Logo Polskiego Radia
PAP
migrator migrator 10.12.2009

Minister Kopacz strofuje Jerzego Owsiaka

Chodzi o to by wstrzymał się z oskarżeniami pod adresem służby zdrowia. Sprawa dotyczy mieszkanki Bartoszyc, ktora zmarła nie otrzymawszy na czas pomocy lekarskiej.

Po tym jak Wiadomosci TVP 1 przekazały informację o śmierci kobiety, Jerzy Owsiak zwracając się do minister zdrowia napisał w oświadczeniu, że jego zdaniem wszystko wskazuje na to, iż "ta niepotrzebna śmierć (...) jest wynikiem karygodnych zaniedbań".

Prezes WOŚP podkreślił, że to nie pierwszy sygnał świadczący o coraz głębszej zapaści etyki zawodu lekarza obserwany na tle i tak katastrofalnego stanu polskiej służby zdrowia. Przypomniał o niedawnej sprawie kobiety, która podczas przyjmowania jej na oddział położniczy urodziła na korytarzu, wskutek czego dziecko upadło na podłogę i doznało urazu głowy. Jednocześnie Owsiak przeprosił za swój list otwarty w sprawie kardiochirurgii dziecięcej, w którym wyrażał oburzenie wobec faktu, iż rodzice polskich dzieci z wadami serca decydują się na leczenie w prywatnych klinikach zagranicznych.

Ewa Kopacz uznała, że taka opinia Owsiaka jest pochopna.

" Szanowny panie prezesie, bardzo proszę, by z ostateczną oceną tragicznego zdarzenia w Bartoszycach wstrzymać się do czasu dogłębnego wyjaśnienia sprawy przez prokuraturę i Rzecznika Praw Pacjenta; stwierdzenia, czy mamy tu do czynienia z błędem ludzkim, czy systemowym. Jestem pewna, że i panu zależy, by nie ucierpiał już nikt więcej" - czytamy między innymi w oświadczeniu Ewy Kopacz przekazanym PAP.

Minister zdrowia jest przekonana, że Rzecznik Praw Pacjenta wyjaśni przyczyny śmierci mieszkanki Bartoszyc, niezależnie od prowadzonego w tej sprawie śledztwa prokuratury. 55-letnia kobieta zmarła na skutek niewydolności oddechowej spowodowanej zapaleniem płuc.

Do śmierci kobiety doszło w listopadzie. Z relacji rodziny zmarłej wynika, że Dorota Orlicka była dwukrotnie u dwóch różnych lekarzy w bartoszyckiej przychodni. Mimo utrzymującego się złego stanu zdrowia, m.in. wysokiej gorączki, nie skierowali jej do szpitala, ale za każdym razem odsyłali do domu z zaleceniem odpoczynku. Gdy wysoka gorączka wciąż się utrzymywała, mąż kobiety zadzwonił po pogotowie. Dyspozytorka po telefonicznej rozmowie z pacjentką zaleciła jednak, by zażyła lek obniżający gorączkę i karetki nie wysłała. Wkrótce kobieta zmarła.