Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
migrator migrator 04.06.2008

Zachodnie obietnice

Kolejne ruchy rosyjskich wojsk na teranie Abchazji i Osetii mogą wywołać nie tylko ostry sprzeciw Tbilisi, ale także NATO lub Unii Europejskiej.

Dyplomatyczne obietnice Unii Europejskiej i NATO rozbudzają nadzieje Ukrainy i Gruzji na większe poparcie Zachodu dla uniezależniania się od Rosji. Pytanie czy za obietnicami pójdą realne działania polityczne i czy Europa stanie ponad wewnętrznymi podziałami i będzie potrafiła wypracować wspólne stanowisko podczas negocjacji z Rosją.

Dwie pierwsze wizyty zagraniczne Dmitrija Miedwiediewa do Chin i Kazachstanu miały pokazać, że dla Rosji nie liczy się tylko Europa. W zamian Europa pokazuje, że mimo silnego uzależnienia od rosyjskich surowców i partykularnych interesów, potrafi jednoczyć się i działać we wspólnym interesie. Świadczy o tym fakt odwołania przez Litwę (a wcześniej przez Polskę) weta na rozpoczęcie negocjacji Unii Europejskiej z Rosją. Za kilka tygodni powinny rozpocząć się rozmowy Bruksela-Moskwa w celu podpisania nowej umowy o strategicznym partnerstwie.

W trakcie negocjacji, jak podkreślają politolodzy, Polska będzie w dobrej sytuacji. Wojciech Materski z Polskiej Akademii Nauk zaznacza, że podczas szczytu Unia będzie chciała wypracować z Rosją równe standardy w traktowaniu wszystkich państw Unii. – To jest dla Polski punkt zasadniczy, o który powinnyśmy walczyć – podkreśla Materski.

Jednak problemem w stosunkach Moskwa – Bruksela mogą stanowić Niemcy. Trudno bowiem przewidzieć czy Berlin zechce zrezygnować ze swojego uprzywilejowanego stanowiska wobec Rosji. Nie wiadomo również, jak zareaguje na coraz realniejszą możliwość zablokowania budowy gazociągu północnego. Jeżeli Polsce uda się przekonać Brukselę, że ta inwestycja zagraża naturalnemu środowisku w rejonie Bałtyku, Niemcy będą zmuszone zmienić swoją politykę wobec Rosji i rozpocząć rozmowy razem z innymi państwami Unii o budowie alternatywnego gazociągu.

- Podczas negocjacji Unii z Rosją Polska może osiągnąć bardzo dużo - podkreśla Wojciech Materski. Jego zdaniem, Polska jest w stanie wypracować zapisy, które zagwarantują nam długoletnie i strategiczne rozwiązania takich kwestii jak surowce czy energetyka. – To, co nam obecnie zagraża, to koniunkturalizm i możliwość woluntarystycznych decyzji, które spowodują, że z dnia na dzień może zostać przykręcony kurek czy zablokowany eksport jakiegoś ważnego towaru. Stabilność i dalekosiężność rozwiązań jest tym, co Polska może osiągnąć – podkreśla Materski.

Unijne „tak” dla Wschodu

Zgoda na rozpoczęcie rozmów Unii Europejskiej z Rosją zbiegła się w czasie z przedstawieniem w Brukseli przez ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego projektu „Wschodniego Partnerstwa”. Ta nie nowa, proponowana jeszcze przez Kazimierza Marcinkiewicza, propozycja zacieśnienia relacji pomiędzy Unią, a takimi krajami, jak Azerbejdżan, Gruzja, Mołdawia czy Ukraina, spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem przez pozostałe kraje Wspólnoty. Szczególnie zainteresowane współpracą są Szwecja i Finlandia. Prezydent Francji, podczas wizyty w Warszawie, podkreślił, że jest zwolennikiem przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej. Jak zaznaczają komentatorzy, Nicolas Sarkozy szuka nowych partnerów w Unii, żeby blokować imperialne dążenia Niemiec. Przyjacielem Francji może zostać Polska. Sarkozy chce wesprzeć polską inicjatywę, a tym samym przekonać do swoich unijnych projektów. Ceną współpracy może być właśnie poparcie dla projektu „Wschodniego Partnerstwa", które być może będzie realizowane podczas rozpoczynającego się 1. lipca przewodnictwa Francji w Unii Europejskiej, a potem zintensyfikowane, gdy Polska będzie przewodniczyć Wspólnocie.
Rosja z niepokojem patrzy na próby włączenia Ukrainy w struktury NATO. Oprócz politycznych działań, proprezydencka partia Nasza Ukraina rozpoczęła akcję społeczną „NATO - Tak!". Partia chce przekonać społeczeństwo do korzyści, jakie płyną z członkostwa w Sojuszu Północnoatlantyckim.

