Logo Polskiego Radia
IAR
migrator migrator 11.10.2009

Kolejne trzęsienie w PO?

Premier poda nazwiska nowych ministrów we wtorek. Tymczasem opozycja żąda głowy Grada.
Kolejne trzęsienie w PO?fot. SXC

We wtorek poznamy nazwiska nowych ministrów konstytucyjnych w rządzie Donalda Tuska - poinformował rzecznik rządu Paweł Graś.

Chodzi o trzy resorty: MSWiA oraz ministerstwa: sprawiedliwości i sportu. Rzecznik Graś nie chciał jednak zdradzać dziennikarzom, kto zastąpi zdymisjonowanych ministrów. Zaznaczył jednak, że premier decyzje w tej sprawie już podjął.

Mirosław Drzewiecki podał się do dymisji po tym jak w mediach ukazały się kulisy tzw. afery hazardowej. Wcześniej z funkcji szefa klubu PO zrezygnował Zbigniew Chlebowski. Jego miejsce zajął Grzegorz Schetyna, którego imię pojawiało się w ujawnionych stenogramach rozmów z biznesmenami o ustawie o grach losowych i zakładach wzajemnych.

Do dymisji podał się także minister sprawiedliwości Andrzej Czuma, który w dzień po ujawnieniu całej sprawy podczas konferencji prasowej podkreślał, że nie dostrzega znamion przestępstwa w działaniach Drzewieckiego i Chlebowskiego.

Afera stoczniowa: opozycja żąda dymisji Grada

Opozycja po raz kolejny domaga się dymisji ministra skarbu Aleksandra Grada. Tym razem powodem są doniesienia CBA i "Rzeczpospolitej" dotyczące domniemanych nieprawidłowości przy sprzedaży Stoczni Szczecińskiej Nowa i Stoczni Gdynia.

Joachim Brudziński z PiS uważa, że już nominacja Aleksandra Grada na szefa resortu skarbu była błędem. Teraz mamy kolejną aferę, która - jego zdaniem - nie pozostawia złudzeń, że minister powinien zostać odwołany już za specustawę stoczniową i sposób, w jaki usiłowano sprzedać majątek zakładów. Poseł Brudziński pyta też, dlaczego kolejny blamaż i kolejna kompromitacja nie są wystarczającym powodem, by premier Tusk odwołał ministra.

Dymisji Aleksandra Grada oczekuje również Lewica. Szef klubu Grzegorz Napieralski proponuje, aby na forum Sejmu ponownie przedstawić informację rządu dotyczącą prywatyzacji stoczni. Apeluje też o jak najszybsze wyjaśnienie afery stoczniowej. Zaznacza, że nie chodzi już tylko - jak w przypadku afery hazardowej - o jedną gałąź gospodarki, ale o los kilkudziesięciu tysięcy Polaków, którzy stracili pracę. Grzegorz Napieralski uważa, że przerażające jest to, iż ktoś chciał zarobić na nieszczęściu ludzi.

Rzecznik rządu Paweł Graś studzi emocje. Jego zdaniem, sprawa musi być zbadana przez prokuraturę i to ona powinna ewentualnie wszcząć śledztwo i wskazać podejrzanych.

Również szef klubu PSL Stanisław Żelichowski jest daleki od "politycznego linczu". Jednocześnie wyraża niepokój wobec działań CBA i Mariusza Kamińskiego. Dodał, że wolałby mieszkać w kraju, gdzie szef rządu wymienia szefa służb, a nie odwrotnie.

Szef resortu skarbu wymienił wczoraj zespół zajmujący się prywatyzacją stoczni. Decyzja dotyczy zarówno pracowników resortu, jak i Agencji Rozwoju Przemysłu. Wcześniej Centralne Biuro Antykorupcyjne poinformowało najważniejsze osoby w państwie o tym, że mogło dojść do nieprawidłowości przy próbie ich prywatyzacji. "Rzeczpospolita" twierdzi, że chodziło o wyprowadzanie pieniędzy z upadających stoczni za pośrednictwem ich spółek-córek.

Stoczniowa „cięższa” od hazardowej - raport o aferze stoczniowej.

Wszystko dla Katarczyków

Prezes Agencji Rozwoju Przemysłu Wojciech Dąbrowski oświadczył, że opublikowane przez "Wprost" wypowiedzi urzędników ARP są wyrwane z kontekstu. "Wprost" publikuje na swoich stronach internetowych podsłuchane przez CBA fragmenty rozmów pracowników Agencji Rozwoju Przemysłu na temat sprzedaży stoczni w Gdyni i Szczecinie.

Według "Wprost", urzędnicy Agencji Rozwoju Przemysłu S.A., podległej ministerstwu Aleksandra Grada „czynili wszystko co w ich mocy, aby zapewnić zwycięstwo w przetargach na majątek stoczni gdyńskiej i szczecińskiej wybranemu przez siebie katarskiemu inwestorowi Stiching Particulier Fonds Greenrights".

Wojciech Dąbrowski zapewniał, że wszystkie działania Agencji miały na celu znalezienie inwestora, który gwarantowałby utrzymanie produkcji w stoczniach w Gdyni i Szczecinie. Prezes ARP zaznaczył też, że przetarg przebiegał zgodnie z wszelkimi procedurami prawnymi.

Według "Wprost", minister Aleksander Grad chciał przerwania przetargu na majątek zakładów, kiedy inwestor postanowił wycofać się z transakcji. Prezes ARP powiedział, że minister skarbu nie rozmawiał z nim o przerwaniu przetargu, ale pytał go, czy istnieje prawna możliwość takiego posunięcia. Dąbrowski oświadczył natomiast, że ustawa kompensacyjna nie określała terminu wpłaty wadium. Zdementował w ten sposób doniesienie "Wprost", który napisał, że inwestorzy zainteresowani przystąpieniem do przetargu, mieli do 30 kwietnia złożyć oświadczenie rejestracyjne i wpłacić wadium.

(iar,rk)