii Europejskiej, a lewicowe hasła tworzenia ponadnarodowych społeczeństw są zupełnie nieatrakcyjne.

- Ofiarą kryzysu jest właśnie integracja – uważa Jędrzej Bielecki. Jego zdaniem najlepszym przykładem są wyniki wyborów w Niemczech, a przede wszystkim niska frekwencja w tym kraju. - Ostatnio Joschka Fisher przyznał, że Unia Europejska nie jest już dla Niemców celem samym w sobie, tylko instrumentem osiągania celów narodowych – podkreślił Bielecki.

Jednak nie wszystkie państwa zamykają się na integrację. Wyniki wyborów w Irlandii pokazały, że Irlandczycy widzą w bliższych kontaktach z UE ratunek dla swojej gospodarki. Podobnie jest w Polsce czy w Czechach.

Jak podkreśla Andrzej Bobiński, nie dojdzie do zupełnego zatrzymania integracji unijnej. Wskazuje na to fakt, że najwięcej posłów w PE będzie zasiadało w Europejskiej Partii Ludowej. – Jest to siła proeuropejska i patrząc na ich cele można powiedzieć, że wszystko będzie szło w tym samym kierunku jak do tej pory, tylko trochę wolnej – podkreśla ekspert.

Lizbona na tapecie

Nastroje społeczne i układy polityczne, które wykrystalizowały się po wyborach do Parlamentu Europejskiego, wskazują, że w najbliższym czasie znów rozpocznie się walka o Traktat Lizboński. Irlandczycy, którzy zatrzymali ratyfikację nowej unijnej konstytucji, w sondażu przeprowadzanym równolegle z głosowaniem w eurowyborach, opowiedzieli się za przyjęciem traktatu. 54 procent mieszkańców zielonej wyspy chce tego dokumentu, a 28 procent sprzeciwia się jego ratyfikacji. Innym problemem jest Wielka Brytania i chwiejąca się posada Gordona Browna, który może nie utrzymać się na stanowisku do czasu ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego przez wszystkie kraje europejskie. Jeżeli rząd laburzystów ustąpi, w wyborach wygra partia konserwatywna. David Cameron, który już przymierza się do roli premiera, zapowiedział rozpisanie referendum w sprawie ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Wszystko wskazuje na to, że Brytyjczycy powiedzą wówczas stanowcze „nie” Unii Europejskiej.

Zdaniem Bieleckiego, Cameron liczy na to, że prezydent Lech Kaczyński będzie odsuwał w czasie ratyfikację Traktatu Lizbońskiego do czasu wyborów w Wielkiej Brytanii.

Opr. Rafał Kowalczyk