Logo Polskiego Radia
IAR
migrator migrator 03.10.2009

Drzewiecki odejdzie?

Premier Donald Tusk podejmie decyzję w sprawie ministra sportu Mirosława Drzewieckiego po wtorkowym posiedzeniu Rady Ministrów.
G. Schetyna i M. DrzewieckiG. Schetyna i M. Drzewieckifot. J. Szymczuk


Opozycja domaga się dymisji ministra Drzewieckiego w związku z tak zwaną aferą hazardową.

Donald Tusk oczekuje od ministra Drzewieckiego bardziej szczegółowych wyjaśnień niż te, które złożył w sobotę na konferencji prasowej. Premier przyznał, że nie wszystkie deklaracje szefa resortu sportu są wystarczające.

Afery nie ma?

Drzewiecki: Nie domagałem się wykreślenia z nowelizacji ustawy artykułu o dopłatach do gier hazardowych.

O aferze hazardowej nie można mówić, bo nie doszło do wykreślenia zapisu o dopłacie do gier hazardowych - uważa minister sportu. Mirosław Drzewiecki zapewnił, że nigdy nie domagał się wykreślenia z nowelizacji ustawy artykułu o dopłatach do gier hazardowych.

Drzewiecki twierdzi, że jedyny jego udział w sprawie to informacja, jaką jego urzędnicy sporządzili dla ministra finansów. Wynikało z niej, że jego resort nie potrzebuje pieniędzy z dopłat do gier na budowę Narodowego Centrum Sportu. Minister dążył do zapewnienia stałego źródła finansowania NCS, a dopłaty tego nie gwarantowały.

Minister sportu przekonywał, że podpisane przez niego pismo w tej sprawie z 30 czerwca do Ministerstwa Finansów było jedynie prośbą o zmianę uzasadnienia, na co powinny zostać wydane pieniądze zebrane z podatku. Jednak reporter Sebastian Ogórek z Polskiego Radia Euro twierdzi, że co innego mówił mu minister Drzewiecki jeszcze w sierpniu. Wtedy minister mówił, że pieniądze nie są mu potrzebne na żadne inwestycje związane z EURO i wycofał sie z propozycji dopłat.

7 lipca rzeczniczka resortu Małgorzata Pełechaty również twierdziła, że minister wycofał się z propozycji dopłat.

Według Sebastiana Ogórka wypowiedż ministra z sierpnia i jego urzędniczki z lipca świadczą o tym, że Mirosław Drzewiecki chciał wycofać dopłaty z gier hazardowych na inwestycje związane z EURO 2012.

"Dowiedziałem się z gazet"

Mirosław Drzewiecki nie zamierza podawać się do dymisji, ale jest "do dyspozycji premiera".

O operacji CBA w sprawie nieprawidłowości w pracach nad projektem ustawy o grach losowych dowiedziałem się z gazet - powiedział minister sportu i turystyki Mirosław Drzewiecki.

Dodał, że o tym, iż Ryszard Sobiesiak jest skazany wyrokiem sądu za korupcję dowiedział się także z prasy. - Pana Ryszarda Sobiesiaka znam od ponad 10 lat. Wydawał mi się zawsze sympatycznym człowiekiem, z którym można pograć w golfa - powiedział. Dodał, że znajomość ta miała "charakter sportowy".

Zaznaczył też, że Sobiesiak zwrócił się do niego z prośbą o znalezienie pracy dla jego córki. - Prawdą jest, że na jednym ze spotkań pan Sobiesiak rozmawiał ze mną na ten temat, że ma bardzo dobrze wykształconą córkę, (...) że dobrze się zna na branży hotelarskiej i w związku z tym czy w naszym zasięgu jest jakaś dobra praca, która dawałaby szansę wykorzystania jej możliwości. (...) Ta sprawę poleciłem swojemu asystentowi - zaznaczył.

Na pytanie czy nie ma powodów do dymisji Drzewiecki odparł: Jestem zawsze do dyspozycji premiera, jeżeli premier tak będzie uznawał, to oczywiście.

"Grześ" oczekuje wyjaśnień

Minister sportu musi wszystko wyjaśnić opinii publicznej - mówił wicepremier Grzegorz Schetyna, komentując zarzuty wystosowane przeciwko Mirosławowi Drzewieckiemu w sprawie tzw. afery hazardowej i pism wysyłanych w sprawie dopłat mających obciążać zyski z automatów do gry.

Według Schetyny, występującego w aferze hazardowej jako "Grześ", minister sportu powinien dokładnie wszystko opisać, a urzędnicy Ministerstwa Sportu i Ministerstwa Finansów powinni wszystko wyjaśnić.

Grzegorz Schetyna dodał, że sprawa afery hazardowej musi zostać wyjaśniona punkt po punkcie. Według wicepremiera to nie jest czas na zwołanie komisji śledczej w tej sprawie.

Grzegorz Schetyna powiedział, że afera hazardowa zostanie wyjaśniona jeszcze w tej kadencji parlamentu. Szef MSWiA przyznał w Radiu Wrocław, że jest rozczarowany postawą Zbigniewa Chlebowskiego w sprawie tak zwanej afery hazardowej, i jego rozmowami z biznesmenami.

