Jeśli jest funkcjonariuszem, to nie może mówić

13 pażdziernika premier odwołał Mariusza Kamińskiego z funkcji, jednak opinie co do tego czy tym samym przestał on być funkcjonariuszem lub pracownikiem CBA nie są jednoznaczne.

14 pażdziernika nowy szef CBA zawiesił Kamińskiego w pełnieniu obowiązków służbowych na na trzy miesiące w związku z zarzutami jakie postawiła mu prokuratura w Rzeszowie. Chodzi między innymi o przekroczenie uprawnień podczas akcji CBA związanej z tak zwaną aferą gruntową.

Sam Kamiński uważa, że nie jest funkcjonariuszem CBA i odsyła przekazywane mu wynagrodzenie. Posłowie Platformy zastanawiają się czy nie zdezerterował ze służby, gdyż - ich zdaniem - zachowuje się ostatnio jak funkcjonariusz PiS.

Szef komisji do spraw służb specjalnych Konstanty Miodowicz powiedział, że jest zgorszony tym, że Kamiński bez zgody przełożonych występuje na konferencjach prasowych. Według posłów PO, po Sejmie chodzą też słuchy, że Kamiński planuje "tour" po kraju.

Poseł PO Sławomir Rybicki podkreśla, że rezygnacja ze służby nie jest aktem jednostronnym - trzeba złożyć raport i poczekać na zgodę przełożonych.

Z opiniami posłów PO nie zgadza się PiS. Poseł Zbigniew Wassermann zauważył, że CBA to jedyna służba, której szef powoływany jest na kadencję. Jeżeli premier odwoła szefa CBA to według posła PiS kończy się jego służba.

Zdaniem Zbigniewa Wassermanna, Kamiński występuje publicznie nie po to, by robić polityczny show, ale dlatego, że to jedyna dostępna dla niego forma obrony. Poseł Wassermann jest przekonany, że powodem postawienia byłemu szefowi CBA zarzutów prokuratorskich jest to, że wykrywając afery naraził się Platformie i rządowi.

Na posiedzenie komisji do spraw służb specjalnych zostali zaproszeni p.o. szefa CBA Paweł Wojtunik i szef rządowego Kolegium do spraw służb specjalnych Jacek Cichocki.