O zdenerwowaniu Rosji może świadczyć rozmowa telefoniczna, jaką w ostatni czwartek przeprowadzili Dmitrij Miedwiediew i Wiktor Juszczenko. Ustalono podczas niej, że prezydenci spotkają się podczas w czerwcowego forum ekonomicznego krajów WNP. W czasie kilkuminutowej rozmowy, jak podaje służba prasowa Kremla, Miedwiediew „przedstawił ocenę szeregu posunięć strony ukraińskiej, które bezpośrednio dotykają interesów Rosji”. Kreml zaznacza, że zwrócono uwagę na „konieczność kierowania się we wzajemnych stosunkach zasadami partnerstwa, niedopuszczania do jednostronnych decyzji i kroków, które naruszają wzięte na siebie wcześniejsze zobowiązania i umowy".

Jak zaznacza Anna Kozłowska z Ośrodka Studiów Wschodnich spór pomiędzy Kijowem i Moskwą dotyczy zarówno północnoatlantyckich aspiracji Ukrainy, jak i ostatnich wydarzeń wokół Floty Czarnomorskiej. Mer Moskwy Jurij Łużkow powiedział bowiem, że Sewastopol, jako baza floty wojennej Związku Radzieckiego i Rosji, nigdy nie został przekazany Ukrainie i powinien zostać zwrócony Federacji Rosyjskiej. Na te słowa bardzo ostro zareagował Wiktor Juszczenko, który podkreślił, że 2017 rok to ostateczny termin wycofania się rosyjskich okrętów z okolic Krymu.

- Ostatnie wypowiedzi przedstawiciela rosyjskiego MSZ, Władimira Dorochina, wskazują, że Moskwa łagodzi swój kurs wobec Kijowa. Wydaje się, że dostrzegła, iż bardzo ostre wypowiedzi przedstawicieli rosyjskich władz mogą przynosić skutek, który nie leży w interesie Rosji. Działania wokół Sewastopolu świadczą o tym, że Rosja rzeczywiście obawia się włączenia Ukrainy do NATO, bardziej niż do Unii Europejskiej. Samo bowiem członkostwo Ukrainy w Unii nie jest dla Rosji czymś niebezpiecznym – podkreśla Kozłowska.

Gruzja przyczółkiem NATO

Sojusz Północnoatlantycki, a przede wszystkim Polska, patrzy również na wojskową ingerencję Rosji w Abchazji i Osetii Południowej. Moskwa chce powstrzymać ambicje Gruzji, która pod rządami Michaiła Saakaszwilego weszła na drogę uniezależniania się od Kremla. Nowy kurs polityki Tbilisi skierowany na Unię Europejską i NATO nie pozostaje bez odzewu. Zarówno Unia jak i NATO są zainteresowane sytuacją w Gruzji i umacnianiem pozycji Saakaszwilego.

Pozycję Gruzji podkreślają ostatnie wizyty Lecha Kaczyńskiego w Tbilisi. Polski prezydent w ostatnich miesiącach odbył aż cztery wizyty na Kaukaz. Jego podróże miały wzmocnić pozycję prezydenta Gruzji i pomóc mu wygrać wybory. Prezydent przypomniał, że podczas kwietniowego szczytu NATO w Bukareszcie, Sojusz Północnoatlantycki zdecydował, że Gruzja i Ukraina staną się członkami NATO. W rozmowie z prezydentem Gruzji, Lech Kaczyński podkreślił, że kilka tygodni po deklaracji w sprawie członkostwa Gruzji i Ukrainy "doszło do zdarzeń, które grożą aneksją jednej piątej terytorium Gruzji i dwóch trzecich wybrzeża morskiego tego kraju". W ocenie prezydenta, w związku z tym NATO "w tych warunkach powinno wykazać swoją wiarygodność".

- Nie może być tak, że Pakt Północnoatlantycki obiecuje w kwietniu komuś członkostwo, nie mija więcej niż kilkanaście dni, a to państwo (Gruzja – przyp. red.) przeżywa bardzo poważne kłopoty związane ze znaczną częścią swojego terytorium - zaznaczył Kaczyński.

Umiędzynarodowienie problemu autonomicznych republik Gruzji przez Saakaszwilego pozwoliło na wzmocnienie pozycji Gruzji wobec Moskwy. Z deklaracji Lecha Kaczyńskiego jasno wynika, że Rosja powinna się mieć na baczności. Kolejne ruchy rosyjskich wojsk na teranie Abchazji i Osetii wywołają nie tylko ostry sprzeciw Tbilisi, ale także NATO lub Unii Europejskiej.

Rafał Kowalczyk