Według Schetyny, Zbigniew Chlebowski w tej rozmowie chciał pokazać, że wiele może, chociaż tak nie jest. Chlebowski nie jest już szefem klubu PO i nie kieruje komisją finansów publicznych.

Zaczęło się w Karpaczu

''

Na trop rzekomych nieprawidłowości przy nowelizacji ustawy o grach CBA wpadło badając inwestycje w Karpaczu. Jak dowiedziało się nieoficjalnie Radio Wrocław, agenci sprawdzali spółkę Winterpol należącą do wrocławskiego biznesmena Ryszarda Sobiesiaka i jej plany budowy infrastruktury narciarskiej w rejonie Kopy.

Podsłuchując Ryszarda Sobiesiaka agenci mieli trafić na jego kontakty i rozmowy telefoniczne ze Zbigniewem Chlebowskim, byłym już szefem klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej. - Na razie są to jednak działania operacyjne, jeleniogórska prokuratura nie prowadzi żadnego śledztwa w tej sprawie - powiedziała Radiu Wrocław jej rzecznik.

Tymczasem Radio Wrocław ustaliło, że kilka lat temu podczas śledztwa dotyczącego Leszka C. - szefa jednego z najgroźniejszych dolnośląskich gangów - w zeznaniach świadka koronnego pojawiło się nazwisko Sobiesiaka i dwóch innych biznesmenów związanych z rynkiem automatów do gier zręcznościowych. Gangsterzy mieli pilnować, by na Dolnym Śląsku nie pojawiła się konkurencja. Jednak żadnych dowodów na złamanie prawa przez biznesmena CBŚ i prokuratura nie znalazły.

Wyrzucić ministra

Jak pisze sobotnia "Rzeczpospolita" biznesmeni z branży hazardowej szykowali prowokację przeciw wiceministrowi Jackowi Kapicy z resortu finansów. Z informacji gazety wynika, że Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek chcieli dymisji niewygodnego dla nich urzędnika, który chciał doprowadzić do nałożenia dodatkowych opłat na automaty do gier hazardowych.

Z rozmowy, którą zarejestrowało CBA, wynika, że Sobiesiak zamierzał skompromitować Kapicę, przypinając mu łatkę "pisiora", czyli człowieka Prawa i Sprawiedliwości. Gdy ministerstwo wydało niekorzystne dla biznesmenów rozporządzenie, stali się bardziej nerwowi. Sobiesiak dzwonił nawet ze skargą do ministra sportu Mirosława Drzewieckiego. Sobiesiak i Kosek planowali dokładniej, co zrobić, by Kapica stracił stanowisko. Uzgadniali, że przekażą rozmówcom, iż "bierze łapówy" i "nie chce dobrze dla państwa". W rozmowie z "Rzeczpospolitą" Zbigniew Chlebowski, u którego interweniowali przedsiębiorcy zaprzeczył, by biznesmeni usiłowali wpływać na sprawy kadrowe. Sam Kapica nie chce się wypowiadać.

Polacy chcą komisji

60 procent pytanych w sondażu "Rzeczpospolitej" uważa, że w Sejmie powinna powstać specjalna komisja, która ujawni kulisy afery hazardowej. Przeciwnego zdania jest 35 procent ankietowanych. Politolog, doktor Jarosław Flis z Uniwersytetu Jagiellońskiego uważa, że Polacy chcą, aby ta sprawa została poważnie potraktowana, a wszystkie większe sprawy dotąd były przedmiotem prac takiej komisji. Jego zdaniem, wpływ na opinię badanych mogły mieć też słowa ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumy, który z góry przesądził o niewinności polityków PO. Klub Lewica ma gotowy projekt uchwały w sprawie powołania komisji. Powołania komisji już w dniu wybuchu afery domagało się PiS. Telefoniczny sondaż dla "Rzeczpospolitej" przeprowadziło GfK Polonia 2 października na próbie 500 osób.

"Afera hazardowa"

Według "Rzeczpospolitej", z podsłuchanych przez CBA rozmów wynika, że szef klubu Platformy Obywatelskiej Zbigniew Chlebowski obiecał biznesmenom z branży hazardowej załatwienie korzystnej dla nich zmiany w nowelizacji ustawy o grach losowych.

Donald Tusk uważa, że na podstawie ujawnionych dokumentów nie można mówić o złamaniu prawa przez Chlebowskiego. Zaznaczył jednak, że do czasu wyjaśnienia sprawy Zbigniew Chlebowski nie będzie pełnił funkcji szefa klubu parlamentarnego PO i szefa sejmowej komisji finansów.

Minister sprawiedliwości Andrzej Czuma nie dostrzega znamion przestępstwa w działaniach Chlebowskiego i Drzewieckiego. Wszczęto natomiast śledztwo, dotyczące ujawnienia tajemnicy państwowej w sprawie przecieku informacji o aferze do prasy.

Sam Chlebowski zapewnia, że nie miał nic wspólnego z lobbingiem na rzecz korzystnych dla branży hazardowej zmian w ustawie.

Opozycja - PiS i lewica - domagają się ujawnienia opinii publicznej wszystkich materiałów w tej sprawie, powołania komisji śledczej oraz zapewnienia przejrzystości działania prokuratury.

(iar)