Rosja próbuje wymusić na Białorusi, by uznała niepodległość Osetii Południowej i Abchazji, dwóch republik niepodległej Gruzji. Moskwa poszukuje sojusznika, który pobodnie jak ona, łamiąc międzynarodowe prawo, zdecyduje się na zalegalizowanie decyzji separatystycznych republik, inspirowanych przez Kreml.
Ambasador Rosji na Białorusi Aleksandr Surikow oświadczył, że Moskwa liczy na to, że Mińsk uzna niepodległość Cchinwali i Suchumi. - Uznać suwerenność, czy nie uznawać to suwerenne prawo Białorusi. Jednak - uczciwie mówiąc - liczymy na nią jako na najbliższego partnera Rosji – oświadczył Surikow.
Początkowy brak jednoznacznego poparcia administracji Łukaszenki dla agresji Rosji na Gruzję oraz nie uznanie niepodległości separatystycznych republik gruzińskich wywołał gniew Kremla. Ambasador Surikow stwierdził, że postawa Białorusi jest niezrozumiała.
W końcu jednak Łukaszenko poparł agresję na Gruzję i pochwalił Miedwiediewa za "spokojną", "mądrą" i "ładną" postawę.
W rozmowie z Polskim Radiem Adam Eberhardt z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, mówił, że Osetia Południowa i Abchazja będą ściśle kontrolowane przez Moskwę. Wygląda na to, że ma w tym pomóc uznanie przez Białoruś niepodległości tych republik. Ma to prawdopodobnie prowadzić do włączenia ich do Państwa Związkowego Białorusi i Rosji (ZBiR). Takiej decyzji nie wykluczył Surikow.
(sż)