Projekt przyszłorocznego budżetu zakłada deficyt w wysokości 52,2 miliarda złotych. Dochody państwa mają wynieść niemal 249 miliardów, a wydatki zaplanowano na poziomie przekraczającym 301 miliardów złotych. Wpływy z prywatyzacji wyniosą około 25 miliardów złotych. W przyszłorocznym budżecie założono wzrost PKB o 1,2 procent i jednoprocentową inflację.
Minister finansów Jacek Rostowski uważa, że przyszłoroczny budżet jest najlepszy, jaki Polska może mieć w obecnej sytuacji gospodarczej.
Według Jacka Rostowskiego ostrożne założenia budżetu pozwolą na skuteczną walkę za spowolnieniem gospodarczym:
Według posłów PiS, prawdziwa dziura budżetowa wynosi prawie 97 miliardów złotych, a nie jak zapisano w ustawie budżetowej nieco ponad 52 miliardy.
Wiceprezes PiS Aleksandra Natalli - Świat zwróciła uwagę, że rząd zmniejszył deficyt budżetowy na papierze, wypychając niektóre wydatki poza budżet państwa.
Główna ekonomistka banku BPH Maja Goettig uważa, że rząd przyjął zbyt optymistyczne założenia dotyczące wpływów z prywatyzacji:
Jeszcze przed Wigilią ustawa trafi do Senatu, który zajmie się nią w styczniu. Jeżeli senatorowie wniosą poprawki, wówczas budżet wróci do Sejmu. Do 26 stycznia projekt powinien trafić na biurko prezydenta.