Logo Polskiego Radia
IAR
migrator migrator 22.12.2009

Auschwitz okradli na zlecenie. Dostali po 5 tys.

Czterej podejrzani o kradzież napisu z bramy obozu w Auschwitz trafią do aresztu. Tak, po wnioskach krakowskiej prokuratury, zdecydował sąd. Wniosek o areszt dla piątego podejrzanego zostanie rozpatrzony w środę.
Auschwitz okradli na zlecenie. Dostali po 5 tys.źr.wikipedia
Posłuchaj
  • Artur Wrona o podejrzeniach prokuratury
  • Z rzecznikiem Muzeum Auschwitz Jarosławem Mensfeldem rozmawiał Marek Mędela z Radia Kraków
  • Artur Wrona opisuje zachowanie mężczyzn podejrzanych o kradzież
Czytaj także

Podejrzanym grozi 10 lat więzienia, prokuratura postawiła im zarzuty kradzieży zabytku i dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury, wpisanego na listę UNESCO.

Artur Wrona, szef krakowskiej prokuratury, mówił we wtorek, że wizja lokalna potwierdziła wszystkie wcześniejsze zeznania mężczyzn podejrzanych o kradzież napisu „Arbeit macht frei” z bramy obozu Auschwitz.

Prokuratura podejrzewa, że kradzieży dokonano na zlecenie. „Zleceniodawca pochodzi prawdopodobnie z jednego z krajów Unii Europejskiej. Dalsze czynności będą prowadzone w tej sprawie. Będzie do tego niezbędna pomoc organów śledczych z innych państw” – mówił prokurator. Nie chciał potwierdzić, ani zaprzeczyć, że złodzieje otrzymali zlecenie ze Szwecji.

Artur Wrona poinformował, że wszystkie osoby mieszkające w Polsce, zamieszane w kradzież, zostały już zatrzymane. Czterech mężczyzn za przestępstwo miało otrzymać w sumie 20 tysięcy złotych.

„To było rażące niedbalstwo”

Prokurator powiedział, że z zebranego materiału dowodowego jasno wynika, że teren obozu był nienależycie chroniony. „Podejrzani dostali się na teren obozu bez żadnego problemu. Wbrew wcześniejszym hipotezom, nie prowadzili żadnego wcześniejszego rozeznania. Część podejrzanych była na terenie obozu po raz pierwszy w życiu” – mówił Wrona.

„Podejrzani weszli na teren niezauważeni, nie mieli ze sobą nawet drabiny. Weszli na siatkę, by odkręcić bramę. Nie mieli żadnych narzędzi. Gdy okazało się, że nie dadzą rady dokonać kradzieży odstąpili od zamiaru. Wrócili na teren obozu później. Przyjechali samochodem, wzięli ze sobą m.in. drabinę. Sprzęt zakupili w pobliskim sklepie” – dodał śledczy. Prokurator Wrona zaznaczył, że nikt nie zauważył mężczyzn chodzących po terenie obozu. „To było rażące niedbalstwo” – powiedział Wrona.

Donisienia prokuratury Muzeum niechętnie komentuje. Od piątku w placówce trwa wewnętrzna kontrola. Po jej zakończeniu placówka wyda komunikat.